![]()
| ||||||||||||||||
---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|
|
America’s Cup 2015 – spełnone marzenie z dzieciństwa. Widzieliście film „Wind” ? Co wy tam widzieliście! Najważniejsze w życiu to zobaczyć takie regaty na własne oczy. Pamiętam jak z wypiekami na policzkach oglądałam ten film i marzyłam żeby chociaż na chwilę być tam na tej imprezie. W sobotę to nie był finał America's Cup, ale wyścig eliminacyjny do finału, który odbędzie się w przyszłym roku. Jednak dla kogoś, kto całe życie marzył żeby zobaczyć takie regaty jest to wydarzenie życia. Kiedy kilka dni temu kąpaliśmy się przy plaży w Portsmouth nie zdawałam sobie sprawy, że właśnie tu i teraz zacznie się moja przygoda z najdostojniejszym trofeum żeglarskim świata. Jadąc samochodem zauważyliśmy powiewające flagi i banery informujące, że w dniach 23-26 Lipca 2015 roku będą się tu odbywać regaty eliminacyjne do America’s Cup. Ech, na nasze nieszczęście był to 22 lipiec i niestety, ale impreza była jeszcze w pudełkach. Pech! Za to Bezan od niechcenia rzucił hasłem – Aga, jak będziesz miała wolne to pojedziesz. Pewnie – pomyślałam – a jak załatwię bilet? I ile będzie mnie kosztował dojazd do Portsmouth? Co on wygaduje! Chyba za długo na słońcu leżał i taki jest tego efekt, że teraz bredzi. Przyjechaliśmy do domu ale na emailu jeszcze nie miałam roty swoich dniówek. W środę rano plotkowałam z mamą przez telefon i odebrałam pocztę. Całkowite zaskoczenie! Mam rotę na przyszły weekend i …. Ratunku! mam wolne w sobotę. Co teraz robić? Klik, klik i mam już bilet na National Express do Portsmouth w zaskakująco korzystnej cenie. Teraz jeszcze zostaje mi załatwić wejście na WaterFront Festival gdzie miały odbywać się imprezy na scenie z udziałem żeglarzy i gdzie ustawiony był big screen dla kibiców. OK, już sprawdzam ceny i dostępność. Dramat! Na sobotę już darmowych rezerwacji nie ma. Są tylko Fan Zone i VIP ale to już trochę przekracza możliwości mojego portfela. Rejestracja prasy też już zamknięta. No to koniec? Nie! Nie poddaje się. Sprawdzam inne dni i rezerwuje wejście na festiwal w niedziele! Przecież zawsze można wejść „na blondynkę” :) warto zaryzykować. Jeszcze sprawdzam program na sobotę – acha! Od 10:00 rano można oglądać katamarany w doku w NAVAL BASE czyli w doku technicznym. Doskonale, to tylko 10 minut marszu od przystanku gdzie wysiadam. Potem o 12:30 katamarany opuszczają port i płyną na miejsce regat. Odbędzie się parada przy nadbrzeżu. Doskonale. Trzeba ustawić się gdzieś blisko wyjścia z portu i poczekać. Potem marsz na Southsea i scena z „blondynką” , która sobie pomyliła dni, i jestem tam gdzie chcę. Plan doskonały. W sobotę rano przychodzi czas na realizację. Wstaje rano, prawie nieprzytomna, bo w pracy jest taki ruch jakby poza kinem gdzie pracuje w całym Londynie zamknęli wszystkie atrakcje turystyczne. Prawdziwy koszmar! Biegamy już od dwóch tygodni i ciągle jest za mało rąk do pracy. Na szczęście Bezan naszykował mi prowiant i zaopatrzył mnie w wysoko energetyczne saszetki, które dostaliśmy na London Boat Show, mała buteleczka wody i batoniki energetyczne. Będzie dobrze. Musi być. Na wpół przytomna docieram do Victoria Coach Station. Wsiadam do autokaru by po półtorej godzinie znaleźć się w świecie widzianym tylko na szklanym ekranie. Pomimo iż w Portsmouth byłam już chyba z tuzin razy nagle odkrywam to miasto na nowo. Dookoła sami pasjonaci żeglarstwa i fotografii. Takiego zgrupowania "obiektywów" to jeszcze nie widziałam. Każdy targa ze sobą największy obiektyw, jaki tylko może dostać na rynku do swojego aparatu. Czyste szaleństwo! Wpadam w maszerujący tłum i powoli podążam za nimi żeby dotrzeć do najlepszych miejsc widokowych. Po drodze oczywiście przechodzę przez dok gdzie stoi „Land Rover BAR Team”. Przebijam się przez 4 rzędy gapiów, padam na kolano i zanim przypłynie prom i zastawi mi widok robię pierwszą serię zdjęć. Pięknie lśni latający katamaran w porannym słońcu. <<< GALERIA AMERICA"S CUP 2015 Portsmouth by A.Mazur >>> Teraz dalej! Dobre miejsce na zdjęcia. Jest dopiero około 11:00 i mam jeszcze półtorej godziny czasu. Ooooj ! Chyba nie jest tak do końca! Nadbrzeżny pasaż już jest zapełniony, na szczęście ludzie jeszcze nie stoją, tylko spacerują tu i tam szukając miejsca. Sprawdzam kilka stanowisk, i wreszcie spoglądam na pomost, z którego jakiś facet z małą dziewczynką łowią ryby. I nikogo więcej poza jednym fotografem! Wiem że jeszcze wcześnie, ale lepszego miejsca nie znajdę. Nie można ryzykować zwłaszcza, że bilet mam „na jutro” i jak nie przejdzie numer „na blondynkę” to może to być moja jedyna okazja na dobre zdjęcia. Ustawiam się i czekam. Przezornie zaopatrzyłam się w kurtkę outdoorową i nie straszną są mi zimny wiatr od lądu i zachmurzone niebo. Naciągam na usta chustkę, okulary spuszczam na oczy i sobie tu marznę. Ale czekam wytrwale. Po 30 minutach, kiedy już palce trochę skostniały dodaję sobie energii otwierając jedną saszetkę. Och, to jest coś wspaniałego! Kofeina i proteiny. Teraz mogę tu marznąć kolejne 40 minut.
Nadbrzeże się wypełnia i wszędzie porozwieszane są flagi Union Jack, a z portu wychodzi wszystko co pływa na wodzie. Po chwili naszą uwagę przykuła fregata Royal Navy, która właśnie wychodziła w morze. Patrzymy jak zaczarowani, kiedy przepływa od nas tak blisko, że moglibyśmy do jest dobiec zanim odpłynie. Odprowadzamy ją wzrokiem aż do miejsca gdzie przystanęła na chwile przy widowni i oddała honorową salwę. Piękny widok!
Nagle słyszymy ryk silników, ale to nie helikopter policyjny, ten który już nas dwa razy wcześniej oglądał, tylko Red Bulls! Nadlatują nam nad głowami i zaczyna się mistrzowski pokaz pilotażu. Fantastycznie to wygląda z tej odległości i możemy oglądać popisy podniebnych asów. Teraz już pozostaje nam czeka na bohaterów dnia. Palce całkiem skostniałe wkładam na chwilę do kieszeni – muszą byś sprawne, kiedy przyjdzie „ta” chwila. Już tylko minuty dzielą mnie od tego najbardziej ekscytującego momentu. Nie mogę teraz nawalić. Okulary wrzucam do plecaka, przygotowuję sobie dobrą pozycję i chociaż nogi mi już drętwieją od ponad godzinnego stania w miejscu, to nie przesuwam się nawet na centymetr. Za mną już dwa rzędy ludzi się ustawiły, przecież nie odpuszczę teraz. Jeszcze chwilka, ustawiam aparat na krótką migawkę. To będzie zaledwie 3-4 minuty, kiedy będę miała najlepszą pozycję do zdjęcia. <<< GALERIA AMERICA"S CUP 2015 Portsmouth by A.Mazur >>> I już są. Wypływają powoli, tak żeby każdy mógł im się przyjrzeć! Najdzielniejsze załogi latających katamaranów, które płyną walczyć o najdostojniejsze trofeum w historii żeglarstwa – American’s Cup, czyli Puchar Ameryki. A ja jestem naocznym światkiem tych wydarzeń! Zmarznięte palce odzyskały sprężystość – adrenalina pomogła. Jedna seria migawki za drugą i jeszcze kolejna. Mam! Po chwili odzywa się tłum, pozdrawiają brytyjski „Land Rover BAR Team” z Union Jackiem na topie grota. Trzymajcie się chłopaki! Zanim ten tłum ruszy trzeba spróbować dojść do wejścia na festiwal i podyskutować na temat biletu. Przeczesałam moje farbowane blond włosy i ruszam z tupetem. Przed wejściem Steward krzyczy, że kolejka jest na 15 minut i można iść do drugiego wejścia. Co mi zależy, i tak muszę się wykazać talentem aktorskim to mogę tu stać, a nie biegać dookoła. Pytają inni czy bilety są konieczne na co steward odpowiada dwuznacznie – wejście jest „za free” do 16:00, ale musicie pytać na security check point. Pojawia się nadziej, czyli że jest szansa! Security sprawdzają torby i bilety. Jest tak dużo stanowisk, że security na końcu nie wiedzą, kto został sprawdzony gdzie, więc „na bezczelnego” trzymając w ręce bilet ważny na jutro, ze wzrokiem utkwionym w komórkę przechodzę koło nich i nie zwracam na nich uwagi. Oni chyba też tak do końca tu już nie sprawdzali tylko pilnowali żeby nie wnoszono alkoholu czy nie wchodzono z psami. Tak podążając za tłumem znalazłam się w środku. Hura! Jestem tu. Plaża wypełniona w każdym centymetrze a na falochronach już nie ma miejsc do stania. Czekam czy może ktoś odpuści. Jest szansa, bo dziecko się znudziło i ojciec musi je odstawić do mamy – ok, mam miejsce na falochronie! Znowu migawka szalej i strzela serią za serią! „Land Rover BAR Team” wygrywa pierwszy bieg. Na plaży wzmaga się radosny okrzyk „Go Britain” ! Ponad 160 lat temu, ówcześnie panująca królowa Victoria, z pewnością marzyła o takim okrzyku radości wydobywającym się z gardeł Brytyjczyków, dopingujących swój team żeglujący na ich ukochanym Solencie. Przychodzi czas na przerwę, a to czas na kanapkę i cidera. Wizyta w namiocie teamów i wreszcie mam. Mój własny, malutki ale jak dla mnie ważny „pucharek”!
Czas na powrót bo jutro do pracy. To było jedno z najbardziej szalonych wydarzeń w moim życiu! Totalny spontan! Bez chwili zastanowienia czy zawahania! To było wspaniałe i wydarzenie którego nigdy w życiu nie zapomnę! Byłam na regatach America’s Cup! To tyle wydarzeń sobotnich. W niedziele rano budzik wyrwał mnie z kojącego obolałe nogi snu. Nabiegałam się w sobotę ale byłam bardzo szczęśliwa. Zwlekłam się z łóżka i poszłam do pracy. Nie myślałam jeszcze że dziś dowiem się, że jestem szczęściarą ponad wszystkie na świecie. Około 13:30 dostałam smsa z informacją, że ze względu na warunki pogodowe, deszcz i wiatr wiejący z prędkością do 30 mil na godzinę biegi zaplanowane na niedzielę zostały ze względów bezpieczeństwa odwołane i że wszyscy uczestnicy imprezy na brzegu zostali poproszeni o puszczenie Waterfront Festival. Innymi słowy mój bilet na niedziele został unieważniony. Nie wiedziałam jak zareagować w pierwszej chwili. Najpierw zaczęłam się śmiać, ale na końcu miałam łzy w oczach z wzruszenia, kiedy uświadomiłam sobie, jak bardzo wielkie szczęście mnie spotkało. Lucky,blond girl J czyli prawdziwa blondynka szczęściara. Taką wiadomość otrzymałam potem emailem: America's Cup World Series - Southsea Common, Portsmouth. Hi there, Due to high winds the Waterfront Festival Arena and Fanzone Arena is now closed, and we ask public to leave the event site." Copyright © 1999-2013 Ticketmaster, All rights reserved.
Oficjalny wynik pozostał ten z soboty i na prowadzeniu z 19 punktami pozostał brytyjski "LAND ROVER BAR TEAM" - gratulujemy zwycięstwa na swoich wodach. Teraz walka będzie trudniejsza ale może uda się zrealizować hasło przewodnie brytyjskiej załogiczyli "BRING THE CUP HOME" i oby stało się to udziałem Bena Ainslie i jego teamu w przyszłym roku. Trzymamy kciuki :) Puchar zdobywała dla was marznąć w zimnym wietrze i przemierzając Porsmouth tam i z powrotem na piechotę, Agnieszka Bramreja Mazur
Londyn, 26 lipiec 2015 foto: Agnieszka Mazur, (włącznie z selfie, wyjątek zdjęcie wykonane przez uprzejme wolontariuszki) <<< GALERIA AMERICA"S CUP 2015 Portsmouth by A.Mazur >>>
|
|