Wydarzenia Halsowanie U Bezana Żaglokultura Żaglopodróże Sylwetki
Debiuty Korespondenci Galeria Pogoria Linki Home

 

 

 

 

Leniwa niedziela,

W czasie tego deszczowego, burzliwego lata, kiedy to powodzie nękają nas na zmianę w gradobiciem i wichurami przytrafiła nam się piękna, sierpniowa niedziela, pełna słońca i lekkiego wiaterku. Po prostu wymarzona pogoda dla każdego żeglarza.

Odwiedziliśmy naszą ukochaną Pogorię żeby zobaczyć w blasku słońca jak rozwija nam się zaplecze turystyczno-rekreacyjne w mieście. W czasie siedmiu lat pobytu w UK nie miałam okazji na spokojnie obejrzeć zmian jakie dokonały się w infrastrukturze i przyrodzie otaczającej jeziora Pogoria. Wizyta w KSW Fregata , klubu mieszczącego się na OW Wodnik, pozwoliła mi od nowa poznać nasze jeziorko czyli Pogorię I. Jest to akwen, który najwcześniej z wszystkich jezior został zagospodarowany i właśnie dlatego jest tak bardzo atrakcyjny dla niedzielnych turystów. Korzystając z uprzejmości opiekuna przystani w KSW Fregata kol. Andrzeja, mogliśmy od strony wody podziwiać piękne widoki i przekonać się jak bardzo zmienił się wizerunek Pogorii.

Oczywiście ośrodki wodne jak zwykle najeżone są masztami łodzi, których z roku na rok przybywa. W każdym sezonie jakaś nowa jednostka rozwija żagle na Pogorii I i wzbogaca bazę szkoleniwo-rekreacyjną Dąbrowy Górniczej. To dobry objaw. Ruch w interesie musi być.

 

 

KSW Hurtnik – klub, w którym ja i Bezan stawialiśmy pierwsze kroki – jak zwykle tętni życiem a bosman czujnym okiem obserwuje wyczarterowane z tego klubu żaglówki.

KSW Fregata – tu urzędują turyści i klubowicze, ale nie ci regatowi. Regatowcy zwykle na cały sezon opuszczają nadbrzeże uganiają się za trofeami a tylko mała grupka wiernych miłośników Pogorii dzielnie podtrzymuje życie klubowe.

TKŻ Tramp – tu zawsze coś się dzieje. Jeżeli nie ma właśnie regat wewnątrzklubowych to jest kurs. Ciągły ruch na pomoście i wiele pracy wkładanej przez klubowiczów owocuje z roku na rok coraz lepszą sławą.

 

LOK Zefir – to przykład tradycyjnego, może troszkę konserwatywnego wręcz klubu ale i to ma swój urok. Takiej postawie napewno sprzyja położenie ośrodka zdala od reszty żeglarskiej wiary. Zapewne jednak członkowie cenią sobie spokój i ciszę na swoim terenie.

Tu mamy ośrodki wypoczynkowe. W prywatnych rękach dawne posocjalistyczne ośrodki zakłądowe zmieniają się nie do poznania:

Szuma:

Kotwica:

Stanica:

 

I tak to po jednej stronie jeziora, brama przy bramie, po każdej stronie ogrodzenia tętni życie i powolutku podnosi się standard usług turystycznych i rekreacyjnych oferowanych na terenie niegdyś kojarzonego z wielkim przemysłem, zagłębiowskiego miasta.

A po drugiej stronie jeziora ci, którzy nie chcą żeglować czy balować w restauracjach mogą nacieszyć się słońcem , paskiem i kąpielą w wodzie jeziora. Można tu pod czujnym okiem ratownika WOPR pluskać się do woli na plaży strzeżonej.

 

Jeżeli ktoś woli ryzykować można też skorzystać z „dzikiej” plaży ale jak widać chętnych do takiej formy wypoczynku jest coraz mniej.

 

Po kąpieli w wodach Pogorii I i po długiej pogawędce ze starymi przyjaciółmi wyruszamy w dalszą drogę. Na naszych rowerkach docieramy po południu do Pogorii III na której jak zwykle niepodzielnie rządzi Piotrek w JK Pogoria III. Tu życie tętni aż miło popatrzeć. Zaskakuje różnorodność uprawianych tu sportów wodnych. Mamy windsurfing, żeglarstwo, kajaczki, wiosłówki albo poprostu można wskoczyć do wody i popływać.

 

Och, nie ma to jak nasza piękna Polska. Wielu ludzi pytało mnie tu w UK dlaczego na urlop jadę do Polski? Czemu nie pojadę w jakieś egzotczne miejsca? Zawsze odpowiadam że to w Polsce jest mój dom. A kiedy pokazuję im zdjęcia naszego pięknego miasta jakim jest Dąbrowa Górnicza i okolice zaczynają mnie rozumieć.

Do zobaczenia za rok na wodach Pogorii,

Agnieszka Bramreja Mazur

 

Londyn, 29.08.2010