Wydarzenia Halsowanie U Bezana Żaglokultura Żaglopodróże Sylwetki
Debiuty Korespondenci Galeria Pogoria Linki Home

 

 

 

Zaślubiny

Londyn, 06.05.2007
Autor: Bramreja

 

- Aguniu, mam 3 dni wolne w pracy. Kup nam bilety do Brighton- usłyszałam w suchawce proszący ton Bezana. W sumie, czemu by nie. W końcu pogoda zapowiadała się ładna a nad kanałem jeszcze razem nie byliśmy. Nasza Mama też już dawno nad morzem nie była. OK! Kupujemy bilety.

W piątek wieczorem szykujemy prowiant - kanapeczki, mandarynki, soki etc. W sobotę, 5 maja 2007, o godzinie 6.00 rano obudził nas zegarek. Śniadanie, mucie zębów, szybki klar w domu i heja do metra. Potem na Victorii znajdujemy odpowiedni autobus i za niecałe 2 godziny wysiadamy w Brighton. Jeszcze tylko przejście przez ulicę i wchodzimy na molo Brighton Pier.

O radości ty moja ! Woda po horyzont :) to jest widok dla naszych oczu i ta wspaniała melodia szumu fal. Na kamienistej plaży fale rozbijają się i ten odgłos wydaje się wyraźniejszy. Jakaż to miła odmiana po miesiącach spędzonych w zatłoczonym Londynie. Niebo troszkę pochmurne i godzinna dość wczesna więc ludzi nie ma zbyt wielu. To i dobrze bo w Londynie mamy czasem dość tłumów.

Spacerujemy po molo gdzie zauważamy Polski akcent. Ciepło na sercu robi się widząc Polską flagę powiewającą nad Kanałem Angielskim :) Choć coraz bardziej przyzwyczajamy się do życia w Wielkiej Brytanii, czasem nawet "łapę" się na tym, iż mówię "jadę do domu" jadąc do Londynu, to jednak gdzieś w głębi odżywają dawne wspomnienia na widok biało-czerwonej flagi.

Zwiedzanie mola jest fajne ale Bezan marudzi - plaża, marina, woda ....

Zostawiamy molo i schodzimy na tę "PLAŻĘ" !!! O zgrozo! Same kamienie. Ale co tam! W końcu nie po to przejechaliśmy tyle kilometrów żeby teraz "wymiękac" ! Chwilę idziemy brzegiem ale w kilka minut doceniamy cud o nazwie chodnik i już normalnie choć może daleko od wody, idziemy do mariny. Po drodzę strzelam kilka fotek - to w Galerii >>> Brighton <<< i dochodzimy do mariny. Tu zaczyna się oglądanie, podziwianie, wspominanie. Piękny port, świetnie wyposażony i zorganizowany, tętni życiem w długi, majowy weekend. Tu bezan spotyka syrenę na szczęście niezakochał się i nie porzucił nas - jeszcze.

Po krótkim odpoczynku na ławce wracamy na plaże. W połowie drogi pomiędzy mariną a molo natrafiamy na plaże dla naturystów. Niestety dziewczyny jeszcze niechętne do rozbierania więc zawiedziony Bezan wykrzykuje - E tam, idziemy dalej.

Wreszcze rozkładamy kocyk. To co? Jedzonko? Nie ! Najpier trzeba wskoczyć do wody. - CO? Ty chcesz się kąpać? -wykrzyczałam zdziwiona. Na co Bezan stwierdził:
- A kąpałaś się już w Kanale?

Tak więc trzeba było najpierw dokonać rytuału zaślubin >>>Zaślubiny<<< co zostało uwiecznione na filmie. I nie będe tu więcej opisywać niż to jest pokazane - bo film przedstawia wszystko :)

Potem z Mamą zbieramy muszelki na pamiątkę - potem muszekli mamy wszędzie: w kieszeniach, w plecaku, w zawiniętych spodniach, w pudełku po kanapkach ... Ale pamiątka musi być.

No i oczywiście coż to za wycieczka na plażę bez budowania zamku. Ale budowanie zamku z kamienie nie jest łatwe. Tak więc ja ograniczam się do wieży a Bezan buduje prymitywną dość konstrukcję przypominającą ... hym, no właśnie :) nie bardzo wiem co.

Na koniec jeszcze spacerek po plaży, po molo, fish & chips tradycyjnie nad wodą i powrót do Londynu.

Zaślubiny z Kanałem dokonały się :) tylko z jakim Kanałem? Ze strony angielskiej to chyba jednak z Kanałem Angielskim co oznacza że jesteśmy wyspiarzami :)

Pozdrawiam i zapraszam nad Kanał Angielski.