Wydarzenia Halsowanie U Bezana Żaglokultura Żaglopodróże Sylwetki
Debiuty Korespondenci Galeria Pogoria Linki Home

 

 

 

 

 

Akcja „Żeglarskie Lato”.

Londyn 19.10.2013.

 

 

Tegoroczne lato było gorące, wręcz upalne. Ludzie spragnieni ochłody szukali każdej odrobiny wody, która nadawałaby się do kąpieli. Wiadomości pękały od newsów o kolejnych utonięciach, a termometry w Polsce i w Anglii biły rekordy osiągów ciepła. Dziś spacerując po słonecznych, lecz już jesiennych alejkach londyńskiego Finsbury Park, przyszła mi na myśl kapitalna inicjatywa z naszej klubowej przeszłości. Akcja Żeglarskie Lato, która przez kilka sezonów zdecydowanie wyróżniała KSW Fregata na tle innych żeglarskich stowarzyszeń Pojezierza Dąbrowskiego.

Czym było Żeglarskie Lato? Jakie miało cele do realizacji? Jakich miało bohaterów? I dlaczego wyróżniało Fregatę od innych? Oj wspomnienia same cisną się w pamięci!!!

Akcja nazwana przez nas „ Żeglarskie Lato”, była próbą na szersze otwarcie KSW Fregata, dla społeczeństwa Miasta Dąbrowa Górnicza. Chodziło nam zwłaszcza o przyciągnięcie do klubu i żeglarstwa, jak największej liczby młodych ludzi, którzy z różnych powodów wakacje spędzali w mieście.

 

W okresie, który opisuję, praktycznie wszystkie kluby żeglarskie na akwenach Pogoria, działały na zasadzie weekendowych stowarzyszeń wodniackich. Spowodowane było, to pracą zawodową członków, którzy jedynie w wolne soboty, niedzielę i święta mogli poświęcać czas na realizowanie swoich zainteresowań. Było to też poniekąd dziedzictwo PRL-u, w którym to ośrodki nad Pogorią działały, jako miejsca wypoczynku świątecznego, dla pracowników okolicznych przedsiębiorstw. Otwarcie całosezonowej działalności rekreacyjno-szkoleniowo-sportowej związane byłoby z zatrudnieniem kadry i obsługi technicznej na stałe. Na taki luksus może pozwolić sobie jedynie Piłka Nożna i to bez znaczenia, jakie wyniki uda im się osiągnąć. W czasie głębokiego PRL-u takie próby podejmowano i na Pogorii np, przez delegowanie na lato części pracowników z wydziałów socjalnych itp. Czas transformacji ustrojowej roku 1989, całkowicie ukręcił łeb tej inicjatywie. Tak, że w latach 1999-2000 wieści o takich rozwiązania krążyły jedynie w ogniskowych legendach opowiadanych przez starszych klubowiczy. Na co i tak młodsi reagowali niedowierzaniem zwalając sprawę na wiek, sklerozę i moc trunku spożywanego w czasie żeglarskiej wieczornicy.

My natomiast postanowiliśmy znaleźć środki na zatrudnienie osoby, która w okresie największego natężenia ruchu na jeziorze Pogoria I, pełniła poniekąd zawodowo, funkcję Opiekuna Przystani.

Osoba ta miałaby dbać o porządek na terenie portu i klubu. Udostępniać sprzęt pływający naszym członkom, oraz osobą zainteresowanym czarterem. Wykonywać w miarę możliwości bieżące naprawy i reperację w oparciu o wyposażenie hangaru i warsztatu. Słowem miał być to człowiek, który przez lipiec, sierpień i wrzesień miałby oko na nasz żeglarski dobytek!

Bardzo zabiegałem, by czynności te wykonywane były odpłatnie! I nie chodzi mi tu o zasadę „płacę-wymagam”. Myślę, że powszechnie znany jest już mój krytyczny stosunek do „Czynu Społecznego”, czy jak teraz ktoś woli wolontariatu. Uważam, że jeżeli wykonujesz jakąś pracę, to masz za to mieć zapłacone, a chociaż zwrócone koszty!!! Dlaczego tak uważam pisałem już wielokrotnie. Uważam, że czas skończyć z hipokryzją i wyzyskiem w żeglarstwie również.

Środki na sfinansowanie zatrudnienia Opiekuna Przystani, przekazało Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji w Dąbrowie Górniczej, ale również po części Centrum Sportu i Rekreacji, dołożyło się do tego przedsięwzięcia. Mieliśmy już skrystalizowany zamysł całości i zabezpieczone środki na pokrycie wydatków. Do sukcesu całości brakowało jeszcze tylko jednego, najważniejszego ogniwa. Człowieka, który podjąłby się realizacji i który z sukcesem wywiązałby się z powierzonych zadań!!!

W dzisiejszych czasach nie zwraca się uwagi na czynnik ludzki. Predyspozycje psychomotoryczne do wykonania jakiś czynności nikogo nie interesują. Dziś przy dobieraniu ludzi ważne jest by był to osobnik tani, albo ktoś z kręgu rodziny lub wpływowych znajomych.

 

My mieliśmy szczęście! Akcja Żeglarskie Lato, realizowana przez kilka kolejnych sezonów przez KSW Fregata, to ogromna zasługa i sukces jednego człowieka Andrzeja Skubka!!!

Andrzej związany był z Ośrodkiem Wczasów Świątecznych Przedsiębiorstwa Wodociągów od dłuższego już czasu. Po zakończeniu pracy w górnictwie i przejściu na emeryturę, dorabiał na ośrodku w osobie konserwatora. Trzeba to podkreślić, że Andrzej darzył i darzy Jezioro Pogoria I prawdziwym zamiłowaniem. Nie traktował swoich obowiązków jedynie jako pracę zarobkową, ale poniekąd, jako realizację własnych pasji.

Jedną z największych i niedocenianych zasług kolegi Andrzeja, jest wprowadzenie balansu i rozejmu pomiędzy wszystkimi użytkownikami tego niewielkiego portu, jaki posiada KSW Fregata. Chodzi tu oczywiście o „świętą wojnę” pomiędzy żeglarzami a wędkarzami! Kto nie jest w temacie nigdy sprawy nie pojmie. Ale wędki rozstawione na żeglarskich pomostach, walające się wszędzie puszki po przynętach i zanętach, splątana żyłka wędkarska na fałach i cumach, to stały element tej gry. Plus ta zaborcze i ekspansywne nastawienie, że Jezioro jest PZW znaczy ich i już!!! Najgorsza sprawa to oczywiście wojna o keje! Wybudowana przez żeglarzy, za pieniądze żeglarzy i do celów żeglarskich, jest obiektem pożądania i wiecznych akcji zaczepno podchodowych kolegów z kijami, haczykami i glizdami.

Nie miejsce na to by opisać jak Andrzej tego dokonał, ale jako wodniak i wędkarz pogodził całe towarzystwo!

 

Oczywiście na Przystani KSW Fregata, od razu dało się odczuć jego stałą obecność w każdym wymiarze działalności. W hangarze porządek. Śmieci na bieżąco wynoszone. Łodzie zawsze sprawne i gotowe do użycia. Żagle i kamizelki wysuszone, pagaje i wiosła skompletowane. Słowem, pańskie oko konia tuczy!!! Porządek zaistniał nawet w dokumentach, tak mało popularnych jak książka pływań i czarterów! Kasa zaczęła się zbierać w skarbonce i na bieżące wydatki coraz rzadziej wyciągano pieniążki od Skarbnika. Co zresztą Zdzicha zdecydowanie cieszyło.

 

Obecność Gospodarza Przystani, otwarcie klubu i możliwość korzystania ze sprzętu w powszechne dni tygodnia, spowodowało, że zaczęli się pojawiać nowi zainteresowani członkostwem w stowarzyszeniu! Wydawaliśmy coraz więcej deklaracji członkowskich, a co najważniejsze, realnie nas przybywało.

 

Osobiście jednak uważam, że najważniejszym wkładem Andrzeja Skubka, jako Gospodarza Przystani była techniczna pomoc w czasie prowadzenia corocznego, wrześniowego Szkolenia Żeglarskiego.

Kurs Żeglarski, jak niejednokrotnie podkreślałem, to największy możliwy sposób na podratowanie kasy klubu. W pewnych ekstremalnych sytuacjach, to jedyny sposób na to, by stowarzyszenie przetrwało. Niemniej realizowany jest przy minimalnym, lub żadnym zaangażowaniu większości członków klubu! Weekendowe szklenie, to około osiem sobót i niedziel pełnych wykładów i ćwiczeń na wodzie. Niezależnie do pogody i defektów technicznych sprzętu. Kursanci zapłacili i wymagają, by instruktor był na czas i był przygotowany, a sprzęt sprawny do szklenia! Ot gospodarka rynkowa!

Gdy jest piękna wrześniowa pogoda, słonko przygrzewa, a złociejące liście nadają kolorytu brzegom jeziora Pogoria I, problem nie istnieje. Wielu kolegów chętnie przyjeżdża wtedy do klubu, a i z kursantami chętnie popływają. Szczególnie, gdy kursantki młode i atrakcyjne! Niemniej, gdy temperatura spada poniżej 10C, wiatr chłoszcze zimnymi biczami, a deszcz leje się za kołnierze, na ośrodkach pozostają jedynie kursanci i instruktorzy. Zbiórka około 0830, wykład, szykowanie sprzętu, i na wodę! Przerwa na posiłek i na ponownie, zwroty, boje, keje itp.!

My mieliśmy szczęście! Po wykładzie hangar był już otwarty. Sprzęt poukładany i przygotowany do wydania dla poszczególnych załóg. Wszelkie drobne naprawy, czy zgubione szekle nie stanowiły najmniejszego problemu. Kolega Andrzej Skubek brał tą działkę na siebie. My mogliśmy spokojnie się przebrać, wypić coś ciepłego i przygotować się na kilka godzin ćwiczeń na wodzie.

My z załogami wychodziliśmy na wodę, a Andrzej zakładał silnik do motorówki stanowiąc konieczne, a tak często obecnie pomijane, zabezpieczenie akwenu szkoleniowego!!!

 

Podobne było po powrocie ze szkolenia na wodzie. Instruktorzy na herbatę, a Andrzej dopinał na ostatni guzik kolejny dzień kursu żeglarskiego na KSW Fregata.

 

To, że w działalności szkoleniowej odnosiliśmy sukcesy, jest również w ogromnej części zasługą obsługi technicznej kolegi Andrzeja Skubka. Warto o tym pamiętać widząc szczupłego, starszego faceta w drelichowym ubraniu i kraciastej flanelowej koszuli. Który z narzędziami w rękach coś tam naprawia lub usprawnia na terenie przystani żeglarskiej KSW Fregata.

 

Przez lata trwania Akcja Żeglarskie Lato, przynosiła znakomite rezultaty w oddziaływaniu na promowanie żeglarstwa i samego Klubu Sportów Wodnych Fregata. Wymiernym rezultatem tego przedsięwzięcia były dodatkowe wpływy z czarterów, nowi członkowie klubu i realizacja kursów żeglarskich. Korzyści niewymiernych z Żeglarskiego Lata, ani wymienić, ani nazwać nie sposób!

 

Po moim wyjeździe do Anglii, a co za tym idzie rezygnacji z funkcji V-ce Komandora ds. Organizacji i Szkolenia KSW Fregata, akcja „Żeglarskie Lato” nie była już kontynuowana. Jakie były przyczyny zaniechania tej dobrze zorganizowanej i dobrze prosperującej działalności Fregaty, znam jedynie z opowiadań i drugiej ręki. Zatem nie będę się wypowiadał w tym temacie.

 

Na zakończenie tej odsłony „Halsowania” chciałbym napisać jedynie. Dziękuję ci Andrzeju, jak to mówią morowy chłop z Ciebie!!!

 

Tomasz. Bezan. Mazur.