|
||||||||||||||
---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|
|
Kolejny fort Henryka VIII…… Londyn 11.08.2009.
Słońce jeszcze pięknie operuje nad angielskim niebem. Dnie są długie i zachęcają do wyjazdów turystycznych. Oczywiście nie należy zapominać, że ta wyspa położona pomiędzy wielkimi wodami, potrafi kaprysić. Niemniej jednak jest to właśnie szczyt sezonu wyjazdowego. Trzeba podkreślić, że sezonu bardzo intensywnego dla nas osobiście. Mnóstwo wyjazdów na szlaki historyczno – turystycznych włóczęg, goniły nas do hrabstwa Kent. Zatęskniliśmy jednak na starym i przepięknym Portsmouth! Decyzja krótka! Mamy razem wolne w czwartek, rezerwujemy bilet w National Express i ruszamy w drogę. Czekają tam przecież na nas miejsca, z których, wczesny zeszłoroczno – jesienny zmierzch, odprawił nas z kwitkiem. Siadamy, zatem w autokarze z nadzieją zwiedzenia Muzeum D- Day, fortu prochowego Henryka VIII Southsea Castle i dokończenie zwiedzania ekspozycji w muzeum morskim. Wiedzieliśmy, że nie będzie to spacerek! Był to wyczerpujący marsz, zwiedzanie i kapryśna pogoda. Warto było jednak! Dlatego zapraszam do zobaczenia tych miejsc wraz z nami. Stare porzekadło mówi, że „podróże kształcą”. Jest to zdecydowana prawda. W dzisiejszym tekście postaram się zwrócić na ten aspekt uwagę. Tegoroczne wycieczki spowodowały, że zyskałem sporą wiedzę na temat obronnych fortów artyleryjskich, budowanych za czasów króla Henryka VIII, na wybrzeżach Anglii. Groźny zamek w Deal i urzekający fort Walmer, były moimi pierwszymi twierdzami tego typu na szlaku historyczno – odkrywczych wędrówek. Z budowlami tymi związana była tajemnicza historia Sojuszu Pięciu Portów. Pamiętają ten temat nasi stali czytelnicy. Zamek Southsea Castle również posiada swoje tajemnice. Czas się im przyjrzeć z bliska. Pierwsza rzecz, która nas niezwykle pozytywnie zaskakuje to, cena zwiedzania fortu Southsea Castle. Budowlę wraz z podziemiami i okolicznymi ekspozycjami, zwiedza się za jedyne 3,5Ł od osoby! A proszę mi uwierzyć na słowo, że towarzyszące zwiedzaniu wystawy, są tego zdecydowanie wartę. Sam zamek Southsea Castle, jest zgodnie z regułą tych budowli, bryłą nisko osadzoną w ziemi, o potężnych murach, okolony wałami ochronnymi. Różnicą jest, że zrezygnowano z półokrągłych kształtów, jakie zastosowano w twierdzach Deal i Walmer. Nie zaprojektowano Southsea Castle na planie słynnej „Róży Tudorów”. Fort artyleryjski w Portsmouth, zbudowano na planie rąbu z prostokątem. Nie brak tu oczywiście zaokrąglonych baszt obronnych, ale generalnie kształt mocno odbiega od tych poznanych wcześniej. Zwiedzanie zaczyna się od wejścia do pomieszczeń dawnych arsenałów. Wita nas tam sam król Henryk VIII. Dostojny monarcha, fundator budowli, ubrany w bardzo bogato zdobiony strój zachęca do poznania potęgi swojego królestwa. Jeżeli chodzi o rodzaje armat, typy lawet, amunicji i sposoby rażenia, to powoli staje się ekspertem w dziedzinie. Odbiegając nawet trochę od tematu, opowiem wam pewną historyjkę, która przytrafiła mi się całkiem niedawno. Szukałem bliższych danych na temat działa 63 funtowego pochodzącego z okresu Wojen Napoleońskich. Wpisywałem w wyszukiwarkach różne hasła i efekt był cały czas jeden. W języku polskim pojawiał się jako najbardziej wyczerpujący temat tylko jeden tekst. Tekst, który sam napisałem w zeszłym roku. Wracajmy jednak do fortu Southsea Castle. Zgromadzono tu wiele typów wyposażenia artyleryjskiego z różnych epok. Koniecznie trzeba zwrócić uwagę na dwa eksponaty. Pierwszy, to scenka rodzajowa, przedstawiająca naturalnych rozmiarów żołnierzy, artylerzystów, obsługujących typową żelazną armatę z epoki Henryka VIII. Poprzednio już o tym pisałem, że działa żelazne nie były w owym czasie dopracowane technicznie i odbiegały mocno od armat z brązu. W przedstawianej scenie, armata wybucha. Eksploduje wadliwa część powodując dotkliwe straty własne.
O kolejnym, niezwykle ważnym, eksponacie artyleryjskim, opowiem gdy wyjdziemy na zewnętrzne mury fortu. Wewnątrz arsenału, mamy jeszcze stroje z epoki, kule kamienne i metalowe. Na ścianach wiszą egzemplarze broni białej, włóczni, halabard, pik i groźnie wyglądających toporów na długich drzewcach. Zwracają również uwagę zbroje pełno – płytowe, element jeszcze używany przez żołnierstwo tamtej epoki. Z budynku tego, można niesłychanie wąskimi schodami, dostać się na sam szczyt twierdzy. Górny bastion otoczony murami o szerokości przeszło trzech metrów cegły i kamienia, dawał obrońcom poczucie bezpieczeństwa. . Poniżej na prawo i lewo, ciągnęły się stanowiska armatnie. Przed nami roztaczał się widok na wejście do portu w Portsmouth i morze, ten niemy świadek tylu wydarzeń. Morze kołysało się lekkim rozfalowaniem, ale jego kolor zdradzał nadchodzącą zmianę aury. Po zejściu z góry, zawędrowaliśmy w podziemia. Tradycją jest już chyba, że w podziemiach fortów prochowych Henryka VIII, „pęknąć” mu musi buteleczka czegoś dobrego. Tym razem był to znakomity Burbon! Podziemia piękne, ale brak w nich dzikości zamku Deal. Jest elektryczne oświetlenie i wytyczone strzałkami drogi. W zamian jest strasznie nisko! Ja chodzę mocno pochylony, Bramreja spokojnie wyprostowana. Czasami małemu lepiej!!! Część podziemi jest zaadaptowana jako sala spotkań okolicznościowych. Po wyjściu z tuneli podziemnych, zwiedzamy dziedziniec. Tu należy zwrócić szczególną uwagę na wejście do niezwykle ciekawej części wystawy. Wejście jest bardzo niepozorne! Umieszczone obok toalet, słabo oznaczone drzwi skrywają nie lada atrakcję. Jest to interaktywna ekspozycja przedstawiająca scenki z najważniejszych wydarzeń fortu. Po wejściu do ciemnego holu, zajmujemy miejsce na ławce w oczekiwaniu na przewodnika. Ze ścian dochodzą nas głosy przeszłości i kroki. Ukazuje się podświetlona postać elektronicznego przewodnika, który zachęca nas do podróży w czasie. Ta interaktywna wystawa, składa się z kilku sekwencji scenek rodzajowych. Przewodnik opowiada o momentach ważnych, a postacie to podświetlają się to gasną. W jednym miejscu wszystko eksploduje, w innym trafiamy do wiezienia dla marynarzy, którym fort był swego czasu. Tą wystawę polecam każdemu, kto będzie zwiedzał fort Southsea Castle, jako punkt obowiązkowy zwiedzania. Z dziedzińca wchodzimy na mury obronne. Tu każdy miłośnik militari musi koniecznie zobaczyć absolutną nowinkę techniczną ówczesnej wojskowości. W murach obronnych zbudowano kilka półokrągłych baszt, bastionów artyleryjskich. W każdym umieszczono dużego kalibru działo, które dzięki zastosowanym nowatorskim rozwiązaniom, mogło prowadzić skuteczny ogień w promieniu 180 stopni! Było to możliwe, gdyż całkowicie zmieniono konstrukcję lawety działa. Laweta poruszała się po łuku na szynach żelaznych. Dokładnie zgodnie z kształtem baszty. Tył całego działa zawieszony był na metalowym sworzniu, na stałe osadzonym w podłożu. Całość stanowiła zwartą konstrukcją, łatwą w obsłudze i skuteczną w działaniu. Wszystkie baterie mogły zwalczać cele na morzu prowadząc ogień wspólnie, ale również mogły strzelać indywidualnie i to w zupełnie przeciwstawnych kierunkach.
Trzeba podkreśli, że fort Southsea Castle, był wielokrotnie pod obstrzałem. To właśnie z tego miejsca Henryk VIII, oglądał zagładę „Mary Rose” w roku 1545. Miały tu miejsce również krwawe starcia wojsk parlamentu z broniącymi twierdzy wojskami króla, w czasie angielskich wojen domowych. Mury zamku nasiąkły również obficie spływającą krwią z biczowanych, uwięzionych tu marynarzy Jej Królewskiej Mości Victorii. Praktycznie cały czas Southsea Castle był obiektem wojskowym, i dopiero niedawno udostępniono go do zwiedzania.
Jeszcze tylko spacer do latarni morskiej i kilka spojrzeń na kolejny cel naszej wycieczki. Prowadzi do niego ukwiecona aleja, z fontannami i fantazyjnie przyciętym żywopłotem. Nad tym obiektem powiewają dumnie flagi sprzymierzonych aliantów. Dokładnie widać flagę Polski, nad muzeum największej operacji desantowej w dziejach świata. Ruszamy na zwiedzanie D – Day Museum.
O tym już przeczytać będzie można w kolejnym materiale opisującym nasze podróże historyczno – turystyczne. Z uwagi na urlop redakcji i chwilową nieobecność w Londynie, materiał ten ukarze się dopiero we wrześniu.
Zatem do zobaczenia na wodach naszej ukochanej Pogorii I.
Tomasz Bezan Mazur.
|
|