Wydarzenia Halsowanie U Bezana Żaglokultura Żaglopodróże Sylwetki
Debiuty Korespondenci Galeria Pogoria Linki Home

 

 

 

Wreszcie zobaczyłam Kanał Angielski.

 

autor: Bramreja

>>> Zapraszamy do naszej Galerii <<<

Od ponad dwóch lat jestem w Wielkiej Brytanii ale do chwili obecnej niedane mi było zobaczyć Kanału Angielskiego czy jak kto woli Kanału La Manche. Nie chce tu poruszać drażliwego tematu nazewnictwa. Bo chociaż każdy cywilizowany obywatel tego świata wie co to Kanał La Manche to niejestem pewna czy każdy z wyspiarzy o tym wie, gdyż na angielskich mapach widnieje nazwa English Channel i podejrzewam, że Anglicy do nadal niepoddają się i w tej kwestii (inne to np. dwa krany w umywalkach, dziwaczne gniazdka elektyczne, ruch lewostronny i wiele innych, które dla normalnego europejczyka są - delikatnie mówiąc - beznadziejne) No ale to inna już inna para kaloszy. Najlepsze jest to, że dzięki wykonywanej teraz przezemnie pracy w końcu udało mi się wyrwać z dusznego, brudnego, zabieganego Londynu i pooddychać świerzym powietrzem w jednym z najbardziej chyba znanych kurortów wypoczynkowo-rekreacyjnych w Zjednoczonym Królestwie czyli na plażach w miejscowości Bournemouth.

W przewodniku Pascala czytamy: "Miejscowość Bournemouth powstała w 1811 roku, gdy dziedzic Louis Tregonwell postawił letni dom na odludnym wrzosowisku i zasadził pierwsze sosny. Do końca stulecia łagodny klimat i osłonięte od wiatrów, wspaniałe piaszczyste plaże przyciągnęły do miasta prawie 60 tys. ludzi. Obecnie liczba ta jest dwukrotnie wyższa, a obok domów starców powstały różne liczne szkoły językowe oraz mnóstwo nocnychklubów dla młodzieży" I niesposób sie z tym opisem niezgodzić.

Obecnie jednak to centrum turystyki międzynarodowej. Plaże są przygotowane pierwszorzędnie. Nawet teraz, poza sezonem i przy paskudnej pogodzie, nad brzegiem można spotkać spacerujących turystów - bo przecież to właśnie teraz jest najlepsza pora na zdrowotne spacery nad morzem i korzystanie z dobrodziejstw zgromadzonego w powietrzu jodu. Plaże są czyste a stałe patrole zapobiegają jakiejkolwiek dewastacji infrastruktury. Nad plażą (widoczne na zdjęciach) rozmieszczone są domki w stylu "free maintenance" przeznaczone dla plażowiczów - czyli kto pierwszy ten lepszy. Poza tym co kilka metrów, kiedy już mamy dość słońca, możemy usiąć na ławce pod ochronnym daszkiem. Gęsto rozmieszczone falochrony starają się okiełznać morskie fale i uniemożliwić im niszczenie brzegu i zakłucanie odpoczywającym spokoju.

Teraz w zimie miasteczko żyje swoim spokojnym życiem choć w rozmieszczonych na wysokim brzegu hotelach cały czas trwają prace remontowe i im bliżej wiosny tym bardziej gorączkowo przygotowują się na przyjęcie nowych turystów. Już przyjeżdzają pierwsi pracownicy sezonowi - mistrzowie w dziedzinie kateringu - kucharze, kelnerki, stewardzi, pokojówki i hotelowi porterzy zacierają ręce przed nowym sezonem.

Spacerujac po miasteczku napewno zaskoczy nas nowoczesność połączona z tradycją z delikatną domieszką egzotyki. Stojąca na rynku pochodnia płonąca ogniem, zaraz obok uroczy park w którym odbywają się koncerty i występy artystów, naszpikowana pamiatkami ulica handlowa i oczywiście cały szereg kawiarenek, pubów, restauracji a każda w niepowtarzalnym stylu: typowo angielski pub a obok gorąca, brazylijska atmosfera. McDonald i KFC a za kilka metrów Pizza Express. Dla każdego coś dobrego.

I oczywiście muszelki - napakowałam do kieszeni kilka na pamiątkę i do dziś, kiedy wkładam rękę do kieszeni, natrafiam na piasek z plaży (co niesłuży mojemu telefonowi ;) . Mnie natomiast przypomina zapach morza, szum fal, sól na rękach nawet wtedy, kiedy pędzę do biura w zatłoczonym metrze. Muszelek jest tak dużo, że napewno znajdziecie pamiątkę dla siebie.

Roślinność raczej jest niemożliwa do opisania. To trzeba zobaczyć. Tak duża różnorodność wymagała by konsultacji z botanikiem. Udało mi się jednak zobaczyć w jednym parku palmę rosnącą na jednym trawniku z sosnami. Trochę egzotyczne połączenie ale tu najwyrażnej te rośliny znalazły wspólny język i żyją w symbiozie. Ale ja myślę, że w Wielkiej Brytanii wszystko jest możliwe.

Najciekawsze jest to, że połączenia pomiędzy Londynem a Bournemouth są bardzo wygodne i umożliwiają nawet zabieganym londyńczykom "wyskoczyć" nad morze w weekend. Pociągi kursują co 20-25 minut. Czas podróży to zaledwie 2 do 3 godzin. Ostatni pociąg powrotny wyjeżdża o 22.11 i jedzie 3 godziny. Dla tych co nielubią pociągów (lub wolą tańszy środek transportu) National Express oferuje kilka połączeń autobusowych w ciągu dnia począwszy od 7 rano.

Wszystkich bardzo serdecznie zapraszam do odwiedzenia tej miejscowości zwłaszcza, że większość plaż w UK jest raczej kamienistych i wypoczynek na nich daje średnią przyjemność (no chyba że ktoś zbiera minerały ;)

Londyn, Marzec 2006r

>>> Zapraszamy do naszej Galerii <<<