Wydarzenia Halsowanie U Bezana Żaglokultura Żaglopodróże Sylwetki
Debiuty Korespondenci Galeria Pogoria Linki Home

 

 

 

„Halsowanie –czyli jak to się zaczęło”

Autor: Tomasz Mazur

 

Zgodnie z tym co zapowiedziałem , postanowiłem opowiedzieć wam wiele tych historyjek które to wydarzyły się naprawdę . Będę o nich pisał tak jak widziałem je, ja i pewnie wielu z was te same wydarzenia widziało inaczej, ale to nic złego uważam że to miejsce jest doskonałe do wymiany takich spostrzeżeń, uczuć i odczuć. Wiele razy już napisano na Portalu gdzie jest to wspaniałe czarodziejskie miejsce, Jezioro Pogoria I, dlatego ja pozwolę sobie opuścić ten opis. Zacznę jednak od tego jakim to sposobem ja i Agusia znaleźliśmy się na tym jeziorze.

Szkolenie Żeglarskie czyli kurs i co z tego wynikło ...

Jako nastolatek zaczytywałem się książkami o tematyce podróżniczej i awanturniczej takie powieści jak Przypadki Robinsona Crusoe , Piętnastoletni Kapitan inne wycisnęły piętno na mojej wyobraźni i stale podsycały marzenia o wodzie . W telewizji można było zobaczyć program Bractwo Żelaznej Szekli w którym to młodzi ludzie wspinali się na reje , spiewali szanty a przewodził im brodaty facet o oczach które mogli posiadać tylko bohaterowie z moich książek . W szkole średniej wpadła mi w łapy książka Znaczy Kapitan i ona to była iskrą która eksplodowała we mnie chęcią zdobywania żeglarskiej wiedzy . Każdy kto przeczyta o życiu jungów na Szkolnym Żaglowcu Lwów , nie pozostanie obojętny gdy zobaczy w porcie wspaniałą jednostkę przygotowującą się do rejsu. Jest wtedy w człowieku żal i zazdrość . Żal że to za chwilę ci ludzie będą pracować przy trudnych manewrach portowych i zazdrość że to nie ja jestem częścią tej maszyny która nazywa się Załoga . Bardzo zapragnołem zaciągnąć się do jakiejś załogi i stać się jej częścią .Jednak to nie było łatwe , po pierwsze byłem wtedy jeszcze szczurem lądowym i nawet nie bardzo wiedziałem gdzie w moim regionie są jakieś kluby żeglarskie , a po drugie dostać się do klubu z ulicy nie było łatwo . No bo i co ja miałbym powiedzieć , dzień dobry jestem, Tomek ja to chce być żeglarzem !??? . Pierwszy kontakt zdarzył się przypadkiem mój profesor od Górnictwa żeglował w klubie Huty Katowice nad jeziorem Pogoria III i zabrał mas kiedyś by pomagać mu przy składaniu sprzętu na zimę. Jednak po martwym sezonie zimowym profesor awansował na dyrektora w innej szkole a mnie nie miał kto zabrać na łódkę . Wtedy to poznałem dwie śliczne dziewczyny które pewnie nie obraza się jak przytoczę ich imiona była to Gosia i Karolina , oczywiście kochałem się w nich obydwóch nie bardzo mogąc się zdecydować na konkretne działania w stosunku do jednej z nich . A gdy już się wreszcie zdecydowałem to okazało się, że ta co to ja ją chyba bardziej, to nie bardzo lubi mnie. oczywiście jak dowiedziała się o tym ta druga , która jak się potem okazało bardzo lubiła mnie, to się obraziła. i tak cała sprawa mojej miłości skończyła się kilkoma nieprzespanymi nocami i lekką frustracją jaką przecież przechodzi każdy w odpowiednim wieku . Fakt ten pewnie nie pozostałby mi na zawsze w pamięci gdyby nie to że to właśnie Karolina notabene żeglarka nie wskazała mi miejsca gdzie organizować miano kurs żeglarski . Kurs żeglarski czyli coś takiego dla mnie, gdzie pokażą , nauczą i może to pociągnie się dalej . Gosia miała rude włosy i cholerny tęperamęt a Karolina miała wspaniałe czarne włosy i była osobą spokojną nic wiec dziwnego że przyjaźń obydwu dziewczyn szybko się skończyła , dla mnie obydwie odeszły za horyzont wspomnień , ale dzięki tej zawiedzionej miłości rozpocząłem realizację moich marzeń .Zebranie organizacyjne kursu wypadało w sobotę a odbyć się miało w Zespole Szkół Górniczych na osiedlu ZMP w Sosnowcu . Oczywiście przyszedłem wcześniej na to spotkanie.
Jak wiedzą ci którzy mnie znają ja jak mam być na godzinę to jestem zawszę przed, bo cholernie nie lubię się spóźniać . Byłem przygotowany zeszyt , długopis ołówek i cała głowa pytań i to jedno najważniejsze czy dam radę? Czy to nie okaże się za trudne ? Na drzwiach wisiała biała kartka z napisem kurs żeglarski zebranie organizacyjne sala nr x. Oczywiście nikt nie przychodzi na zebranie organizacyjne godzinę wcześniej. Nie powinno mnie więc dziwić że nikogo tam nie było, ale mnie rozsadzała niecierpliwość .Po około 40tu minutach pojawił się pewien facet w wieku około 37lat miał trochę przykrótkie dżinsowe spodnie , długie włosy z tyłu głowy i artystyczną łysinę z przodu , ja wtedy też usiłowałem pomimo sprzeciwu rodziców i nauczycieli nosić włosy długie i w dodatku pomalowane na zielono w okresie wakacyjnym , pomyślałem sobie więc swój człowiek ,nie będzie tak źle . Facet podszedł do kartki z ogłoszeniem poczytał i usiadł , pomyślałem czeka biedak tak jak ja . Zagadnołem go nawet czy też na kurs , potwierdził i tak sobie już we dwójkę czekaliśmy . Po paru minutach zaczęli się schodzić ludzie a portier otworzył sale nr x a ja ze zdziwieniem stwierdziłem że za biurkiem prowadzącego zasiada mój długowłosy kolega z którym to wcześniej rozmawiałem. Wprawdzie powiedział że na kurs ale nic nie wspominał że owszem ale jako instruktor . To było moje pierwsze spotkanie z moim serdecznym przyjacielem i nauczycielem Ryśkiem i pomimo różnych zawirowań mojego losu i pewnych nieporozumień w pewnym okresie czasu których, tak szczerze dzisiaj nawet nie pamiętam i nie rozumie , jesteśmy dobrymi przyjaciółmi do dziś . Metoda zwrotu przez rufę polegająca na trzech pociągnięciach szotu grota którą to uparcie przekazuję moim kursantom jest metodą którą nauczyłem się od Ryśka . Nie pamiętam dzisiaj ilu było nas na zebraniu organizacyjnym , ale pamiętam zajęcia teoretyczne które odbywały się w ośrodku komputerowym domu kultury na osiedlu ZMP w każdy zimowy czwartek udawałem się tam ja i inni koledzy by przyswajać sobie obco brzmiące nazwy , określenia i terminy . to tak jakby się uczyć innego języka . Z osób które z mani chodziły kurs skończyli Pewien chłopak o imieniu Mariusz ale nie widziałem go już nigdy więcej inny kolega obcięty jak Tytus bohater komiksowych opowiadań Papcia Chmiela , Kraszan o którym pewnie jeszcze napiszę , Darek o przezwisku łysy co nie do końca było prawdą miał on bowiem wysokie czoło lekko zachodzące na plecy i ja. Pływała z nami i Agusia ale o tym potem . Zajecia teoretyczne były ciekawe ale my chcieliśmy pływać . Nauka węzłów i zawieczności , stateczności i tego ile kalorii potrzebuje zjeść żeglarz była mi wtedy zbędna. Ja chciałem na wodę! Jednak metodyka szkolenia żeglarskiego była tak sprytnie ułożona że wiele rzeczy trzeba było poznać zanim się wsiadło na jacht . Zima upływała nasza grupa się zgrała a wiosna nadchodziła wielkimi krokami . A z wiosną nasze żeglowanie. Dzień w którym Rysiek powiedział to nasze ostatnie zajęcia teoretyczne był wspaniałym wydarzeniem w sobotę bowiem mieliśmy się potkać na Pogori w Dąbrowie Górniczej. Zaraz na przeciw peronu jest klub zejdziecie tam na dół po schodach ja tam będę czekał, powiedział nam Rysiek . Oczywiście że byłem! I tu stała się sprawa dziwna, po raz pierwszy i jedyny w życiu spóźniłem się na żeglarskie zajęcia , ponieważ mój samochód 18sto letni fiat FSO 1500 z silnikiem 1300 odmówił posłuszeństwa . Dotarłem jednak tylko o godzinę spóźniony i zobaczyłem widok który pamiętam do dzisiaj i nawet tu, w Anglii stale go widzę . Bo czy jest piękniejszy widok na Jezioro Pogoria niż z tarasu widokowego dawnego Ośrodka Wczasów Świątecznych Huty Bankowa . Mam setki zdjęć z tym widokiem, oglądałem go co sobota i niedziela przez ponad dziesięć lat i nigdy mi się ten widok nie znudził , nie przestał podobać . Wiosną kipi tam żeglarskie życie , sprzęt z hangarów wychodzi na wodę , w czasie lata keja pełna jest ludzi , ciągłe utarczki z wędkarzami , nowe jednostki i biel postawionych żagli . jesień to znowu kurs , krzyk instruktorów i w końcu chowanie sprzętu na zimę .Zima wybielona tafla jeziora, przysypana białym śniegiem Omegi oparte o barierkę przy pomoście, odwrócone brzuchami do góry. Przykryte pierzynką ze śniegu czekają na nowy sezon . Wtedy jednak widziałem że moi koledzy już montują jakaś łódkę a ja bardzo szybko przyłączyłem się do nich i wtedy dowiedziałem się że zajęcia praktyczne będziemy mieli gościnnie na terenie KLUBU SPORTÓW WODNYCH HUTNIK . Więc doczekałem się mamy łódkę , załogę i jestem na terenie prawdziwego żeglarskiego klubu.