Spacer po Pogoriach i spotkanie z Pogoria Biega
czyli zimowa wizyta za Szkotką na Pogoriach.
Zimowa pogoda, troszkę śniegu i lekki mrozik to doskonała okazja na przewietrzenie i dotlenienie płuc. Nie można siedzieć w domu kiedy za oknem pogoda wreszcie trochę stabilna i można bez narażania się na deszcze i pluchy pospacerować po świerzym powietrzu. A jeszcze kiedy wiem że w domu będzie czekał na mnie gorący rosół mojej mamy to nie ma co się zastanawiać i trzeba pakować plecak i w drogę. Oczywiście nie byłabym sobą gdybym nie miała przy sobie wiernego towarzysza spacerów - psiaka. Niestety mój kompan Hektorek już żegluje do psiego Hilo ale u mojego boku drepta dzielnie Szkotka - terier o niewyobrażalnie ciekawym charakterze. To małe psisko dzielnie poznaje nowe miejsca i cieszy się kiedy pierwszy raz wchodzi na pomost czy wskakuje na lód. Oczywiście nie jest to Hektorek i jeszcze długo pewnie będzie musiała się uczyć zanim będzie wzorem Hektora pływać na żaglówkach, motorówkach i wozić z Hutnika z restauracji kufle na kanadyjce, ale dajmy jej szanse. Jest dzielna i ma odważne ale dobre serduszko. Tak to właśnie dziś postanowiłam przedstawić Pogorii swojego czworonożnego kumpla.
Spacer zaczynamy na Pogorii I, nostalgicznie przypatrując się zamarzniętemu jezioru, ośnierzonym brzegom i drzemiącym na brzegach żaglówkom. Ośrodki i kluby raczej utulone w zimowym śnie. Czasem tylko przejedzie samochód czy zaszczeka pies obudzony naszym hałasem.
Tu na Pogorii I życie płynie wolno ale systematycznie coś się zmienia. Coś znika z krajobrazu i coś nowego się pojawia. Właśnie trwa rozbiórka starego mostu nad torami. Idziemy nasypem gdzie jeszcze 15 lat temu oglądaliśmy jadące pociągi na wyrobisko piaskowe na Kuźnicy Warężyńskiej. Oglądamy nowe, imponujące budynki resteuracji i hoteli na brzegu Pogorii. Kiedyś "Kolejarz" dziś Szuma i trzy gwiazdki, rozbudowana kotwica, nowa Omega. Ależ ten krajobraz się tu zmienił.
Wsiadamy do samochodu i jedziemy na Pogorie III. Spodziewamy się zastać kilka spacerujących osób, może ktoś pobiega na nartach biegowych. To ma być moja pierwsza wizyta na pogoriańskim molo i nowym ośrodku CSiR-u bo jakoś nigdy do tej pory nie udało mi się tam dotrzeć. Podjeżdzam na parking ten troszkę oddalony od ośrodka bo Szkotka lubi długie spacery to pewnie i ja się przejdę żeby było więcej dla niej radości. Zauważyłam jednak małe zamieszanie i ludzi w kamizelkach z napisem Pogoria Biega! Co to takiego dziś się tu dzieje? Niespodziewanie, bo ni sprawdziałam i nie spodziewałam się że coś się tu dzieje, wkraczamy na linie startu Bieru Walentynkowego! Super! Szkotka troszkę zagubiona bo ludzi dużo, głośne megafony i zapowiedzi prowadzącego a do tego wszyscy chcą zobaczyć Prezydenta Miasta Zbigniewa Podrazę. Czekamy chwilkę przed linią startu i zaczyna się Bieg Walentynkowy - biegacze indywidualni, w parach i piechurzy z kijkami trekingowymi. Ci ostatni robią trochę hałasu i Szkotka coraz bardziej chowa się za moimi nogami - trudno zrobić zdjęcie trzymając takiego ruchliwego psiaka na smyczy ale obie jesteśmy dzielne i dajemy jakoś rade.
Prawie kończy się pierwsze okrążenie kiedy powoli idziemy do samochodu i na trasie biegu spotykamy bieraczy, biegaczki i piechurów. Dla jedych jest to kolejny trening, dla innych zawody i sprawdzenie możliwości a jeszcze dla innych świetna zabawa na świeżym powietrzu.
Bardzo się cieszę że miałam okazję po raz pierwszy zobaczyć tych pasjonatów pogoriańskich jezior, którzy nie koniecznie muszą walczyć z żywiołami ale bardziej z samym sobą i ze swoimi słabościami. Myślę że biegacze i żeglarze będą żyli w symbiozie. Na naszym Pojezierzu Pogoriańskim miejsca jest dużo i możemy się wspólnie bawić.
Zmarzłyśmy troszkę i trzeba wracać do domu gdzie czeka na nas gorący rosołek mojej mamy, ciepły koc i wygodna kanapa a poza tym to te małe łapki przebiegły już tyle kilometrów że jak na pierwszy raz to wystarczy.
Agnieszka Mazur
Dąbrowa Górnicza 10.02.2013