Władysław Wagner - harcerz i żeglarz – jako pierwszy Polak, który opłynął świat pod żaglami zasłużył na przypomnienie. Dedykowany mu rok 2012, ROK WAGNERA przynosi trzy rocznice: setną – urodzin, osiemdziesiąta - opuszczenia Polski oraz dwudziestą – śmierci.
Mając lat dziewiętnaście wypłynął z Gdyni w ten swój historyczny rejs. Chociaż zdążył go samemu opisać to rejs ten popadł w zapomnienie. Na finiszu przerwał go wybuch wojny - zanim zdołał triumfalnie powrócić do portu wyjścia i zapisać się złotymi głoskami w zbiorowej pamięci rodaków.
Kluczem do dalszych wydarzeń jest sytuacja polskich ludzi morza, którzy po zakończeniu wojny znaleźli się w Londynie. Wymienione niżej nazwiska są autentyczne i z pewnością są czytelnikom pogoria.org znane.
Wojenni sojusznicy, po podjętych w Jałcie decyzjach właśnie wycofali uznanie rządowi ‘londyńskiemu’ RP i zadowoleni z siebie reprezentanci PRL instalują się w budynku ambasady i zaczynają działalność. Polscy żołnierze nie otrzymują zaproszenia i nie są dopuszczeni do udziału w Paradzie Zwycięstwa w Londynie. Kierownik Wydziału Morskiego Ministerstwa Przemysłu i Handlu Leopold Możdżeński przyjmuje jeszcze w imieniu rządu RP kolejkę tych, którym wojenna służba na morzu się skończyła i stoją przed ważnymi życiowymi decyzjami – co teraz? Nie jest już w stanie wiele pomóc, na pewno nie materialnie. Przeważnie odsyła do Stowarzyszenia Oficerów Polskiej Marynarki Handlowej, może tam sami sobie lepiej pomogą…
Dla Władysława Wagnera, który właśnie skończył pływanie w atlantyckich konwojach, ma jednak dobrą wiadomość. Admiralicja Brytyjska zwraca właścicielowi jego ZJAWĘ III, która po zarekwirowaniiu służyła przez wojnę jako kuter patrolowy. Wraca – pozbawiona masztów ale za to z nowym silnikiem.
W Stowarzyszeniu spotykaja się i naradzaja co z sobą robić koledzy ze Szkoły Morskiej w Tczewie - Wincenty Bartosiak, Karol Borhardt, Edward Gubała... Gubała zostaje partnerem Wagnera a ZJAWA III zostaje pierwszym kutrem nowego przedsięwzięcia połowu ryb. Bartosiak zaczyna handlować i przewozić polski węgiel, Borhardt idzie do szkolnictwa morskiego. Nieuniknione są robocze kontakty z nową ambasadą. Namowy do powrotu do Polski, kuszące oferty...
Za którymś razem Wagner dał się przekonać Gubale i towarzyszył mu w podobnym spotkaniu. Obaj mają obiecane kierownicze stanowiska w szkoleniu rybaków w PRL. Ale młody rozmówca nalega by Wagner oddał mu przedwojenny paszport Rzeczpospolitej. Wagnerowi to się bardzo nie podoba, zapalają mu się czerwone światełka ostrzegawcze w głowie i odmawia. Wychodzą i pyta Gubały: „Czy wiesz może jak się nazywa ten gorliwiec?”
„Wiem” odpowiada Gubała „- porucznik Czesław Kiszczak”.
Dalszych rozmów Wagner już nie podjął. Pozostali koledzy, prędzej czy póżniej, do Polski pojechali. A potem Gubała, za ‘szpiegostwo’, znalazł się w celi śmierci. Szczęśliwie wyrok nie został wykonany.
Wagner pozostał dożywotnio na emigracji. Jego przedwojenny sukces żeglarski nie zasługiwał już na żadne przypominanie w Polsce. Skutecznie przestał istnieć w świadomości społecznej. I tak powstała potrzeba ogłoszenia ROKU WAGNERA.
Jego późniejsze powojenne losy to temat na oddzielny artykuł. Teraz juz cała czwórka bohaterów opowieści jest w Polsce. Spotkali się znowu wszyscy - na cmentarzu Witomino w Gdyni.