Wydarzenia Halsowanie U Bezana Żaglokultura Żaglopodróże Sylwetki
Debiuty Korespondenci Galeria Pogoria Linki Home

 

 

 

Morze Czeka !?

W jednym z moich poprzednich artykułów obiecałem napisać o wrażeniach, jakie mną ogarnęły po przesłuchaniu płyty kol. Radosława Stachurskiego pt. Morze Czeka. Płyta ta trafiła do mnie jako prezent i już w pierwszym dniu była słuchana wielokrotnie. Ma ona, bowiem dla mnie wielką wartość emocjonalną, ale dzisiaj chciałbym ją ocenić pod innym kątem. Pod kątem działalności społecznej „dla ludzi i przez ludzi”
Wielu malkontentów powie pewnie, że jest nieatrakcyjnie wydana. Bo nie ma kolorowych zdjęć na okładce i brakuje jej „ szpanu”. Znajdzie się i pewnie kilku takich zuchów, co stwierdzą, że w nagraniach słychać jakieś szumy i trzaski. Na słowa takiej krytyki należy machnąć ręką i nie zawracać sobie nimi głowy. Ja twierdzę, że jest to naprawdę kapitalna płyta wydana z serca, z samej tylko chęci tworzenia. W mojej kolekcji kaset magnetofonowych znajduję się kilka takich „ białych kruków”, pochodzą one jednak z lat 80-tych. To, co zrobiłeś Radku, przywraca wiarę w to, że komercja nie ogarnęła nas jeszcze bez reszty.
Na płycie znajduję się siedem utworów, będących piosenkami autorskimi Radka Stachurskiego. Najdłuższy utwór nosi tytuł „Kręć kabestanem” i trwa 3,05 minuty. Najkrótszy to Intro tylko 1,15min. Pozostałe utwory trwają przeważnie dwie minuty z hakiem i czasami hak jest mniejszy a czasami wręcz przeciwnie.
Jako naprawdę znakomite na tej płycie mogę polecić, utwór już wspomniany „Kręć kabestanem” oraz „Świt” i „Dalej chłopcy” Jednak absolutnym hitem nie do pobicia jest piosenka pt. „S/Y Opti”. Piosenka ta, bowiem opowiada o wydarzeniach, które miały miejsce naprawdę. Ja osobiście w nich uczestniczyłem, ale dzięki talentowi twórczemu Radka, zostaną one utrwalone na zawsze. Ja trochę opiszę okoliczności powstania piosenki o tytule „S/Y Opti”.
Wydarzenia te miały miejsce w roku 2002. W Dąbrowie Górniczej, obok Huty Katowice budowany był jacht morski. Budowniczymi jachtu byli Jan Wątrobiński i jego kolega Andrzej. Miejscem, które tymczasowo przekształcili oni w stocznię, była hala jakiegoś dawnego zakładu kooperującego z hutą. Zakład ten nie przetrwał dynamicznych i racjonalnych zmian naszej gospodarki a jego hale zionęły pustką. I pewnie nic by się nie wydarzyło takiego, co związałoby kilku ludzi na długi czas z jachtem Opti, ale los potrafi zaskakiwać. W dawno opuszczonych halach pojawił się właściciel i zażądał wyprowadzenia jednostki w trybie natychmiastowym. Nie było by z tym żadnych problemów gdyby nie. A- pogoda, była, bowiem zima jak się patrzy, śnieg i mróz taki ze ręce przymarzały do metalowego rusztowania. B- waga, jacht, Carter, Bonito, może na wodzie w dużej marinie wydaje się mały, ale spróbujcie go podnieść, bez dźwigu oczywiście. Koledzy Jan i Andrzej zwrócili się do nas o pomoc w tej operacji. Zwerbowaliśmy, kogo się dało, kolegów z klubu i mocną grupę zaprzyjaźnionych kolegów z pracy, w okresie tym jeszcze w Polsce pracowałem i miałem się nieźle. Nie było łatwo, ale centymetr po centymetrze jacht wyjechał na parking i tam też przeniosły się pracę wykończeniowe, na wiosnę ma się rozumieć. Mówiąc szczerz to ten nasz wysiłek był heroiczny, ale średnio potrzebny w następnym tygodniu zaświeciło słońce i jacht można było swobodnie wyprowadzić z hali, bez takiego cyrku. Jak to jednak mówią „ Z pożyczonego konia w pół drogi zejdź” a „ Łaska pana na pstrym koniu jeździ” Te zimowe wydarzenia położyły kamień węgielny na nasze wzajemne kontakty, to znaczy klubu Fregata i budowniczych jachtu.
Następny etapy z życia jachtu Opti, wiernie opisują poszczególne zwrotki piosenki Radka. Sprostowania jednak wymaga fakt, że inicjatorem wielkiego porywu społecznej pomocy przy wykończeniu jednostki była Agnieszka „ Bramreja” Mazur. Prawdą jest, że takiego entuzjazmu pracy nie widuje się często. Po skończeniu pracy, lub szkoły do prowizorycznej stoczni przyjeżdżali Radek, Wojtek I Agnieszka. Jacht pomagały sprzątać Ula i Ania a proszę mi wierzyć przed malowaniem, tego sprzątania było, co niemiara. I ja też miałem swój niewielki wkład w tej budowie, głównie organizacyjny, potu jednak też coś pociekło. Dalej było jak w piosence „ Jacht poznał morskiej wody smak” W tych chwilach towarzyszyli budowniczym, Radek i Wojtek z Fregaty. Radek odbył też pierwszy rejs jachtu S/Y Opti, a jego emocjonalne związanie jest odzwierciedlone w słowach.

I stałem się jachtem, mówiłem jak on
Poznałem jak milczy i czuje jak łkał
Widziałem jak tańczy i jak w sztormie spał

Nie wszyscy może wiedzą, ale byłem światkiem pierwszego publicznego wykonania tego utworu. Było to zimą! Niezwykle lubiłem przyjeżdżać do klubu, gdy za oknami był mróz a wieczór zapadał już zaraz po godzinie trzeciej. Spacerowałem wtedy po zlodowaciałej tafli naszego jeziora w niezmąconej ciszy i spokoju. Tym niemniej wypatrywałem czy przypadkiem nie świeci się światło w jakimś znajomym miejscu i czy przypadkiem z tej ciszy i spokoju nie postanowił skorzystać inny miłośnik żagli. Szczerze się przyznam, że takich nocy, podczas których nie spotkałem nikogo było mało. A gdy już spostrzeżone zostało światło, to działało jak latarnia morska, która wskazuje drogę dla zbłądzonego statku. Zawsze można było, bowiem liczyć na wspólną gawędę i kieliszeczek płynu, który powodował rozgrzanie serca.
W takiej to zimowej scenerii i podobnych okolicznościach, spotkaliśmy się z Radkiem. I były opowieści i było coś do wypicia i było śpiewanie. Pamiętam, że piosenka OPTI jeszcze nie całkiem poprawiona i niegotowa, napisana była na kilku luźnych kartkach papieru. Kartki te bez przerwy uciekały i nie dały się poskładać do kupy. Ciekawe ile w tym było winy tego czegoś do picia? Koniec końców poskładała wszystko Ania, która była pod wielkim urokiem tego utworu, jednak wyraziła oburzenie, że nic o niej w tekście nie ma. A to z tego powodu, że uczestniczyła i przy pewnych pracach i w rejsach. Takie w skrócie były okoliczności powstania piosenki o jachcie z miasta Dąbrowa Górnicza. I taki ładunek tych emocji i wrażeń został zawarty w tekście. Polecam!
Niedługo Święta, kolejne na emigracji, płytę tą traktuję jako doskonały prezent choinkowy. W raz z nim przyjechało do naszego domu w Londynie trochę Pogorii, trochę naszego pogoriańskiego klimatu. Bardzo za to dziękuję tobie Radku i wszystkim tym, którzy o nas nie zapomnieli.
Natomiast samą płytę oceniam na Bardzo Dobry i polecam ją innym. Na zakończenie pragnę przytoczyć inne słowa zawarte w pierwszej piosence.

Jeszcze przed nami nie jeden rejs
Niejedno wzgórze zbłąkanych serc
Niejedno piwo wypite ot tak
Niejedna rozmowa przerwana przez szkwał

I tego sobie i innym kolegom żeglarzom życzę.
Bezan