Wydarzenia Halsowanie U Bezana Żaglokultura Żaglopodróże Sylwetki
Debiuty Korespondenci Galeria Pogoria Linki Home

 

 

 

 

Garrison Library i Wings Around Gibraltar

 

Kiedy wraz z Bezanem obmyślaliśmy plan wycieczki do Gibraltaru nie spodziewaliśmy się, że spotka nas tam tak wiele niespodzianek. Większość z nich to oczywiście te przyjemne, które na pewno będziemy mile wspominać wiele razy ale i były też chwile, które przyprawiły nas o ból głowy i poczucie wstydu. Ale może zacznę od początku, tak aby nie stracić nic z tych wspomnień.

 

W czasie kiedy już oficjalnie ogłosiliśmy iż powstaje projekt Misja Gibraltar 2010 odezwały się do nas ciekawe osoby, które pchnęły nas do dalszych, coraz głębszych poszukiwań. Przede wszystkim oczywiście skontaktowaliśmy się z Jurkiem Knabe jako człowiekiem, który w 1993 roku był współorganizatorem obchodów 50 rocznicy śmierci gen. Sikorskiego. Uroczystość odbyła się w Gibraltarze przy współudziale oficjeli z Polski, Gibraltaru i Wielkiej Brytanii. Jurek jak to zwykle bywa z organizatorami, czyli ludźmi wielce zapracowanymi, posiadał ogromną wiedzę i materiały z całej uroczystości ale nie miał zbyt wielu zdjęć bo to już tak jest, że jak człowiek organizuje imprezę to nie ma czasu w niej uczestniczyć i tak naprawdę to efekt całości przechodzi mu bokiem. Zwykle taka osoba siedzi za kulisami. I tak też było w tym przypadku. Jednak Jurek prowadził już korespondencję z kolegą Mieczysławem Różyckim, który bada sprawę katastrofy gibraltarskiej od wielu lat i niestety ale z powodu braku dostępu do materiałów zgromadzonych w archiwum w UK poszukiwania i badania stanęły chwilowo w miejscu. Niezawodny Jurek skontaktował nas z Mieczysławem i tak zaczęły się nasze dalsze badania nad przebiegiem katastrofy z 4 lipca 1943 roku. Zaczęłam jeździć do Kew Garden do Archiwów Narodowych Wielkiej Brytanii i studiować dokumenty. W moich rękach znalazły się oryginalne depesze od pułkownika Łubieńskiego i Gubernatora MacFarleana, dokumenty z Court of Inquiry czyli komisji powołanej w 1943 roku do badania przyczyn katastrofy, dokumenty osobowe w tym teczka gen. Sikorskiego i wiele, wiele innych. Muszę przyznać, iż te archiwa są olbrzymie i pewnie jeszcze wiele razy będę musiała się wybrać do Kew zanim wyczerpię temat. W czasie tego studiowania dokumentów wiele informacji na temat katastrofy udało się uzyskać z oficjalnych źródeł a nie z książek czy filmów, które zawsze są już jakąś interpretacją informacji poczynioną przez autora. To bardzo ważne, ponieważ te same informacje podane w sposób surowy mogą się wydawać zupełnie inne i bardziej jasne niż podane przez kogoś szukającego sensacji czy myślącego o zarobku.

 

Kiedy tak sobie przeglądałam te dokumenty w głowie powstało mi kilka pytań a i Mieczysław, mistrz od zadawania pytań dostarczył mi nowych zagadnień. Stąd też moje poszukiwania odpowiedzi zaczęły się poszerzać i zataczać coraz to nowe kręgi. Siedząc przy komputerze i grzebiąc w morzu informacji o nazwie Internet człowiekowi przychodzą coraz bardziej szalone pomysły. I tak natrafiłam na bardzo skromną stronę biblioteki gibraltarskiej Garrison Library. Na stronie znalazłam kontakt i postanowiłam go wykorzystać. Napisałam email z pytaniem czy posiadają jakiekolwiek informacje o katastrofie z 4 lipca 1943 roku. Nie spodziewałam się oczywiście otrzymać odpowiedzi, ale zawsze warto spróbować. Jakież było moje zdziwienie, kiedy otrzymałam email z odpowiedzią, iż moje zapytanie zostało skierowane do Jona Maysa, który zna temat i chętnie odpowie na moje pytania. Po kilku dniach otrzymałam odpowiedź od Jona i tak nawiązaliśmy korespondencję. Jon Mays jest współautorem książki Wings Around Gibraltar. Więcej o książce i jej autorze znajdziecie na stronie Gibraltar Chronicle >>> . W czasie korespondencji udało nam się umówić z Jonem na spotkanie w Garrison Library w czasie naszego pobytu na Gibraltarze. W trakcie wymiany korespondencji zaproponowałam Jonowi obejrzenie filmu Generał i filmu fabularnego Generał – Zamach na Gibraltarze na podstawie badań Dariusza Baliszewskiego. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że Dariusz Baliszewski i ekipa z TVN gościła rok wcześniej w Garrison Library.

 

Oczywiście to nie jedyne miejsce gdzie mieliśmy skierować swoje kroki w Gibraltarze. Nasz niezawodny Mieczysław zapuścił nam temat Luisa fotografa. Na końcu Main Street znajduje się malutki zakład fotograficzny, w którym siedzi sobie niepozorny człowieczek, który za pomocą swojego aparatu tworzy historię Gibraltaru. Jest on również posiadaczem setek a może i tysięcy zdjęć z Gibraltaru. O źródła pochodzenia tych zdjęć nie ma co pytać bo i tak nie powie ale za niewielką opłatą można sobie przywieźć z Gibraltaru cenną pamiątkę. Mieczysław pisał do niego emaila i ja też próbowałam, ale jak się okazało emaile pozostały bez odpowiedzi aż do czasu naszej wizyty u Luisa.

 

Planując Misję Gibraltar uwzględniliśmy czas na oba punkty czyli Garrison Library i Luis fotograf. Jednak przed wyjazdem mieliśmy wiele zamieszania – pakowanie, do końca do pracy żeby wykorzystać jak najmniej urlopu, wymiana pieniążków itp. Na koniec jakiś wredny wulkan postraszył nas do tego stopnia, iż ostatnie dwa dni spędziliśmy czytając newsy i oglądając zdjęcia satelitarne przesuwającej na z wolna w stronę Londynu chmury pyłu, która na dzień przed naszym wylotem postanowiła zawiesić się nad lotniskiem i tym samym doprowadzić nas do całkowitego zwątpienia. Ostatecznie jednak udało się na wylecieć tyle tylko, że zmuszeni do myślenia o pyle zapomnieliśmy zabrać sobie adres Luisa i kontakt telefoniczny do Jona. Ups! Pełni radości i pozytywnie nastawieni po tym jak chmura pyłu odsunęła się na tyle, że sprytny pilot wyleciał z Gatwick i nadrabiając trochę drogi nad Oceanem, dotarliśmy do Gibraltaru. Uff. Znowu resztką szczęścia w ostatniej chwili spadła na nas by nas uszczęśliwić ponad miarę.

 

17 i 18 maja przeznaczyliśmy na zwiedzanie aby 19 z rana zameldować się w Garrison Library na spotkanie z Jonem. Oczywiście nie mieliśmy dokładnego adresu Luisa fotografa, więc troszkę zwątpiliśmy w szanse na odnalezienie go. Jednak nasza resztka szczęścia jeszcze się nie wyczerpała i idąc sobie we wtorek po Main Street mój wzrok przykuł widok, który już kiedyś widziałam – witryna sklepowa po same ramy wypełniona zdjęciami. Tomek patrz! Luis! I oto znaleźliśmy się we właściwym miejscu. A tu! O rety! Zdjęcia, zdjęcia i jeszcze więcej zdjęć! Niesamowite! I wszystko można w kilka minut mieć na własność. Postanowiliśmy zapytać o Sikorskiego i całą tą sprawę. Ależ oczywiście – odpowiedział Luis podając nam album, w którym było kilkadziesiąt zdjęć z ostatniego spotkania gen. Sikorskiego z żołnierzami w ogrodach Pałacu Gubernatora, zdjęcia części rozbitego AL-523, zdjęcie z podpisem AL-523 na lotnisku, zdjęcia z uroczystości pogrzebowych w Gibraltarze i z chwili, kiedy trumna z ciałem gen. Sikorskiego została przekazana marynarzom okrętu ORP Orkan. Tylko czy te zdjęcia są prawdziwe? Skąd one pochodzą i kto je wykonał? Tych informacji od Luisa – człowieka dbającego o swój biznes – oczywiście nie otrzymaliśmy. Ale i tak warto było zakupić zdjęcia chociażby tylko dla tego, aby w przyszłości móc powiedzieć – tak, sprawdziliśmy co ma Luis i mamy już to samo. Zapytaliśmy go czy znana jest mu historia obchodów z 1993 roku, czyli z uroczystości obchodów 50 rocznicy śmierci generała. Luis i jego żona powiedzieli, że znajdą nam co mogą i żebyśmy przyszli na drugi dzień. Uradowani tym, iż udał nam się odnaleźć Luisa bez adresu, pobiegliśmy w stronę kolejki linowej na punkt widokowy na Skale.

Kolejny dzień to przede wszystko spotkanie w Garrison Library. Ale tu pojawiły nam się wątpliwości – czy Jon przyjedzie skoro nie potwierdziłam mu naszego przylotu do Gibraltaru? No cóż, byliśmy umówieni więc wstawić się trzeba.

 

Garrison Libabry to ładnie utrzymany, stary budynek niedaleko od Main Street. Schowany wśród zieleni z niedużym ogrodem od frontu wygląda pewnie tak, jak i wyglądał dziesiątki lat temu. Wchodzimy do wnętrza gdzie naprzeciw wychodzi nam starsza pani. Chcieliśmy się przedstawić ale gdy tylko powiedzieliśmy że jesteśmy z Polski pani od razu uśmiechnęła się i powiedziała że Jon czeka w pomieszczeniu obok. Pomieszczenie to spora sala po brzegi i sufit wypełniona książkami. Na środku wielki stół i znowu książki. Z boku biurko i piętrzące się na nim książki. Witamy się z Jonem. Przedstawiliśmy się sobie i przeprosiliśmy za to, iż nie potwierdziliśmy swojego przyjazdu ale przez ten wulkan … oczywiście oni też słyszeli o wulkanie i podejrzewali że nieudało nam się przylecieć. Od rana jednak czekali na nas z nadzieją ze może jednak. I tak od słowa do słowa przechodzimy do konkretów. Jon przyniósł ze sobą swoją książkę, którą wraz z dedykacją dostałam na pamiątkę. My zrewanżowaliśmy się mu wręczając mu książkę 25 lat YKP Londyn gdzie znajduje się opis uroczystości z 1993 roku. Tak wszelkie lody zostały przełamane. Ożywiona dyskusja trwała blisko godzinę. Rozmawialiśmy na temat materiałów, które już udało mi się odnaleźć w Archiwach w Kew i na temat publikacji w After the Battle. Do tej pory nie mieliśmy okazji zobaczyć tego egzemplarza, w którym jest obszerny opis całej katastrofy, przebiegu dochodzenia i zeznań Prchala. Dopiero tu, w Garrison Library w nasze ręce wpadł egzemplarz, który mogliśmy przejrzeć. Poza tym obejrzeliśmy archiwalny numer Gibraltar Chronicle z 6 lipca 1943 gdzie pojawiła się pierwsza informacja prasowa o wypadku i śmierci gen.Sikorskiego. Dowiedzieliśmy się, iż szukanie czegokolwiek w archiwum tej gazety mija się z celem ponieważ była on cenzurowana w czasie wojny. Ponadto udało nam się również porozmawiać na temat zdjęć od Luisa i o tych z After the Battle. Większość zdjęć od Luisa to te same zdjęcia jakie znajdują się w After the Battle czyli nadal nie znamy źródła ich pochodzenia. Problem w tym, że nie udało nam się też ustalić kto był pierwszym posiadaczem tych zdjęć czyli czy Luis zapożyczył je sobie z After the Battle czy było zgoła odwrotnie.

 

Jeżeli ktoś zna źródło pochodzenia tych zdjęć to prosimy o informacje. Uważam, że zdjęcia te jako część historii nie tylko Polski, powinny być udostępnione zwłaszcza badaczom historycznym, studentom i uczniom.

 

Jedno co wiemy na pewno i to udało się ustalić później dzięki naszemu koledze Mieczysławowi to samolot przed startem na zdjęciu z After the Battle i ten w albumie Luisa to na pewno nie jest AL-523. Ponadto ocenić można też, że przynajmniej część zdjęć prawdopodobnie pochodzi z oględzin AL-523 gdyż na zdjęciach znajdują się osoby, które w tych oględzinach brały udział. Pozostaje problem samolotu pod wodą. Znane już z prac Irvinga Davisa zdjęcie samolotu pod wodą pozostawia wiele do myślenia. Pytanie brzmi: kiedy i w jaki sposób samolot mógł się odwrócić do góry podwoziem? Jeżeli stało się to w chwili tonięcia to sprawa wydaje się dziwna z powodu tego, iż w tym miejscu jest bardzo płytko a ponieważ samolot utrzymywał się około 6 minut na wodzie więc raczej nie mógł być bardzo rozbity ponieważ gdyby był woda wdarłaby się do środka i zatonął by znacznie szybciej. Teoria wodowania samolotu w tym momencie raczej się nie sprawdza. Więc może samolot jednak uderzył dziobem w wodę po czym pod wpływem siły oporu wody przekoziołkował przez dziób i uderzając w wodę stracił ogon. Ale czy wtedy pilot Prchal wyszedł by z wypadku z zadrapaniami i zwichniętą kostką? Chyba raczej nie bo w chwili uderzenia w wodę kabina pilotów zostałaby zmasakrowana tak samo jak i oni sami. Pozostaje jeszcze jedna możliwość. Mianowicie zdjęcie to nie jest zdjęciem AL-523. Istnieje taka możliwość, ponieważ zdjęcie to nie przedstawia żadnych statków ratowniczych ani nurków a przecież akcja ratownicza trwała, poszukiwano ciał i wydobywano różne rzeczy z wraku. Pracowali też nurkowie. Dopóki nie ustali się źródła pochodzenia tego zdjęcia nie wydaje mi się za słuszne poddawanie go jako dowód na jakąkolwiek teorię. Tu jednak powstaje pytanie – gdzie znajdują się zdjęcia wykonane w trakcie badania części wraku i w czasie akcji ratunkowej? Przecież w tym wypadku stracili życie najważniejsi ludzie sprzymierzonego państwa, więc nie ma możliwości aby czy Churchill czy ludzie z jego otoczenia nie byli zainteresowani zobaczeniem na własne oczy co się właściwie stało. Do tej pory nie natrafiłam na żadne zdjęcia w Archiwum Narodowym poza czterema przedstawiającymi elementy sterociągów. To dziwne, że żadne zdjęcia nie znalazły się w dokumentacji komisji badającej przyczyny wypadku na Gibraltarze. Tym bardziej, że wiele osób było niezadowolonych z prac tej komisji i chyba właściwe byłoby, aby takowe znalazły się w raportach komisji. Jest jednak możliwość, iż w kiedy w roku 1945 po wojnie dokumenty dotyczące wypadku zostały przekazane nowemu rządowi polskiemu wtedy zdjęcia zostały przekazane również. Tylko czemu anglicy nie zostawili sobie kopii? Sprawa zdjęć jest dość dziwna, ale w miarę przeglądania kolejnych teczek w Archiwum Narodowym w Kew może szczęście mi dopisze i znajdę coś więcej.

W czasie rozmowy o zdjęciach Jon pokazał nam zdjęcie z 1945 roku z uroczystości odsłonięcia tablicy upamiętniającej katastrofę z 4 lipca 1943 roku. Tablica ta obecnie znajduje się na pomniku Polish Memorial a przez jakiś czas, po wymontowaniu z płyty lotniska, znajdowała się na murze budynku RAF wewnątrz bazy, przez co dostęp do niej był bardzo trudny. Zdjęcie to otrzymaliśmy w prezencie. Niestety autor tego zdjęcia jest nam nieznany.

*

Po dyskusji nad zdjęciami i nad teoriami przyczyn samej katastrofy przeszliśmy do luźniejszej rozmowy. Kiedy do rozmowy włączyła się Pani Lorna opowiedziała nam swoje doświadczenia z ubiegłego roku z ekipą TVN i Panem Dariuszem Baliszewskim. Uszy nam poczerwieniały ze wstydu. Członkowie ekipy telewizyjnej pokłócili się i nakrzyczeli na siebie nawzajem przez co wydali się Pani Lornie niesympatyczni. Prawdę mówiąc Pani Lorna powiedziała, że ma bardzo złe doświadczenia z Polakami. Było nam przykro, że nasi rodacy pozostawili po sobie takie wrażenie. Może właśnie przez takie zachowania wiele instytucji po prostu odmawia pomocy czy dostępu do informacji innym poszukiwaczom. W tych okolicznościach byliśmy bardzo wdzięczni za miłe przyjęcie i zdziwieni, iż nie odmówiono nam pomocy. Na koniec mogliśmy jeszcze przejść się po całej bibliotece i podziwiać zebrane tam książki z pięknymi oprawami, urocze meble i kominki.

 

Pożegnaliśmy się serdecznie z pracownikami Garrison Library i już po południu poszliśmy do Luisa, który dzień wcześniej obiecał odszukać nam zdjęcia związane z Sikorskim i z późniejszymi wydarzeniami. Tu zastała nas miła niespodzianka. Otóż odnalazł on zdjęcia z uroczystości z 1993 roku organizowanych przez Jurka Knabe i Jacka Zazulina. Oczywiście wybraliśmy wszystkie te, na których można było odnaleźć znajome twarze organizatorów uroczystości. Ach jakież było zaskoczenie Jurka kiedy po powrocie zobaczył siebie o 17 lat młodszego w towarzystwie marynarzy z ORP Gryf ! Te zdjęcia my podarowaliśmy Jurkowi jako naszą zdobycz z Gibraltaru. Zanim pożegnaliśmy się z Luisem zrobiliśmy sobie pamiątkową fotkę, którą on wydrukował sobie a my zostawiliśmy na niej swoje dedykacje i podziękowanie.


Opis zdjęć od Louis Photos

SIKORSKI MEMORIAL RALLY 1993

Od lewej do prawej:

 

1. Ulica przed katedrą

- Gubernator Gibraltaru Sir John Chapple

- Sekr. PYCL Jerzy Knabe

- tyłem N.N.

- Skarbnik PYCL Eugeniusz Jacek Zazulin

- płk. Ludwik Łubieński

- Ambasador RP Tadeusz de Virion (głowa)

- tyłem N.N.

2. Tablica pamiątkowa w katedrze

- Warta honorowa – załoga ORP GRYF

- płk. Ludwik Łubieński

- Dr. Zygmunt Szkopiak

- prezes Ogniska z Londynu Andrzej Morawicz

- Ambasador RP Tadeusz de Virion

- przypuszczalnie: W. Cegłowski

3. Przed składaniem wieńcy

- tyłem w mundurze płk. Ludwik Łubieński

- z brodą N.N. (z Gibraltaru)

- Ambasador RP Tadeusz de Virion

- przypuszczalnie: W. Cegłowski

- Dr. Zygmunt Szkopiak

- kpt. jacht. Mirosław Misayat

- pani Lucy Misayat

- Sekr. PYCL Jerzy Knabe (z wieńcem)

- pani Jadwiga Wołoszczuk (frontem)

- N.N. (tyłem)

4. Kompania honorowa z ORP GRYF

+ Sekr. PYCL Jerzy Knabe

5. Przy ‘Cross of Sacrifice’

- Kompania honorowa z ORP GRYF

- Ambasador RP Tadeusz de Virion (składa wieniec)

- trzy osoby N.N.

- Sekr. PYCL Jerzy Knabe

Opis nadesłał Jerzy Knabe.

 

 

A potem podreptaliśmy do ogrodu botanicznego by w cieniu palm podziwiać piękno bujnej roślinności.

 

Tak oto nasza wyprawa do Gibraltaru, poza wspaniałymi widokami, wzbogaciła nas o nową wiedzę i przysporzyła nowego bólu głowy, ponieważ nowe pytania domagają się od nas odpowiedzi. Na wiele pytań postaram się odpowiedzieć w kolejnym artykule już w przyszłym tygodniu.

Agnieszka Bramreja Mazur

Londyn, 15.06.2010

 

 

Wszystkie zdjęcia archiwalne (z wyjątkiem oznaczonego *) pochodzą od Luisa - fotografa z Gibraltaru.