Wydarzenia Halsowanie U Bezana Żaglokultura Żaglopodróże Sylwetki
Debiuty Korespondenci Galeria Pogoria Linki Home

 

 

Kolejna żeglarska niedziela!

Londyn 29.07.2008.

Sezon nawigacyjny 2008, jak do tej pory, niezwykle sprzyja żeglarzom zrzeszonym w londyńskim Docklands Sailing & Watersports Centre. Neptun polubił chyba nasze polskie załogi, których z tygodnia na tydzień przybywa w angielskim klubie. Może w pamięci Króla Mórz i Oceanów, żywe są ciągle obrazy z czasów II Wojny Światowej, kiedy to nasi marynarze razem z załogami Brytyjskimi pełnili wspólnie morską służbę. A może widzi on naszą radość z żeglowania, chęć, zapał i pasję, jaką do klubu wnosimy. Tym bardziej, że większość z nas bardzo ciężko pracuje. Wielu pracą w Wielkiej Brytanii wspomaga domowe budżety w Polsce. A łączenie żeglarskiego hobby z zawodową pracą, często przychodzi z wysiłkiem. Chyba wszystko, to zsumowane razem sprawiło, że otrzymaliśmy dar wspaniałego sezonu.
Nie sposób inaczej, jak tylko niezwykłą łaską Neptuna, wytłumaczyć kilkanoście kapitalnych weekendów z rzędu! Dostatek wiatru sprawił, że zabudowany wokoło akwen, jakim jest MILLWALL DOCK, potrafił całkiem ładnie się rozkołysać. Żywo w pamięci stoi mi obraz, kiedy to wraz z Radkiem ostro balastowaliśmy na łódeczce typu, Bosun. Zdarzały się w tym sezonie konieczności refowania, a i powrót na samym grocie też miał miejsce. Do dobrodziejstwa wiatrowego, trzeba dołożyć niezwykle przyzwoitą temperaturę. Jedynie kilka razy musieliśmy się ubierać w przeciwdeszczowe sztormiaki, a regularnie stosowane kremy do opalania sprawiły, że słoneczko zabarwiło nasze ciała na brązowo.
Nic też dziwnego, że kiedy słońce „zapukało” do naszych okien w ostatnią niedzielę, to wiedzieliśmy gdzie jest nasze miejsce i gdzie powinniśmy się szybko znaleźć. Błyskawiczne pakowanie torby, prowiant i biegiem do metra. Fortunnie wszystkie linie działają normalnie, czyli 30min z lekkim hakiem i jesteśmy w klubie. A tutaj, już tak jak kiedyś na ukochanej Pogorii. Chwila rozmowy z bosmanem, kilka słów z niezwykłej urody dziewczyną z recepcji. Bariery i te językowe i te mentalne dawno gdzieś zanikły. Jesteśmy żeglarzami „ Łączy nas woda” jak głosi przewodnie hasło kolegów z KSW Fregata. I właśnie tutaj, daleko od znanych nam wód znaleźliśmy przychylnych nam ludzi. W czasie naszych rozmów z miejscowymi żeglarzami wielokrotnie pytano nas o nasz kraj i o powody, dla których wyjechaliśmy. Bosman klubu, starszy człowiek, Anglik i doskonały żeglarz, wyraził tylko swoją radość i nieukrywane zadowolenie z naszej obecności. Z przychylnością odnoszą się i inni klubowicze. W tym sezonie zdarzało nam się pływać w mieszanych załogach, a nasza koleżanka z pochodzenia Chinka ( 30-lat w UK) jest stałą bywalczynią na stronie Pogoria.org.
Słoneczna niedziela nie tylko nas wygnała z łóżek! Oto z bosmanki, objuczeni żaglami, bomami, kamizelkami i całym tym żeglarskim ustrojstwem, wychodzą kolejni pochodzący z kraju nad Wisłą, amatorzy wiatru i słońca. To kolega Marek Mogielnicki zorganizował ćwiczenia dla tych, którzy do Dąbrowy wybierają się na wrześniowe regaty. Zmagania naszych kolegów i koleżanek z przyjemnością było oglądać. A czytając relacje z kolejnych edycji Pucharu Pogorii jestem przekonany, że walka o palmę pierwszeństwa będzie niezwykle emocjonująca. I chociaż jako jeden z nielicznych znam obydwa akweny, sprzęt, ludzi i ich możliwości, to nie jestem na tyle odważny by wskazać na potencjalnego zwycięzcę. Ale o to przecież w sporcie chodzi. Oczywiście spotkanie Polaków musiało zakończyć się tradycyjnym piwkiem nad Tamizą.

Po południe w klubie DS.&WC przyniosło inną, ciekawą i nie znaną w Polsce, zabawę nad wodą, DRAGON BOAT RACING, czyli wyścigi Smoczych Łodzi.

To kolejna angielska fascynacja kulturą wschodu. Tradycje wyścigu Smoczych Łodzi pochodzą, bowiem z Chin!

Są to wyścigi długich na ponad czterdzieści stóp, wąskich łodzi, których załoga liczy sobie dwudziestu wioślarzy plus sternik. Jest to widowisko niezwykle kolorowe. Łodzie przyozdobione są misternie rzeźbionymi głowami smoczymi, o barwnych kolorach i egzotycznych kształtach. Głowa takiego mitycznego smoka zdobi dziób łodzi, natomiast kolorowy, pięknie rzeźbiony i przyozdobiony barwnymi włóczkami smoczy ogon, zwieńcza rufę. Załoga siedzi na wąskich ławeczkach parami, jeden obok drugiego. Do napędu służą wiosła, wyglądające jak żeglarskie pagaje, po dziesięć z każdej burty. Kurs łodzi utrzymuje sternik za pomocą długiego wiosła sterowego. Do nadania odpowiedniego rytmu wioślarzom wybijany jest rytm na wielkich bębnach.
Wszystko ma oczywiście charakter barwnego festynu, z grilowanym jedzeniem, piwem i lodami. Klub przybrany jest w chińskie flagi o ciekawych wzorach i kształtach. Słowem kapitalna zabawa, dla całych rodzin, kolegów z pracy itp. Pamiętam, że orędownikiem takiego pomysłu w Dąbrowie, był Prezydent Jerzy Talkowski. Mam nadzieję, że relacja fotograficzna na naszej stronie, przekona tych, którzy nie wierzyli w sukces takiego przedsięwzięcia.

Czas leci niezwykle szybko! Jak widać na naszej stronie i w Dąbrowie Górniczej i w Londynie, żeglarskie życie tętni na całego. Jeszcze kilka tygodni, a wszyscy będziemy mieli okazję się poznać, ścigać, zaprzyjaźnić. Wymienić swoje doświadczenia i wspólnie podjąć się realizacji nowych wyzwań. Taka już jest natura człowieka, że osiągnięty sukces, zrealizowane marzenie, zaliczony rejs, nigdy nie jest tym ostatnim wyczynem. Bo w oddali już pojawiają się nowe pomysły. Ufam, że razem silniejsi, połączeni wspólną pasją, możemy zrealizować jeszcze niejedno wyzwanie.

Do zobaczenia już niebawem!

Tomasz Bezan Mazur.