Wydarzenia Halsowanie U Bezana Żaglokultura Żaglopodróże Sylwetki
Debiuty Korespondenci Galeria Pogoria Linki Home

 

 

The Dinghy Sailing Show 2006

autor:Bramreja

>>> Dinghy w Polsce czyli klasa OKDinghy <<<

>>> Zapraszamy do Galerii <<<

Zawsze na kursach żeglarskich powtarzałam kursantom: żeglarstwo to na tyle szeroka dyscyplina sportu, że każdy znajdzie coś dla siebie. I dlatego przez lata swojej działalności w klubach żeglarskich na Pogorii I starałam się umożliwiać ludziom realizację nawet najbardziej zwariowanych pomysłów. Tak powstał KSW Fregata, tak wraz z Bezanem, Jackiem i Zdzichem zorganizowaliśmy pierwsze regaty omegi, tak Maciek zorganizował pierwsze regaty match-racingowe, tak zorganizowaliśmy dzień dziecka, tak wreszcie daliśmy się ponieść fantazji kpt. J.Wątrobińskiego i namówiliśmy naszego Komandora na zakup "Wodnika". Poza tym zorganizowaliśmy kilka klubowych rejsów morskich i wybudowaliśmy z kpt.J.Wątrobińskim jacht s/y Opti. Ale wtedy to ja byłam jednym z gospodarzy i zachęcałam innych do żeglarstwa. Teraz się rola odwróciła. Od jakiegoś czasu, tu w Zjednoczonym Królestwie, inni zachęcają mnie do uprawiania żeglarstwa w tym kraju. Ale ponieważ ziarno RYA padło na poddatny grunt więc chyba dam się namówić. Zwłaszcza w obliczu takich wysiłków ze strony RYA jakim są organizowane w Londynie, przed sezonem, wystawy i targi, które zachęcają do powrotu do starych nawyków. Po London Boat Show, na którym mieliśmy wszystko co tylko pływa po każdej wodzie, przyszedł czas na tych, dla których żeglarstwo to nie tylko urlopowy wyskok nad wodę. The Dinghy Sailing Show to wystawa dla tych co z pasją "orają wodę" na codzień.

Tu we wspaniałej scenerii Alexandra Palace, nad którym wznosi się historyczna już antena nadawcza BBC a w holu można podziwiać wspaniałe palmy, wystawione zostały jednostki mniejsze - wyczynowe, regatowe i klasy olimpijskie.

Dla nas nazwa "dinghy" kojarzy się nierozłącznie z klasą "OKDinghy" jednak w UK nazwą tą określa się wszystkie małe jednostki służącze wyczynowemu uprawianiu żeglarstwa. Dlatego na tej wystawie między innymi zwariowanymi jachtami pojawiły się dobrze nam znane "Optymistki", "Finny" oraz "420stka".

Jeden z ludzi, którzy zrobili ze mnie żeglarza, miał zwyczaj powtarzać - "Duże jachty przynoszą sławę ale to małe robią z człowieka- żeglarza". Kiedyś, kiedy zaczynałam żeglować, małe jednostki wydawały mi się wystarczająco duże i żeglowanie na nich uważałam za wyczyn godny najznamienitszych bohaterów. Teraz, kiedy mam za sobą kilka rejsów morskich w tym na s/y Fryderyk Chopin mam już porównanie. Kwintesencją tego powiedzonka jest to, że na dużych jachtach żegluje się wdużej załodze i jest łatwiej. Na małym jachie jesteś tylko ty a na przeciw ciebie stają dwa potężne żywioły - woda i wiatr- które tylko najwięksi śmiałkowie mają odwagę okiełznać w pojedynkę.

Oczywiście nie jest to łatwe i dlatego na wystawie można było zaopatrzyć się w "piankę" i to od stóp do głów. Ponadto cała gama sprzętu asekuracyjnego ma za zadanie uratować śmiałka, którego żywioły pokonają.

Kiedy organizowaliśmy Dzień Dziecka w naszym klubie Fregata jedną z zabaw dla dzieci był konkurs plastyczny. Dzieciaki, siedząc nad brzegiem przystanii rysowały to co widzą. To było czaem dość trudne i dzieciaki miały czasem sporo problemów. Na wystawie zobaczyłam jak w sposób prosty można dzieciakom ułatwić sprawę. Na słupie umieszczone zostały prace dzieci, które na gotowych (narysowanych już żaglówkach) malowały fantastyczne wzory na żeglach.

Royal Yachting Association dba o to aby żeglarza szkolić już od najmłodszych lat i w myśl zasady "czym skorupka za młody nasiąknie" nawet dla tych, którym własnoręczne "oranie wody" nieodpowiada ma do zaproponowania modele jachtów zdalnie sterowanych, na któych można się ścigać równie widowiskowo co w America's Cup. Nawet zorganizowane jest osobne stowarzyszenie dla symaptyków "pływania na leniwca". Myślę jednak że to bardziej "tatusiowe" zabawy ;) tak jak kupowanie dziecku kolejki elektrycznej.

Oczywiście nieobyło się też bez znalezienia pewnych "białych kruków". Otóż na wystawie przez przypadek zagadnął mnie gostek kiedy oglądałam dziwaczną łódke, zupełnie niepasującą do pozostałych wyczynowych i nowoczesnych jednostek. Jach był troszkę w stylu "retro" z poszyciem "na zakładkę" i dziwacznym malutkim bezanikiem ;) Okazał się że jest to stoisko stowarzyszenia, którego członkowie uprawiają żeglarstwo na dawnych łodziach rybackich. W rozmowie dowiedziałam się że ten malutki żagielek miał za zadanie ułatwienie dyfowania przy połowie. Teraz ta grupa zapaleńców remontyje te stare jachty i .... organizuje na nich regaty. Egzemplarz łodzi wystawiony przy ich stoisku zwrócił moją uwagę bo był pomalowany na kolor "laguna" a jak pamiętamy stary wysłużony "Donald" w Hutniku i "Zefir" na pokładzie którego Ja i Bezan stawialiśmy swoje pierwsze żeglarskie kroki. I tak jakoś sentymentalnie się zrobiło w mojej duszy.

No ale to tyle o targach. Napatrzyłam się już na żaglówki w halach. Widziałam morze. Teraz wypadało by trochę pożeglować. A wiec do zobaczenia pod żaglami.

Londyn, Marzec 2006