Wydarzenia Halsowanie U Bezana Żaglokultura Żaglopodróże Sylwetki
Debiuty Korespondenci Galeria Pogoria Linki Home

 

 

 

 

Powrót na Szlak Orlich Gniazd

Londyn 03.07.2013.

 

Mija już ponad tydzień od naszego powrotu do Londynu, a ciągle nie mogę zaaklimatyzować się z powrotem do angielskiej rzeczywistości. Ten krótki urlop, stanowił letni przerywnik w monotonnie wypracowanym schemacie hotel, kuchnia, zakupy, dom. Był to kapitalny czas spędzony mobilnie i bardzo intensywnie. Odwiedziliśmy stare kąty z zaskoczeniem obserwując pozytywne zmiany. Urlopowy plan wycieczkowy wykonaliśmy na więcej niż sto procent!

 

Cudze chwalicie, swego nie znacie! Napisała kiedyś ręka wieszcza. My doskonale pamiętaliśmy o pięknie okolicy, z której pochodzimy. Niemniej jednak okoliczności życiowe spowodowały, że na blisko dekadę zeszliśmy z tras jurajskich szlaków turystycznych. Jednym z najpiękniejszych i w przeszłości często przez nas odwiedzanym, jest oczywiście Szlak Orlich Gniazd. To trasa turystyczna obejmująca obszar pomiędzy Krakowem a Częstochową , na której zachowało się w stanie trwałych ruin, ponad tuzin warowni i zamków fortecznych. Cały łańcuch obronny powstał za czasów panowania Króla Kazimierza Wielkiego, miał na celu zapewnienie ochrony szlakom handlowym i zabezpieczenie przed napaścią zaludnionych terenów małopolski. Same zamki i warownie umiejscowiono najczęściej na wysokich nawet 30-to metrowych wzniesieniach. Wpisując ich bryłę architektoniczną w istniejące skały i ostańce wapienne Jury Krakowsko-Częstochowskiej. Całość daje fantastycznie harmonijne zgranie krajobrazu, dając odwiedzającym te tereny turystą kapitalne doznania krajobrazowo-estetyczne.

Same zamki ich historia i legendy z nimi związane, są bardzo dobrze opisane w literaturze i na specjalistycznych stronach internetowych. Nie widzę, zatem potrzeby by powielać te powszechnie dostępne informację. Chciałbym jednak zwrócić uwagę na zmiany w samym podejściu do skarbów Jury, jak również w mentalności okolicznych mieszkańców.

W czasie naszej wycieczki odwiedziliśmy cztery miejscowości położone na Szlaku Orlich Gniazd. Wnikliwie przyglądaliśmy się krajobrazom. Zwiedziliśmy ruiny dwóch zamków analizując w pamięci wszelkie zapamiętane z przeszłości obrazy.

 

 

W przeszłości spotykałem się z określeniem dość często powielanym w zagranicznej prasie, że Polska to kraj brzydkich domów!!! Szarzyzna i bylejakość zabudowań gospodarskich. Połatane i poprzewracane płoty. Niedbale i byle, czym pokryte zabudowania gospodarskie. Zagracone i niechlujne obejścia. Taki widok utrwalił się w okresie PRL-u i na początku transformacji ustrojowej. Wynikał on z różnych przyczyn. Po części z niedoborów na rynku i braków materiałowych, a po części z mentalności naszych rodaków. Piętnowanie terenów wiejskich i własności prywatnej, a stawianie na piedestale miasta i dużych konglomeratów przemysłowych, wpłynęło na te pierwsze bardzo destrukcyjnie.

Obserwując z okien samochodu, te same miejscowości po dekadzie przerwy. Mogę z całą uczciwością przyznać, że w obecna Polska jest usiana ładnymi, odnowionymi, kolorowymi domami, które doskonale wpisują się w krajobraz! Zaniedbane domostwa, czy podupadłe gospodarstwa, stanowiły znikomy procent zabudowań mijanych po drodze.

Zmiany ustrojowe roku 1989, jak również przystąpienie do Unii Europejskiej przywróciło mieszkańcom naszego kraju świadomość posiadania własności prywatnej, jak również dbałość o estetykę. Te zmiany są bardzo dobrze widoczne. W moim odczuciu przyczyniły się do tego również, masowe wyjazdy naszych rodaków do pracy na zachodzie. Uczymy się, poznajemy wartość tego, co mamy i zaczynamy o to dbać!!!

 

Zamki i twierdze Jurajskiego Parku Krajobrazowego, od zawsze przyciągały rzesze turystów. Nie posiadały one jednak w większości żadnego zaplecza biwakowo-campingowego, a i o zwykłe miejsce do zaparkowania samochodu czy toaletę, było w przeszłości niezwykle ciężko. Piękny zamek wyrastał na skale otoczonej uprawnymi polami i biada temu, kto próbował rozbić tam wtedy namiot! Okoliczni mieszkańcy traktowali turystów jak przysłowiową stonkę, a sąsiedztwo samego zamku jako zło konieczne i dopust Boży. Masa było gadania, że letnicy zadeptują uprawy, że hałasują, że kury się nieść przestają i takie tam inne gderania. Jeszcze 20lat temu nikt w człowieku na Szlaku Orlich Gniazd nie widział potencjalnego klienta branży hotelarsko-turystycznej!!! Obecnie stan ten uległ ogromnej zmianie na lepsze.

Przemiany te zapoczątkował zamek w Ogrodzieńcu. Niejednokrotnie opisywany na łamach naszej strony.

 

 

Wiele czytałem o odbudowie zamku w Bobolicach, ale wizyta w Rabsztynie była dla nas dużym i bardzo pozytywnym zaskoczeniem.

 

 

Upadek przemysłu spowodował zamknięcie bardzo wielu zakładów pracy. Szczególnie tereny takie jak okolice Olkusza, Sławkowa, Wolbromia, czy Zawiercia bardzo dotkliwie odczuły te zmiany. Skończył się mit chłoporobotników mocno podtrzymywany w PRL-u, jako nowy model funkcjonowania małych gospodarstw rolnych. Okoliczni mieszkańcy zmuszeni zostali do poszukiwania innych nierolniczych źródeł dochodu. W tej sytuacji zupełnie inaczej zaczęto patrzyć na zamki Szlaku Orlich Gniazd. Dawniejsze przekleństwo i swoisty kłopot, stał się motorem napędzającym nową gałąź gospodarki, agroturystykę!!!

 

Rozbudowują się hoteliki, poszerza się zakres usług gastronomicznych. Miejsce do parkowania samochodu, można za drobną opłatą znaleźć praktycznie w każdym gospodarstwie rolnym w okolicach zamków. Gminy dokładają wszelkich starań by szlaki były dobrze oznaczone, a same zamki stawały się miejscem tętniącym życiem. Zamek rycerski w Rabsztynie, ku memu zaskoczeniu, został częściowo odbudowany. W wierzy przy bramie wjazdowej planowane jest umiejscowienie ekspozycji okolicznościowych. Stowarzyszenia rycerskie z Olkusza, organizują tam barwne turnieje wojowników różnej broni. W pobliżu zamku powstaje strzelnica dla łuczników. Po drodze mijają nas turyści na rowerach i piesi. Spacerujemy po wzgórzu zamkowym w Rabsztynie z przyjemnością podziwiając okolice. Nasz pieseczek towarzyszy nam pierwszy raz w czasie takiej wycieczki. Z pasją poznaje i obwąchuje nowe miejsce. W myślach wracam do przeszłości. Kiedyś towarzyszył nam nasz wierny Owczarek Niemiecki Hektor. Czas nieubłaganie idzie do przodu, a pocieszające jest tylko, że niektóre zmiany są bardzo korzystne.

 

 

 

Następnie nasza automobilowa wycieczka po objechaniu Wolbromia, Szreniawy i Makowa, rusza na zwiedzanie kolejnego zamku rycerskiego na Szlaku Orlich Gniazd. Naszym celem, jest teraz zamek w Smoleniu. Proszę nie mylić ze Smoleńskiem!!! To nie to miejsce i nie ta historia!

 

Zamek ten zapamiętałem jako wyniosłą basztę na szczycie porośniętego starym lasem wzgórza. Charakterystyczna była dla tej budowli głęboka studnia, wykuta w kamiennej skale. Legenda głosi, że kuli ją jeńcy tatarscy.

 

Obecnie do zamku w Smoleniu prowadzi wygodny zjazd z głównej drogi. Jest parking i toaleta. Zadaszone półcienie zachęcają do odpoczynku i biwakowania. Jest oznaczone palenisko na ogniska ławki i stoliki. Lesisty teren wokoło oznaczony szlakami, jest traktowany jako rezerwat przyrody. Kapitalne miejsce na spędzenie z rodziną czasu na wolnym powietrzu w weekendowe popołudnie.

 

Zaopatrzeni w wodę mineralną, bo grzeje niemiłosiernie, wspinamy się na szczyt zamkowego wzgórza. Z zaintrygowaniem przysłuchujemy się dźwiękom stukania i pukania dochodzącym z zamku. Ktoś niszczy zabytek, zbierając materiał budowlany na chlewiki!!! Powiedziałby pewnie bohater komiksowych opowieści Papcia Chmiela. Cóż bardziej mylnego! Po dotarciu na szczyt zastajemy tam ekipę budowlaną, która dokonuje gruntownych prac renowatorskich. Czyżby kolejny zamek na Szlaku Orlich Gniazd wracał do nowego życia???

 

Prace prowadzone są na naprawdę dużą skale. Odbudowano sporą część murów, bramy i umocnień. Jak dowiadujemy się z tablicy informacyjnej fundusze pochodzą ze środków wojewódzkich i ministerialnych. Spory udział w zagospodarowaniu tych terenów ma również fundusz Unijny. Zmęczeni, ale bardzo zadowoleni wracamy na szosę. Po drodze mijamy cmentarz wojskowy i kilka oznaczonych miejsc pamięci. Niestety czarne chmury zwiastują nadchodzącą burze. Trzeba będzie jeszcze wrócić w te tereny w przyszłości. Na razie naciskam pewniej pedał gazu, bo do domu zostało jeszcze sporo kilometrów. Po drodze mijamy bardzo ładnie odnowioną Pilice. Pieseczek spokojnie zasnął zmęczony całodziennym zwiedzaniem. W pamięci aparatu zostało utrwalone setki fotografii. Rodzina Mazurów w komplecie znowu na turystycznym szlaku przygody. Trzeba było to uczcić!!! W burzowej scenerii pojawiły się kiełbaski z grilla i koszyczek niespodzianka.

 

 

Kluczyki grzecznie powędrowały do szuflady, a pienisty trunek lał się do późnych godzin nocnych. W końcu to zasłużony urlop.

 

Za kilka dni udamy się w kolejną podróż. W miejscu tym nie byłem również ponad dziesięć lat. Inny klimat inne przeżycia. Wraz z Agnieszką odwiedziliśmy Muzeum Auschwitz. Moja relacja i niesamowite zdjęcia autorstwa Agnieszki niebawem na Pogoria.org.

 

Pozdrowienia z turystycznego szlaku.

 

Tomasz, Bezan, Mazur.