Wydarzenia Halsowanie U Bezana Żaglokultura Żaglopodróże Sylwetki
Debiuty Korespondenci Galeria Pogoria Linki Home

 

@Bezan

 

 

 

Sezon pod pełnymi żaglami!

Londyn 09.06.2009.

 

 

Z jeziora Pogoria I.

 

Za sprawą stałego korespondenta Dariusza, Bazyla, Bałazego, możemy znów regularnie śledzić zmagania żeglarzy zrzeszonych w Dąbrowskich klubach. Doskonałe opisy, pełne dowcipnych komentarzy i spostrzeżeń, znalazły już grono stałych czytelników. Jako obserwujący wszystko z pewnej odległości, mogę z całą odpowiedzialnością stwierdzić, że na jeziorze Pogoria I, rozkwita zjawisko pozytywnej ewolucji. Wystarczy spojrzeć na fotoreportaże, które oddają wszystko, to czego nie oddaje opis. Lśniące, czyste, dobrze wytrymowane i nowoczesne łódki. Uśmiechnięte załogi, ubrane w ładne, modne i kolorowe ubrania. To już jest poziom, który można spokojnie pokazać całemu żeglarskiemu światu. Koledzy z nad Jeziora Pogoria I! Nie macie, czego się wstydzić! Swoją ciężką pracą doprowadziliście do stanu, w którym to inni powinni starać się dorównać wam! Gratuluje i trzymam kciuki.

Na specjalne wyróżnienie zasługuje symbioza sponsora, firmy AQUADUO, z teamem regatowym dowodzonym przez Bazyla. Starty w barwach klubu KSW Hutnik, z logiem i wsparciem firmy, oraz wspólne wyjazdy na targi, to sukces marketingowy, biznesowy i sportowy. Od dawna śledzę to zjawisko i jak do tej pory, jest to wzorowy przykład współpracy na linii Sponsor – Team! Tak trzymać!!!

 

 

Sukcesy kolegów z Dąbrowy Górniczej uświadamiają mi jak wiele traci w chwili obecnej YKP Londyn. Po zeszłorocznej edycji I Międzynarodowych Regat Polsko Polonijnych, Sailing In Poland, byłem przekonany, że nastąpi zacieśnienie współpracy i dalsze wspólne przedsięwzięcia posypią się lawinowo. Nic bardziej mylnego! Credit Crunch, paraliżujący Anglię, da się odczuć i w działaniach YKP Londyn. Napisałem w działaniach, ale problem tkwi raczej w ich braku! Po tegorocznych wyborach do zarządu nastąpił impas. Klub, który do tej pory dynamicznie szedł do przodu, stracił impet i ugrzązł w bezruchu. Może to chwilowe zjawisko, a może koledzy potrzebują więcej czasu, do nabrania rozmachu? Zobaczymy!

 

Z Millwall Dock.

 

Piękna pogoda wygnała wszystkich z domów w zeszłotygodniowy weekend. Część ludzi korzystała w uroków londyńskich parków, opalając się na kocach lub spacerując. Dla nas taka wolna niedziela oznacza oczywiście wyjazd na żagle do Docklands Sailing & Watersports Centre. Początek nie zapowiadał emocji. Słońce, ale całkowity brak wiatru. Bramreja nawet się cieszyła, z perspektywy leniwego kołysania się w promieniach słońca. Niemniej jednak Neptun, ucieszony z naszej wizyty, zadbał by się nam nie nudziło. Postawiliśmy na wodzie sportową Omegę! Poszło sprawnie i szybko, choć frekwencja w klubie była nadzwyczajna i do slipu ustawiła się kolejka. Potem z minuty na minutę tężał wiatr! Nadzieje na leniwą niedziele prysły, a zaczęło się prawdziwe żeglowanie! Pływaliśmy na postawionym foku i grocie, ale wymagało to ciągłego balastowania i czasami było mokro! Po prostu wyśmienite warunki, do aktywnego wypoczynku. Po przerwie dojechała do nas Marzena, koleżanka z London Citizen. Dla niej był to pierwszy raz pod żaglami. Zobaczymy, może połknie bakcyla?

 

 

Okazało się, że wiatr i woda wygnała z domowych zaciszy i innych polaków żeglarzy, którzy w tym sezonie jakoś zaspali.

Miło było zobaczyć znajome twarze Marka i Marcina, ale pojawili się i nowi. Tu jednak muszę wspomnieć o dwóch incydentach, które w moim odczuciu nie przynoszą chluby biało – czerwonej banderze.

Od dawna w klubie na Docklands nasi rodacy liczyć mogą na pomoc Jima. Jest to niezwykle przyjazny, starszy człowiek, który szczerze martwił się nieobecnością w klubie naszych rodaków w tym sezonie. Zawsze ma czas na chwilę rozmowy, a często i sam zagaduje zainteresowany naszymi doświadczeniami z życia w Londynie. Tak było i w tą niedzielę. Jim niezwykle ucieszony z obecności nowych zapytał jednego z kolegów „are you polisch?” i był wyraźnie zniesmaczony, gdy w odpowiedzi usłyszał „no I am Jew!” Żart raczej nie na miejscu! A bezczelny uśmiech naszego rodaka na długo pozostanie mi w pamięci! Drugi incydent był związany z regatami, jakie na siłę rozgrywają nasi koledzy na wodach, Millwall Dock. Łódki z polskimi załogami wyznaczyły sobie trasę wyścigu przecinając akwen szkoleniowy kursu! Kursanci nie mający jeszcze doświadczenia, po prostu panikowali gdy ktoś wpływał w ich rejon. Sytuacja ta doprowadziła do konfliktu, który wymagał interwencji STAFF-u. Niestety wina była po stronie polskich załóg! Jak wiadomo powszechnie kursy żeglarskie prowadzone przez instruktorów, na wyznaczonym akwenie mają bezwzględne pierwszeństwo. Na wodach w tym dniu było ciasno, a sytuacja jaka tam zaistniała można porównać do próby organizacji regat w lipcowy, upalny dzień w wejściu do Mikołajek! Nie ładnie panowie!

 

Z okolic Rochester!

 

 

Można by powiedzieć rzecz niezwykła, szalona lub nierozważna! Para naszych rodaków Tomasz i Iwona, postanowili zostać żeglarzami! Nic w tym dziwnego, ale?! Jest pewne, ale!!!! Ludzie ci nie mieli wcześniej, żadnego kontaktu z żeglarstwem, czy żeglowaniem. Tomek płetwonurek z doświadczeniem z pod wody, lecz zupełny żółtodziób z okiełznywania wiatru na jej powierzchni. Iwona romantyczka, marząca o łopocie białych żagli z zacięciem do nauki i poznawania tego, co nowe. Zamiast iść na kursy i zdobywać doświadczenie krok po kroku, postanowili zacząć z drugiej strony! Najpierw kupili jacht! Tak moi drodzy czytelnicy, kupili niewielki jachcik balastowy stojący w zatoce o godzinę drogi z Londynu. Miejsce jest arcyciekawe, dlatego załączam kilka fotek z okolic. Z moich ostatnich informacji wynika, że Tomek i Iwona odbyli już swój pierwszy rejs! Na razie na silniku, ale przecież wszystko przed nimi! Ze swojej strony na pewno będę pomagał im w poznawaniu wiedzy, ale sam krok, zdecydowanie i odwaga zasługuje na uznanie. Myślę, że przygody Tomka i Iwony, będą was interesowały, więc już niedługo więcej o tej parze do przeczytania.

 

Jak widać sezon pod pełnymi żaglami! Dzieją się rzeczy wielkie i małe, złe i dobre! Wiele z nich umyka, zapominamy o nich przytłoczeni nawałem codziennych problemów. Nasza strona jest po to, by zachować te wspomnienia. Zaglądajcie na Pogoria.org.

 

 

Tomasz Bezan Mazur.