|
||||||||||||||
---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|
|
Top Secret! Czyli redakcja Pogoria.org
Londyn 14.07.2009.
Rok 2009 jest od samego początku bardzo obfity w wycieczki tropem historycznych zagadek i sekretów. Pewnie przypominacie sobie wycieczkę do zamku w Dover i wizytę w sekretnych tunelach. Tamten obiekt związany jest nierozerwalnie z operacją o kryptonimie „Dynamo”. Dziś natomiast zapraszamy was, do odwiedzenia miejsca, które było najściślejszą tajemnicą całej II Wojny Światowej. W systemie angielskich zabezpieczeń określano Bletchey Park jako, wyższy niż najtajniejszy, Zapraszamy was do stacji kryptologicznej, w której rozszyfrowywano tajną korespondencję III Rzeszy. Redakcja Pogoria.org zaprasza do rozwiązania zagadki o kryptonimie „ULTRA”. W wiedzy ogólnej naszych rodaków mocno zakorzeniona jest nazwa ENIGMA. Niektórzy nawet potrafią powiedzieć, że jest to niemiecka maszyna szyfrująca z okresu II Wojny. Wszyscy natomiast z przekonaniem i wręcz zażartością bronić będą poglądu, że szyfr ENIGMY złamali Polacy i w prezencie przekazali aliantom, którzy dar ten sobie przywłaszczyli zapominając o naszych zasługach. Postaramy się dziś zmodyfikować ten pogląd, gdyż jest on w dużej mierze błędy. Jeżeli ktoś jest bardziej zainteresowany historią II Wojny Światowej, czyta, szuka, docieka, to prędzej czy później wpadnie na miejsce o nazwie Bletchey Park w Anglii. Za nazwą tą kryje się przepiękna viktorjańska willa i ciąg zbudowanych później baraków. Od 1939r była to siedziba zespołu kryptologów odczytujących szyfrogramy powstające w niemieckich maszynach szyfrujących ENIGMA. Miejsce to, było „oczkiem w głowie” Winstona Churchilla. W czasie trwania wojny odczytano tysiące depesz niemieckiego dowództwa, co miało kolosalny wpływ na przebieg działań wojennych. Wystarczy podkreślić, że to w Bletchley Park rozszyfrowano rozkaz ataku Wermachtu na Związek Radziecki i na dwa tygodnie przed wyznaczonym terminem inwazji przekazano tą wiadomość Stalinowi. Józef Stalin nie uwierzył w te doniesienia, skutkiem, czego 22 czerwca 1941r rozpoczęła się krwawa masakra planu Barbarossa. Pierwsza wiadomość o rozpoczęciu się Powstania Warszawskiego, również trafiła do stacji nasłuchowej w Bletchey Park. To fascynujące miejsce znajduje się jedynie 80siąt kilometrów od Londynu! 14stego lipca na dworcu kolejowym Euston, stawiła się cała londyńska redakcja Pogoria.org. Wspólnie udaliśmy się na kolejne poszukiwania historii. Pierwsza niespodzianka zaskoczyła nas już na dworcu. Otóż bilety do miejscowości Bletchley kosztowały normalnie 14Ł od osoby za bilet powrotny. Miła obsługa poinformowała nas, że jeżeli podróżujemy w grupie, to upoważnia nas to do zniżki. Tak zapłaciliśmy jedynie po 9Ł za osobę. Zaskoczenie niesłychanie miłe. Nie chcę opisywać standardów brytyjskiej kolej i obsługi, bo nie znalazł bym słów wystarczające obelżywych by należycie określić rzeczywistość PKP. To są dwa odrębne światy i na żadne porównanie nie śmiem się porywać. Wystarczy jedynie napisać, że podróż koleją angielską to przyjemność, PKP to stan wyższej konieczności. Podróż trwała około 45minut. Zaraz po wyjściu z dworca prowadziły nas doskonale widoczne drogowskazy i w dziesięć minut byliśmy na miejscu największej tajemnicy II Wojny Światowej. Cena biletu wynosi 10Ł jest on jednak ważny rok od momentu zakupu i upoważnia do nielimitowanych odwiedzin. Przy wejściu otrzymaliśmy dokładną mapę obiektów do zwiedzania i bardzo mądrą radę. Jeżeli się pośpieszymy to będziemy mogli dołączyć do wycieczki oprowadzanej przez zawodowego przewodnika Bletchley Park. Jurek Knabę narzucił tempo i szybko znaleźliśmy się w sali prześlicznej victoriańskiej willi, czyli w miejscu gdzie wszystko się zaczęło. Był to wtorek około godziny 11stej. Nie spodziewaliśmy się tłumów. Rzeczywistość potrafi zaskakiwać! W sali robiło się pełno! Po drodze mijaliśmy dużą wycieczkę szkolną, jedna grupa jest już z przewodnikiem w trakcie zwiedzania, a kolejne ruszyły za nami. Przewodnik mówi bardzo szybko, co dla obcojęzycznych turystów stanowi utrudnienie. Zamieniamy się więc w słuch, nasza uwaga jest skupiona na najwyższym stopniu. Łapiemy klimat i powoli poznajemy historię Bletchey Park. Sama willa jest perełką architektury. Budynek budowano, przebudowywano i rozbudowywano w kilku epokach. Wycisnęło to spore piętno na jego bryle. Stanowi jakoby zlepek kilku różnych zamysłów architektonicznych połączonych w jedną estetyczną całość. Wystrój wnętrza poraża przepychem! Misternie rzeźbione boazerie, kasetonowe sufity, ozdobne schody, bogate dywany i zachwycające kominki tworzą niepowtarzalny klimat miejsca. Jeden z właścicieli majątku, był wysokim urzędnikiem w ministerstwie obrony, nie mając pomysłu na inne wykorzystanie przekazał obiekt dla potrzeb zawiązującej się komórki deszyfrującej. Trzeba przyznać, że tereny Bletchley Park nadawały się do tego celu doskonale. Odległość od Londynu sprawiała, że miejscem tym nie interesowały się obce wywiady. Ot kolejna rezydencja zamożnego poddanego królowej. Okolica rolnicza, małe miasteczka gdzie wszyscy się znają, a każdy obcy natychmiast wzbudza zainteresowanie. Z pociągu widać jedynie kępę drzew, dokładnie tak samo jak w czasie, gdy powstawał tu ośrodek deszyfrantów. W drugiej połowie lat 30stych, doprowadzono tu kable telefoniczne łączące ośrodek ze stolicą i innymi ważnymi strategicznie punktami w Anglii. W roku 1939 zatrudniano tu 150sięciu pracowników. Głównie naukowców, specjalistów od matematyki, łączności, oficerów wywiadu i lingwistów. W roku 1945 w ośrodek Bletchley Park zatrudniał 10 000 pracowników. Niezwykłe jest to, że tajemnica istnienia ośrodka nigdy nie została złamana. W czasie Bitwy o Anglię w pobliżu spadły cztery niemieckie bomby, zrzucone przypadkowo, nie wyrządziły żadnej szkody. Przewodnik w bardzo zwięzłej formie opowiedział nam o osiągnięciach ludzi zatrudnionych w Bletchley Park. Podkreślał przy tym niejednokrotnie zasługę Polaków w wojnie na szyfry. Prawdą jest, że jako pierwsi kod maszyny szyfrującej ENIGMA złamali Polacy. Już w 1932 roku grupa młodych polskich naukowców rozpracowała maszynę Artura Scherbiusa, popularnie nazywaną ENIGMA. Pamiętać należy, że była to maszyna w wersji cywilnej, przeznaczona dla biznesu, banków i innych instytucji wykorzystujących instytucję ochrony tajemnicy handlowej. Te początkowe wersje ENIGMY wyposażone były w trzy rotory szyfrujące, które w połączeniu z mechaniczną klawiaturą i elektrycznym pulpitem zmieniały tekst jawny w system zamiennych znaków. Prawdopodobieństwo wystąpienia powtórzeń w tekście stanowiło 26 do potęgi trzeciej. Czyli rzecz nie do złamania wydawać by się mogło. W jaki więc sposób Marian Rejewski, Jerzy Różycki i Henryk Zygalski, rozpracowali ten szyfr? Pomogło szczęście! W czasie szyfrowanie jednej z depeszy nastąpiły techniczne błędy. Spowodowało to, że wiadomość nadano dwukrotnie bez zmiany ustawienia wirników szyfrujących, ponadto wysłano klucz wskazujący początkowe ustawienia maszyny szyfrującej. Był to precedens całkowicie niezgodny z procedurą. Nasi naukowcy otrzymali wyjściowy materiał, który pozwolił opracować inną maszynę nazwaną kryptonimem „bomba”. W roku 1938 powstało dzieło polskich uczonych, maszyna elektroniczno – mechaniczna pozwalająca drogą eliminacji, ustawić początkowe ustawienia rotorów szyfrujących ENIGMY. Ustalenie tej wiedzy czyniło deszyfrowanie niemieckich treści łatwymi. W przedwojennej Polsce zbudowano 6 „bomb”, które wystarczały do rozpracowania każdej możliwej permutacji trzech rotorów szyfrujących Enigmy. Prace przerwał wybuch wojny. Polskie Siły Zbrojne ewakuowane najpierw do Francji, potem do Anglii zabrały ze sobą tajemnicę szyfru ENIGMA. Jesienią 1939roku Polscy naukowcy trafiają do ośrodka Bletchey Park, przekazują również aliantom kopię ENIGMY i plany budowy „Bomby”, prace nad rozkodowaniem niemieckich szyfrów ruszają pełną parą. Mitem jest, że Wermacht nie wykorzystywał maszyn ENIGMA o trzech rotorach szyfrujących. W ENIGMY, określone przez Anglików kryptonimem „Fish”, wyposażone były jednostki polowe armii Hitlerowskich Niemiec. Używano ich do szyfrowania meldunków bieżących. Maszyny trzy i cztero wirnikowe stanowiły podstawę wyposażenia Wermachtu. Niemiecki wywiad Abwehra, używała maszyn bardziej skomplikowanych, bo zawierających pięć rotorów szyfrujących. Niemniej jednak „bomba” sprawnie radziła sobie z tymi tekstami. W ośrodku Bletchey Park, nie rozszyfrowywano długo morskiej wersji ENIGMY nazywanej kryptonimem „Shark”. W wiedzy powszechnej krąży opinia, że przyczyną było zastosowanie w morskich maszynach aż 12stu rotorów szyfrujących. Jest to nieprawdą! Różnica pomiędzy morską a lądową maszyną ENIGMA, polegała na ilości znaków na kole rotoru szyfrującego, a nie na ilości kół szyfrujących. Na wersji używanej przez Wermacht było 26 znaków alfabetycznych, na morskich wersjach 28 znaków. Tu „bomby” okazały się zupełnie bezradne. Efektem był atak niemieckich sił morskich na Norwegię i całkowite zaskoczenie tym posunięciem Anglików posiadających w tym okresie najpotężniejszą marynarkę wojenną świata. „Bomby” zamilkły całkowicie 10 maja 1940roku. Armia niemiecka zmieniła zupełnie sposoby nadawania i procedurę wysyłania klucza. Czyli prezent podarowany aliantom w postaci maszyny deszyfrującej „bomba” działał skutecznie jedynie od jesieni 1939roku do 10 maja 1940roku. Dalszy wkład w łamanie niemieckich szyfrów jest już pracą zbiorową, w której nasi uczeni odegrali rolę niezwykle ważną. Niemniej jednak przypisywanie sobie całego sukcesu, jest dalece posuniętym nieporozumieniem. Nie zapomniano o naszym wkładzie! Na terenie ośrodka odbywają się corocznie polskie imprezy poświęcone naszemu wkładowi w walką. Przypomina też o tym polski memoriał, czyli pomnik poświęcony polskim kryptologom z ośrodka Bletchley Park. Wracając jednak do naszej opowieści, to co działo się po 10 maja 40 roku? I czy mit 12sto rotorowej maszyny szyfrującej, jest jedynie mitem? Ruszamy w dalszą drogę z naszym przewodnikiem, który chętnie wyjaśnia nam wszelkie zapytania i wątpliwości. Przez piękny trawnik przechodzimy do baraków zbudowanych tu w czasie wojny na potrzeby stale rozrastającego się zespołu pracowników. To właśnie w tych niepozornych barakach znajdują się rzeczy otaczane ścisłą tajemnicą aż do roku 1976. Jak już wspominałem ENIGME wykorzystywały jednostki liniowe armii niemieckiej. Jednak III Rzesza posiadała inną maszynę, bardziej zaawansowaną technicznie, którą wykorzystywały jedynie najwyżej usytuowane organy państwa, naczelne dowództwo, oraz sam Adolf Hitler. Mowa tu o maszynie Lorenza, czyli o owym 12sto rotorowym urządzeniu wykorzystywanym do szyfrowania dalekopisów. Kodu tego nie potrafiły złamać polskie „Bomby”, wykorzystywał on bowiem ścieszkę impulsów elektryczno dźwiękowych za szybkich dla mechanicznego i manualnego rozpracowania. Zespół naukowców pod przewodnictwem Alana Turinga, opracował najpierw urządzenie o nazwie „Tunny”, które było wstanie tekst wysłany maszyną Lorenza rozszyfrować. Jednak największym sukcesem zespołu Alana Turinga, było opracowanie pierwszego na świecie komputera, czyli maszyny posiadającej sztuczną inteligencje o kryptonimie „Colossus”. Był to krok milowy w dziejach elektroniki, matematyki i informatyki. „Colossus” potrafił odpowiednio zaprogramowany, przetworzyć dane z maszyn „Fish, Shark”, czyli obu wersji ENIGMY i bezbłędnie rozwiązywał szyfr maszyny Lorenza. Trzeba podkreślić, że „Colossus” został stworzony w roki 1941! Ciekawa ekspozycja jest poświęcona gołębiom pocztowym. Ta niezawodnie działająca i znana od wieków metoda przekazywania wiadomości, wykorzystywana była szeroko w okresie II Wojny. W Bletchey Park zainstalowany był zespół, który zajmował się hodowlą gołębi pocztowych a następnie do kontaktowania się tą drogą z komórkami oporu w całej europie. Wyglądało to tak. Przygotowany gołąb z umieszczonym w ukryciu tekstem, był zrzucany w specjalnym pojemniku na spadochronie. Komórka partyzancka, po przejęciu zrzutu odczytywała rozkazy, a swoje własne informacje wkładała w miejsce odczytanych. Najczęściej był to pojemniczek przytwierdzony do nogi ptaka. Gołębia później wypuszczano, a on niezagrożony atakami artylerii przeciwlotniczej, docierał z wiadomościami do ośrodka kryptologicznego w Anglii. To może się wydawać dość prymitywną metodą w porównanie z ENIGMA czy komputerem Colossus, ale zasługi tych latających kurierów były tak ogromne, że został im ustanowiony specjalny medal, przyznawany zwierzętom, które miały udział w wojnie. Tak właśnie powstał medal Dickin-a, których to najwięcej przyznano właśnie gołębiom pocztowym. Po tym wyczerpującym umysłowo zastrzyku informacji, potrzebujemy chwili spokoju. Przerwa na lunch w nieziemsko pięknych ogrodach ośrodka. Na koniec zwiedzamy jeszcze ekspozycje stałe Bletchey Park, które jest dziś muzeum, ale i stale działającym ośrodkiem naukowym. Słuszną radę dla wszystkich wybierających się do tego miejsca, powtarzam za słowami Jurka Knabe. Żeby coś wynieść z tej wycieczki, trzeba koniecznie dołączyć do grupy z przewodnikiem! Sale urządzenia niewiele mówią, dopiero rozległa wiedza zawodowych przewodników, jest w stanie zakreślić odpowiedni obraz ważności obiektu i wyjaśnić niuanse tajnych kodów i kryptonimów. Oczywiście ważne jest opanowanie języka, choć kilka obiektów i objaśnienia do nich są dostępne również po polsku. Podsumowując, wycieczka niezwykle udana i fascynująca. Polecana dla wszystkich zainteresowanych II Wojną Światową i naszym wkładem w zwycięstwo nad faszyzmem. Nie znajdziecie tutaj czołgów, karabinów, broni i mundurów. Bletchley Park, jest poświęcony wojnie mózgów i trzeba wytężyć umysł by z tej wycieczki wrócić zadowolony, pełnym nowej wiedzy oraz doświadczenia. Nam to się udało! Zapraszamy, więc do pójścia w nasze ślady. Bo jedynie 80siąt kilometrów od Londynu, istnieje miejsce, w którym wszyscy z szacunkiem odnosili się do nas, za to że jesteśmy Polakami! Tomasz Bezan Mazur. PS. Choć już ponad pięć lat nie mieszkam w kraju, to staram się dotrzymywać kroku dobrym polskim produkcją filmowym. Do takich zaliczam „Tajemnicę Twierdzy Szyfrów”. Film opowiada o innej maszynie deszyfrującej, przez Niemców zwanej APARAT. Wszystkie alianckie kryptonimy maszyn szyfrujących miały oznaczenia wodne. Fish, Shark, Tunna. APARAT, miał w ośrodku Bletchey Park kryptonim „Swordfish”.
|
|