-------------------- ----------------------------------

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Marzec zawitał na kalendarzowych kartkach.
Zatem czas odwiedzić wiosenną wystawę Dinghy Show na Alexandra Palac.

Londyn 03.03.2013.

Dokładnie kilka godzin temu wróciłem z mojej ulubionej wystawy żeglarskiej. Dlaczego ulubionej zapytacie? Po pierwsze dla mnie to niesłychanie blisko, a po drugie tematyka zdecydowanie „bliższa ciału”, niż drogie, pełne niklu i przepychu jachty prezentowane na London Boat Show. Od lat wraz z początkiem wiosny, spotykają się w przepięknie położonym budynku Alexandra Palac, miłośnicy mokrego, szalonego i szybkiego żeglowania. Traktując organizowaną przez RYA wystawę, jako swoisty początek sezonu wodniackiego.

Zima dała nam już we znaki! Obserwuję to coraz częściej po wpisach na internetowych forach dyskusyjnych. Oj tęsknimy za bryzgami wody, słońcem i wiatrem. Nadchodzi czas, w którym narty powędrują do komórki, a my przesiądziemy się na zupełnie inne pokładu deski. Czas zresztą na to najwyższy, bo długie wieczory i smaczne gotowanie doprowadziły do tego, że spodnie nie leżą tak ładnie jak jeszcze kilka miesięcy temu.

Oczywiście zanim wyskoczymy na wodę, trzeba przeprowadzić swoisty „rachunek sumienia”, czyli wnikliwy przegląd sprzętu. Żeglarstwo jest sportem technicznym! Nieprzyjazne środowisko wody, naprężenia i różnorakie siły działają agresywnie na wodniacki osprzęt. Nic dziwnego, że to i owo się przetarło, wygięło, pękło, przerdzewiało, mówiąc najogólniej zużyło w czasie eksploatacji. Dinghy Show, jest doskonałym miejscem do wyselekcjonowania, wymiany i uzupełnienia „uzbrojenia” naszego pływadełka. Pod jednym dachem zgromadzili się tu, bowiem wszyscy najwięksi producenci wodniackiej drobnicy. Co ważne, próżno ich było szukać na London Boat Show. Nie to miejsce i nie ten klient. Natomiast dzisiaj amatorzy żeglarstwa typu dinghy, nie mogli narzekać. Oferta była bardzo bogata i niezwykle różnorodna. Cenowo również, co przecie bardzo ważne!

Dopisali producenci łódek! Czego tu nie było?! Taka różnorodność sprzętu i typów, że aż dech zapiera. Z jednej strony klasyczne łodzie z drewna. O przepięknych kształtach i jeszcze piękniejszym poszyciu. Lakierowane i szlifowane do połysku, mogłyby z powodzeniem służyć za ozdobę niejednego salonu. Natomiast z drugiej strony nowoczesne, szybkie łódki przeznaczone do regat, lub po prostu żeglarskiego szaleństwa na maxa!!! Wszystko z ultra nowoczesnych materiałów, lekkie, wytrzymałe, funkcjonalne, a co najważniejsze bezpieczne.

Pojawiły się nowości! Znana z moich wcześniejszych artykułów angielska firma Topper, zaprezentowała zupełnie nowy produkt. Do i tak niezwykle bogatej oferty dołączyć należy łódkę Topaz ARGO. Jest to klasa pośrednia pomiędzy ultra sportowym Xenonem, a większą, familijną Omegą. Trzeba przyznać, że ta dopracowana w detalach jednostka, wzbudzała spore zainteresowanie wśród zwiedzających. Ponadto w ramach promocji produktu, cena na targach była obniżona o 1250 funtów!!! W dzisiejszych czasach powszechnej oszczędności, robi spore wrażenie.

Branża odzieżowa tradycyjnie, zaprezentowała całą gamę nieprzemakalnych ubiorów, butów, kamizelek asekuracyjnych, słowem wszystkiego co potrzebne, by żeglowanie stało się przyjemne i wygodne. Znamy przecież powiedzenie, że „zmarznięty i mokry żeglarz, to jedynie połowa żeglarza”!

Zeszłoroczna wystawa Dinghy Show, inspirowana była Olimpiadą Londyn 2012. Nie ma się, czemu dziwić! Brytyjscy żeglarze nie zawiedli! Odnieśli spektakularne sukcesy, które stały się inspiracją dla ogromnej masy młodzieży. Zresztą dało się to zauważyć, że młodzi ludzie, czasami wprost dzieci, żywo interesowali się nowościami technicznymi, wykładami z techniki i taktyki, oraz kursami i szkoleniami. To pozwala RYA optymistycznie patrzyć w przyszłość. Zastanawiam się patrząc na takie obrazki, dlaczego kluby Dąbrowskie nie są tak oblegane przez młodzież? Coś jednak idzie nie tak i trzeba się dokładnie temu przyjrzeć! Oraz zdecydowanie i szybko zaradzić.

Tradycyjnie swoje stoisko miały organizacje zrzeszające żeglarzy niepełnosprawnych. Tu okazuje się, że wszystko jest możliwe! Że nieszczęśliwy wypadek, czy inne zrządzenia losu, nie wyklucza człowieka z życia, aktywności zawodowej czy żeglarstwa. Odwołując się do przykładu Olimpiady i Paraolimpiady w Londynie, które to przyciągnęły ogromne rzesze uczestników, kibiców, oraz telewidzów oglądających zawody sportowców z różnym poziomem niepełnosprawności. Wypada życzyć sobie by PZŻ poszedł dokładnie w ślady RYA. To żaden wstyd czerpać z pozytywnych wzorów. Liczy się efekt i wynik końcowy. Ten liczony w ilości uśmiechniętych i spełnionych ludzi!

Na koniec warto wspomnieć o fanach modeli żaglówek. Te maleńkie jachciki kierowane radiem, to na Wyspach Brytyjskich prawdziwie oddzielna dyscyplina żeglarstwa. Na wystawie w Alexandra Palac zorganizowano zawody w basenie napełnionym wodą. Ale normalnie odbywają się cykliczne regaty tych maleńkich łódek. Kilkakrotnie obserwowałem takie zmagania na różnych stawach w londyńskich parkach. Kapitalna odskocznia od codzienności i super okazja na zabawę z dziećmi na świeżym powietrzu.

Słowem sezon żeglarski u progu. Za kilka tygodni zaczniemy wyciągać nasze łódki z zimowych pieleszy i ruszymy w mniejsze czy większe rejsy. Czekamy z niecierpliwością na relacje i wyniki. To wszystko jeszcze przed nami, ciągle osnute mgłą niewiedzy. Żeglarski weekend na Aleksandra Palac w Londynie, to już historia. Sprzed uzupełniony. To i owo zostało zakupione. Czas na postawienie żagli.

Do zobaczenia na wodzie.

A – hoy przygodo. Sezon Nawigacyjny 2013 czas zacząć!

Tomasz. Bezan. Mazur.

stat4u