Wydarzenia Halsowanie U Bezana Żaglokultura Żaglopodróże Sylwetki
Debiuty Korespondenci Galeria Pogoria Linki Home

 

 

 

Katedra w Peterborough

autor: Bramreja

 

>>> Zapraszamy do Galerii <<<

Kiedy byłam dzieckiem każdy piątek kojarzył mi się z wyjadem na wieś. Co piątek biegłam ze szkoły aby szybko spakować siebie i psa i żeby być gotowa do drogi zanim Mama przyjdzie z pracy i zarządzi wyjazd. To chyba właśnie moja Matka jest powodem mojego włóczęgostwa i nieokiełznanej natury, przez którą już tak wiele kłopotów w życiu miałam. Ktoś mi kiedy powiedział, że życie to będę miała do tąd ciężkie dopóki nienauczę się przytakiwać ludziom nawet kiedy niemają racji. Chyba się nienauczyłam i ta zaszczepiona od dziecka upartość ciągle pcha nie w coraz to nowe kłopoty. No bo co - "Ja nie dam rady !" I tak moja wiecznie niezaspokojona ciekawość i chęć zwiedzania świata powoduje, że bez chwili namysłu pędzę znów w pociągu aby zobaczyć nowy zakątek tego ponurego i tajemniczego kraju.

Porzuciłam po raz kolejny Londyn i udałam się w kolejną podróż służbową. Praca w marketingu ma swoje zalety ;) W plecaku napakowanym materiałami reklamowymi upchałam jeszcze tylko aparat fotograficzny - tak na wszelki wypadek - pojechałam do jazdy pociągiem od Londynu. Niby nic fascyującego. Ot, zwykły dworzec kolejowy, oczywiście zaraz obok shopping center, nieopodal rynek i główna ulica handlowa. Ja oczywiście miałam tam swój określony cel ale przez przypadek skręciłam nie w tą uliczkę co trzeba i znalazłam się na tyłach jakiegoś budynku. I zatkało mnie! Tuż przedmną, za wysokim ceglastym murem zobaczyłam szczyty katedry! No cóż - praca nie zając. W końcu zarezerwowałam sobie kilka godzin na błądzenie po mieście ;) Postanowiłam dowiedzieć się czegoś więcej o tej katedrze - jak się okazało to była słuszna decyzja. Podążyłam wzdłuż muru i doszłam do bramy, przy której stał miły Pan z ochrony i który udzielił mi odpowiedzi na podstawow pytania czyli - czy mogę wejść do środka i czy mogę zrobić kilka zdjęć. Nie było oczywiście żadnych problemów.

Zapominając na chwilę o swoim celu przyjazdu do Peterborough wyjęłam aparat fotograficzny i przeszłam przez bramę. Znalazłam się na dziedzińcu przed wejściem do katedry. Dookoła otaczały mnie budynki o których przeznaczeniu jeszcze wtedy niewiedziałam ale postanowiłam to sprawdzić. Część budynków jest zamieszkana przez związanych z katedrą pracowników - a tak moi drodzy. W Angli, pomimo konserwatywnych poglądów, nie ma świątyń utrzymywanych z darów. Tu każde takie miejsce jak kościół czy klasztor musi zarabiać na siebie. Prowadzone są przy ośrodkach wiary sympozja, szkoły przykościelne i przyklasztorne, spotkania biznesowe, kawiarnie i restauracje, sklepy z pamiątkami etc. Nie ma tu opasłych, znudzonych proboszczy. Tu prowdzi się działalność społeczną, przychody z której zasilają kasę świątyni.

Wewnątrz katedry, po uiszczeniu opłaty w wysokości 1,5 funta otrzymałam zezwolenie na robienie zdjęć wewątrz budynku oraz ulotkę z informacjami o świątyni. Z niej to dowiedziałam się, że znajduję się w "Catedral Church of St. Peter, St.Paul and St.Andrew". Dalej z lektury dowiedziałam się iż "klasztorny kościół został założony w 655 roku n.e. przez króla Peada i miał potem bardzo burzliwe dzieje. w roku 870 został zniszczony przez niejakiego Danesa a następnie odbudowany jako część opactwa benedyktów i zrekonstruowany w roku 972. Świątnynia jednak nie długo cieszyła się spkojem. W roku 1116 spłonęła i w następnych latach, pomiędzy 1118 a 1238 była powoli odbudowywana. Około roku 1380 dobudowany został portyk a w połowie wieku XIV odbudowano główną wierze. Główną wierzę odbudowywano dwukrotnie w dziejach gdyż w roku 1880 trzeba było na nowo poddać ją rekonstrukcji. W XVI wieku rozbudowano kościół od strony wschodniej. W 1539 roku klasztor został zamknięty nie prze kogo innego tylko przez króla Henryka VIII ale już 18 miesięcy później kościół został otwarty jako Katedra nowej Decezji w Peterborough. Ostatni opat został biskupem a osada Peterborough otrzymała prawa miejskie.

Wojna domowa dała się mocno we znaki katedrze któa została zdewastowana przez oddziały Cromwella. Z dawnych budynków kapituły zachowały fragmenty witraży i zostały one włączone potem w okna absydy. Chór, biskupi ton, marmurowa podłoga i ołtarz zostały zaprojektowane i wykonane w czasach wiktoriańskich przez architekta Pearsona po odbudowie katedry. W latach sześdziesiątych XX wieku dodane zostały nowe figury a w latach siedemdziesiątych zawieszony został po środku spektakularny krzyż. Od katastrofalnego pożaru w listopadzie 2001 roku katedra poddawana jest czyszczeniu realizowany jest program przywracania jej dawnej świtności. Jednak jest to przedsiewzięcie badzo kosztowne i trudne do ukończenia z uwagi na wysokie koszty utrzymania budowli. "

Wnętrze katedry zachwyciło mnie.W zbudowanej na planie krzyża katedrrze odnależć można groby z XIII wieku. Napewno każdego z Was zadziwiłby fakt, iż ołtarz nie jest "przyklejony" do ściany tylko zanjduje się w centrum krzyża i można za niego wejść. W naszych kościołach jest to niemożliwe aby można było spojrzeć z za krzyża. (oglądaliście może film "Zgromadzenie"? Polecam serdecznie) Ponadto przy wejściu, po lewej stronie zostało zorganizowane małe muzeum, w którym można zapoznać się z historią katedry. W okolicach "lewego ramienia" znajduje się mechanizm zegarowy zdjęty z wierzy katedry, który pracował w latach 1450-1836.

Przy wyjściu warto chwilę poświęcić by zapoznać się z pamiątkami, które można zakupić w sklepiku. Można tam kupić albumy ze zdjęciami, książki z opisem burzliwych dziejów katedry oraz kilka przydatnych drobiazgów jak przyciski do papieru, kalendarze, notatniki itp.

My, polscy katolicy, będziemy pewnie zaskoczeni widokiem zebranych w nawie katedry ludzi, pijących kawę, jedzących ciastka i głośno rozmawiających jak na spotkaniu w ogrodzie u sąsiada ale tutaj to nikomu nieprzeszkadza wręcz przeciwnie - ludzie chętnie przychodzą do kościoła i tu spotykają się z przyjaciółmi. Przy takich właśnie spotkania czsto powstają nowe pomysły. Kościół w Angli to nie tylko budynek, w którym odbywa się nabożeństwo. To prawdziwy "DOM BOŻY", w którym ludzie czują się swobodnie i do którego chcą przychodzić, ponieważ pracujący tu ludzie wiedzą, że ich praca jest dla wiernych a nie odwrotnie - wierni pracują na kościół.