Wydarzenia Halsowanie U Bezana Żaglokultura Żaglopodróże Sylwetki
Debiuty Korespondenci Galeria Pogoria Linki Home

 

@Bezan

 

 

Chopin na wysokim „C”.

 

Czyli coś się zmieniło, lub kogoś zmieniono, w sposobie promowania Polski zagranicą!

 

 

Londyn 08.09.2010.

 

 

 

10-tego września przy londyńskim doku św. Katarzyny, zacumował prześliczny polski żaglowiec S/Y Fryderyk Chopin. Statek odwiedza Londyn w ramach projektu Chopin // Polska / The Course.

 

Rok 2010, jest szczególnym rokiem dla melomanów, miłośników muzyki fortepianowej. Dokładnie 200-lat temu urodził się w Żelazowej Woli, nasz najwybitniejszy kompozytor Fryderyk Chopin. I stała się oto rzecz niezwykła! Ktoś postanowił wykorzystać fakt wielkiej popularności muzyki Chopina, do pozytywnej promocji naszego kraju. Co więcej, zaangażowano do tego projektu, młodzież studencką, artystów znanych z telewizyjnego programu, Mam Talent, oraz załogę żaglowca szkoleniowego Fryderyk Chopin.

Moje zaskoczenie tym oszałamiająco dobrym projektem, może lekko dziwić naszych czytelników. Wynika ono jednak z faktu, że całą akcję pilotuje Polska Organizacja Turystyczna, a był to w moim odczuciu twór dość nieruchawy dotychczas. A tu proszę! W centrum Londynu, tłumy ludzi walą by zobaczyć kawałek Polski, posłuchać Chopina i zobaczyć świetną młodzież.

 

Co musiało się stać, że władze Polskiej Organizacji Turystycznej, poszły do głowy po rozum, a do Unii Europejskiej po środki finansowe, na przeprowadzenie takiego przedsięwzięcia?

 

Dość jednak zdziwienia, dość krytyki!!! Trzeba rzetelnie opisać, co dzieje się na pokładzie i wokoło niego, bo naprawdę warto!

 

Chopin // Polska / The Course, to projekt na bogato. W ramach akcji promocyjnej żaglowiec został wyposażony w nowe żagle, co przy powierzchni przekraczającej grubo 1000m2, jest kosztem nie lada. Ponadto wymieniono całkowicie poszycie pokładu. Zatrudniono załogę szkieletową, opracowano programy artystyczne i doskonałe albumowe wydawnictwa książkowe. Wsparcie środkami UE European Regionem Development Fund spowodowało, że szlak promowania Polski objął ponad 20ścia portów europejskich. Z rozmowy z załogą ustaliłem, że wszędzie żaglowiec, artyści, muzyka i polskość stawały się doskonałą atrakcją. Natomiast Londyn, z uwagi na liczbę mieszkających tu Polaków, stanowi najważniejsze miejsce w całym przedsięwzięciu.

Dla mnie i dla Bramrei, wizyta S/Y Fryderyka Chopina ma szczególnie wzniosłe znaczenie. Po pierwsze dlatego, że jako żeglarze zawsze docenialiśmy promocyjne znaczenie naszego sportu i wielokrotnie przekonywaliśmy do tego decydentów. Po drugie zaś dlatego, że na żaglowcu tym dokładnie 15-ście lat temu stanowiliśmy załogę.

Już pierwszego dnia, pobiegłem co sił by zobaczyć nasz wysmukły bryg, z którym związało się nasze żeglarskie życie. I oto jest! Stojący dumnie na tle Tower Hill, powiewał Polską Banderą.

Udostępnienie pokładu do zwiedzania, spowodowało ogromne zainteresowania jednostką. Natomiast na brzegu działy się dalsze imprezy promujące i okolicznościowe.

Polonez, tańczony przez studentów z załogi w epokowych strojach. Koncerty fortepianowe, a przede wszystkim uwielbiane przez dzieci, malowanie fortepianów. Wszystko to w kapitalnej oprawie i atmosferze.

My jednak postanowiliśmy bliżej zintegrować się załogą pokładową, z żeglarzami. Niestety nikogo z naszych znajomych nie było na pokładzie. Kapitan Ziemowit Barański, będzie prowadził Fryderyka, dopiero w kolejnej akcji szkoły pod żaglami. Zaopatrzeni jednak w książeczki żeglarskie z historycznymi już wpisami, ruszamy na pokład. Bramreja wymyśliła taki plan. Uprzejmie przedstawiamy się prowadzącemu naszą grupę załogantowi i wypytujemy się o znajomych z przeszłości. Nasze opowieści o przygodach z dawnych lat wzbudzają spore zainteresowanie. Mnożą się pytania, snuje się żeglarska opowieść. W takiej atmosferze pękają lody. Już w towarzystwie mechanika odwiedzamy wnętrze „naszego Fryderyka”. Ze wzruszeniem oglądam kajuty, które przez krótko były naszym domem, zaglądamy do kuchni. Żywe w pamięci stają wachty kuchenne spędzane przy obieraniu ziemniaków i sprzątanie pokładu. W zacisznym miejscu z dala od czujnych oczu pojawia się buteleczka miłego żeglarzowi płynu.

Za kilka dni żaglowiec popłynie dalej. We mnie jednak odżyły wspomnienia i tęsknota do powrotu na pokład. Wspinaczka na reje, godziny na rozhuśtanym bukszprycie, znowu w nocy w czasie snu usłyszałem dzwonek alarmowy. Wszyscy do żagli!!! Niestety był to jedynie sen. Wszystko jednak jest możliwe i może sen stanie się jawą. Dowiedzieliśmy się dużo o planach statku, więc nie zdradzając tajemnicy mamy nadzieję na zaokrętowanie.

Na zakończenie dodam, że pomysł z wykorzystaniem żaglowca do celów promocyjnych nie jest nowy. Już w latach przedwojennych słynny szkolny statek Polskiej Marynarki Handlowej S/Y Lwów, odbył wspaniałą podróż reprezentacyjną na targi do Brazylii. Na swoim pokładzie przewoził wtedy wytwory naszej świeżo powstałej gospodarki, miedzy innymi lemiesze, pługi i maszyny rolnicze. Rząd II RP, liczył na dobre kontakty z polonią, która nieźle się zadomowiła w Ameryce Południowej.

To dobrze, że ponownie sięgnięto po stare i sprawdzone metody. Jest to z korzyścią dla samego projektu promocyjnego, ale i stanowczo poprawia kondycje żaglowca.

 

Zatem załodze życzymy pomyślnych wiatrów na drodze do Gdyni. Natomiast decydentom różnych projektów promujących i reklamujących, większej wiary w sukces majestatycznego czaru żagli.

 

 

Do zobaczenia znowu.

 

Tomasz. Bezan. Mazur.