|
||||||||||||||
---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|
|
Tydzień z głowy! Dąbrowa Górnicza 17.09.2007 A raczej z karty urlopowej. Nie tak dawno obejmowała ona całe trzy tygodnie lenistwa, ale czas płynie na urlopie zdecydowanie za szybko. Jaki był, ten tydzień? Co udało mi się załatwić? I czy wiele zmieniło się od mojego ostatniego, wiosennego pobytu? Siódmego września wstałem rano w wyjątkowo kapitalnym nastroju. To jest pierwszy dzień „wolnego” i za kilka godzin opuszczę Londyn, by na chwilę przenieść się do Dąbrowy Górniczej. W przeciwieństwie do poprzednich wizyt w Polsce, tym razem nie miałem jakichś ważnych zaplanowanych zadań, z góry założonych do realizacji. No może poza jednym, ale o tym za chwilę. Po lotniskowych przygodach, opóźnienie odlotu, zmiana bramki odprawy i zamieszaniu z polskimi kibicami zmierzającymi na mecz z Portugalią, miły i sympatyczny lot. Ciekawa konwersacja z kapitalną dziewczyną z Dąbrowy Górniczej Magdą, uczestniczką kursu językowego w Anglii. Lądowanie i niekonwencjonalne przywitanie przez super tajnych agentów wywiady pogoriańskiego Tomka i Dudusia. Dopiero po dokonaniu niezbędnych wyjaśnień i zeznań, przywitanie z Mamusią i Tuśką. Oj Tuśka zmieniła się nie do poznania, Oczywiście na całkowity plus. Powinno być to kapitalnie widoczne na fotkach. Do domu docieramy dopiero na pierwszą w nocy. Spać idziemy o trzeciej, a jutro czeka nas to jedyne zaplanowane zadanie. Okazało się, bowiem, że sobota 08 września, to jedyny termin, w którym może nas odwiedzić przebywająca w Polsce Sylwia Chudak, dziennikarka londyńskiej Cooltury a jednocześnie korespondentka Polityki. Zbyszek Rosołowski uraczył nas wspaniałym żeglowaniem oraz wyczerpującą opowieścią o historii powstania samego jeziora, jego nazwy i innymi ciekawostkami z regionu. Ważnym elementem naszego rejsu, była polemika o modelu życia Polaków w Anglii i w Ojczyźnie. Osobiście odebrałem ją jako bardzo ciekawe doświadczenie. Pobyt w Klubie Sportów Wodnych Hutnik okazał się ważnym doświadczeniem dla Sylwii. Okazało się, że na pokładzie jachtu żaglowego miała ona okazję gościć pierwszy raz w życiu i trzeba to podkreślić, że zdarzenie to miało miejsce właśnie na jeziorze Pogoria I w Dąbrowie Górniczej. Jak sama przyznaje, trochę się bała. Przechyły i skomplikowane manewrowanie jachtem, zrobiły wrażenie, „Jeszcze nie wiem czy to lubię”, to słowa wypowiedziane w chwilę po dobiciu do brzegu. Po obiadku krótka narada. Co jeszcze możemy zrobić by pokazać walory naszego regionu? Pogoda robi nam niespodziankę! Jest słonecznie! Nie leje deszcz, który obficie zalewał wszystko przez ostatnich kilka tygodni. Odpowiedzi dostarczył plakat zatytułowany „Szwedzi na Zamku!” Jaki zamek? Oczywiście Ogrodzieniec! To dosłownie 30minut jazdy samochodem z Dąbrowy, więc jedziemy! Nie zdążyliśmy na pokaz walk rycerskich, barwne postacie w historycznych kostiumach opuszczały właśnie ruiny zamku. Jura, wkomponowany w nią zamek i niesamowite ostańce skalne, potrafią urzec każdego. Urzekły i Sylwię, która już w drodze powrotnej, jeszcze w samochodzie dzwoniła do swoich znajomych z rekomendacją tego miejsca. Efektem odwiedzin Sylwii w naszym regionie będzie reportaż w londyńskiej Coolturze. Reportaż, na który wszyscy uczestniczący w tej wycieczce bardzo czekają. Z sekretnych informacji wiem, że reportaż ten już się piszę. Dziękujemy Ci Sylwia za odwiedziny i zapraszamy ponownie. Potem miał być normalny zwykły urlop. Pomoc w domowych pracach niezbędnych przed zimą, ognisko, browarek i tradycyjne pieczonki. I wszystko to było, ale życie potrafi zaskakiwać! Otrzymałem telefoniczne zaproszenie do Urzędu Miasta Dąbrowy Górniczej. Okazało się, że promowany przez YKP Londyn projekt dużego polonijnego a może i międzynarodowego zlotu żeglarskiego Pogoria, w roku 2008, znajduje coraz więcej zwolenników. Realizacją tej imprezy zainteresował się Wydział Promocji i Sportu Urzędu Miejskiego. W czasie tego wstępnego spotkania ustaliliśmy zarys realizacji pomysłu i wyznaczyliśmy kolejne spotkanie robocze za tydzień. Tym razem już w większym gronie w celu oszacowania sił i możliwości realizacji projektu. To skłoniło mnie do samodzielnego rozpoznania sytuacji na Pojezierzu Pogoria. Moje obserwacje i reportaż fotograficzny umieszczam poniżej. Samemu zaś pomysłowi zorganizowania zlotu żeglarskiego w Dąbrowie Górniczej, poświęcę obszerny materiał po kolejnym spotkaniu w UM. Moje pierwsze kroki zawsze prowadzą mnie na Pogorię I, popularnie zwaną Starą Pogorią. Zawsze ta sama droga, która od kilku lat doczekała się wdzięcznej nazwy ul, Żeglarska. Niezmiennie najpiękniejszy widok na jezioro z tarasu widokowego Hutnika. Na jeziorze widać wciąż żeglarskie życie. Białe żagle dostojnie nadają ruchu kadłubom znanych wszystkim Omeg. Widoczny jest ruch w klubach KSW Hutnik, KSW Fregata oraz TKŻ Tramp. Kluby te, jak co roku organizują kursy żeglarskie na stopień Żeglarz Jachtowego. Jezioro Pogoria I, było kolebką żeglarstwa Dąbrowskiego, a może i początkiem znakomitej kondycji żeglarstwa na Śląsku i Zagłębiu. Niejednokrotnie już o tym pisałem, ale właśnie Pogoria I, była bazą pierwszego żeglarskiego klubu w naszym regionie, po II Wojnie Światowej. Białe żagle unoszę się nad wodami Starej Pogorii od 1946 roku. Kawał czasu, w którym i sama dyscyplina i kluby i ludzie przechodzili różne etapy. Podobnie jest i dzisiaj. Pogoria I obecnie to, nie to gwarliwe, pełne młodych ludzi i szalonych pomysłów miejsce. Żeglowanie na starej Pogorii nacechowane jest jakimś dziwnym dostojeństwem, melancholiom a nawet dekadentyzmem. Ktoś zapyta czy, kończy się żeglarska karta Pogorii I? Mam nadzieję, że nie! Mam nadzieję, że to, co widziałem to jedynie pozory, łatwo mydlące oczy osoby, już niestety nie będącej głęboko w temacie. Moje obserwacje to, tylko ocena ilości ludzi na kursie, oraz ilości i jakości pływającego sprzętu. A tu bywa raz na wozie, a raz pod. Kursantów na wodzie niewielu. Nowego sprzętu, niestety też nie zaobserwowałem. Obecnie eksploatowane jachty szkoleniowe, z każdym rokiem coraz bardziej wołają o wymianę na nowe. Dzięki społecznej pracy ludzi i przychylności sponsorów, jako tako to jeszcze funkcjonuje. Pytanie jak długo jeszcze? Czasami widać, że nawet przy dobrych chęciach bosmanów, nie ma już, do czego kleić kolejnych warstw naprawczych maty i żywicy. Jedyny ratunek to albo kosztowny, kapitalny remont, wykonany przez profesjonalnych szkutników, albo zmiana na nowoczesny sprzęt szkoleniowo rekreacyjny. Inne rozwiązania to jedynie doraźna pomoc, nie rozwiązująca sedna problemu. Zupełnie odrębnym tematem jest sprawa bezpieczeństwa na wodzie. W czasie mojego pobytu na Pogorii I zdarzyła się wywrotka Oriona. Sprawa zupełnie normalna i nie wzbudzająca we mnie niezdrowych sensacji. Normalka, silny wiatr, nie wyluzowana talia grota obsługiwana przez jeszcze niewprawne ręce kursanta. Wywrotka i grzybek. Ostatnie tragiczne zdarzenia z Mazur, spowodowały, że i kursanci i instruktorzy chętniej sięgają po kamizelki asekuracyjne. Zjawisko całkowicie na plus podniesienia poziomu świadomości bezpieczeństwa pływających. Postawę, jaką zaobserwowałem oceniam na celujący. Omegi solidnie zarefowane, zmniejszenie powierzchni ożaglowania przy szkwałach dochodzących do 6B, uważam za bardzo rozsądną decyzję instruktorów. Za taką oceną przemawia też fakt założenia przez wszystkich uczestników szkolenia, kamizelek asekuracyjnych. Brawo Panowie! Niestety jako poważny minus uznać należy brak szybkiej motorówki ratowniczej. Ta zabezpieczające szkolących się żeglarzy, daleka była od uznania za sprzęt wystarczający. Jej konstrukcja, moc silnika i szybkość operacyjna, dalece odbiegają od standardów światowych. Trzeba jednak przyznać, że infrastruktura hotelarsko-gastronomiczna przeżywa na Pogorii I prawdziwy rozkwit. Nowe pensjonaty, restauracje i ośrodki wczasowe, przykuwają uwagę estetyczną architekturą i mnogością oferty. Ważne jest, by właściciele tych obiektów zrozumieli, że ich powodzenie w biznesie zależy od kondycji jeziora. Musi istnieć symbioza organizmów i szczególna troska o zachowanie naturalnego środowiska, jako o najważniejszy atut biznesowego wyścigu o zyski. Śmierdzące i zanieczyszczone jezioro, nie przyciągnie klijęntów, ale skutecznie ich odstraszy. Z moich informacji wynika, że nie wszyscy tą prawdę jeszcze pojęli. Zdarzają się próby usuwania nieczystości bezpośrednio do jeziora. Jest to, w moim odczuciu działalność przestępcza, ale i skrajna głupota. Podsumowując. Pogoria I żyje własnym życiem. Zawsze tak było i tak będzie. Czasami nasilenie działalności przeniesie swój ośrodek na ten, lub inny klub. Czasami kluby znane z dynamizmu, przystopują. Jestem przekonany, że jeszcze niejednokrotnie Pogoria I, będzie miejscem rzeczy żeglarsko wielkich. Bo tak naprawdę wszystko zależy od ludzi. Obserwuję czas wymiany pokoleniowej i to właśnie po tym okresie należy spodziewać się zdecydowanego nasilenia działalności. Żeglarstwo zawsze przyciągało niespokojne głowy, pełne marzeń i szalonych planów. Nie przeszkadzać, a wszystko będzie dobrze. Chociaż konkurencja nie śpi. Całkowicie zaskoczył mnie spacer po ośrodku Jacht Klubu Pogoria III. To akwen wodny wprost stworzony do uprawiania wszystkich rodzajów sportów wodnych. Deskarze, płetwonurkowie, wędkarze, kajakarze i oczywiście żeglarze mają tu po prostu raj. Jacht Klub Pogoria III przeżywa okres gwałtownego rozwoju. Ogromna ilość zgromadzonego sprzętu. Mnogość i różnorodność zajęć nad wodą to przyczyny powodzenia. Jednym z powodów tego niekwestionowanego sukcesu, jest umiejętność obserwacji. Pomysły Szkółki Żeglarskiej dla najmłodszych, czy akcji Żeglarskie Lato, znane mi są z działań klubów umiejscowionych na Pogorii I. W wyniku nieporozumień personalnych i innych, akcje te skończyły się, a ludzie je prowadzący przenieśli swoją działalność do Jacht Klubu Pogoria III. Nie uznaję się za powołanego do komentowania osobistych powodów takich decyzji. Jestem jednak bardzo zadowolony, że akcje te są dalej kontynuowane. Przecież i ja i Bramreja byliśmy pomysłodawcami niektórych z nich. Ośrodek pełen ludzi, zakupy sprzętu i narzędzi. Inwestowanie w infrastrukturę klubową. Duży nacisk na bezpieczeństwo i szkolenia. Jacht Klub Pogoria III, ma znakomitą szansę na żeglarstwo w prawdziwie europejskim stylu. Świadczy o tym liczba ponad 40-stu kursantów. Jak oni to robią?! Powodzenia i pomyślnych wiatrów. Zanim przeniesiemy się dalej, kilka słów o szkoleniach. W rozmowie Wojtek Jamuła, Instruktor Żeglarstwa z klubu KSW Fregata, wyraził obawę o przyszłość szkolenia żeglarskiego. Władze naszego kraju zliberalizowały przepisy dotyczące uprawiania żeglarstwa. Wynikiem tego jest ustawa zezwalająca na prowadzenie jachtów żaglowych bez uprawnień, do 7m długości jednostki. Zupełnie odmiennego zdania był Komandor JK Pogoria III Piotr Majchrowski. Ja uważam, że wynikiem tej zmiany przepisów będzie ograniczenie hegemonii PZŻ i rozwijanie samodzielnych, klubowych centrów szkoleniowych, całkiem podobnych do tych w Anglii prowadzonych przez RYA. To nowe wyzwanie pozwoli na przetrwanie tylko tym, którzy będą potrafili zadbać o ciekawy i skuteczny program szkolenia i wypracują zupełnie nowoczesne metody zarządzania klubem. Jestem za znoszeniem wszelakiego rodzaju barier. Dlatego oceniam tą decyzję za bardzo dobry krok w kierunku do swobodnego żeglarstwa. Swoją drogą, kilka miesięcy temu w jednym z moich artykułów przewidywałem taki rozwój wydarzeń. Teraz o kapitalnej przyszłości żeglarstwa w regionie. Proszę zobaczyć ogrom wody i możliwości już zalanego zbiornika Pogoria IV. Nowoczesne wykończenie! Kapitalnie zorganizowane trasy rowerowe i turystyczne. Umocnione brzegi i elektronicznie sterowane zapory wodne. Ludzie to już Europa pełną gębą! Za sprawą Tomka Gruszki odbyłem wycieczkę po terenach jeziora Pogoria IV. Inwestycja ta zawsze mnie niezwykle interesowała, jednak efekt widoczny po zakończeniu prac zapiera dech. Myślę, że materiał foto odda to, co czułem spacerując nad brzegami. Przyszłość rozwoju zbiornika właśnie się rysuję. Zaszczytem dla mnie jest powołanie mnie do prac nad tą problematyką. Właśnie dzisiaj otrzymałem zaproszenie do uczestnictwa w pracach Zespołu Programowego Strategii Rozwoju Miasta, Dąbrowa Górnicza 2020. Pierwszy tydzień urlopu już przeminął. Jednak dwa kolejne nie zapowiadają się mniej atrakcyjnie. Finał Regat o Puchar Śląska w klasie Omega organizowany przez KSW Fregata. Wizyta w Warszawie w siedzibie firmy TIGA Jacht i w Zarządzie Głównym YKP. W czwartek natomiast oczekujemy na najważniejsze zdarzenie całego mojego urlopu. Coś, co nie miało miejsce od czterech lat. Jeżeli ciekawi was, co to takiego? Zaglądajcie na naszą stronę! Zapraszamy. Tomasz Bezan Mazur Specjalne podziękowania dla wszystkich, z którymi kapitalnie bawiłem się w Klubie Muzycznym PULS. Marto, Magdo i Tomku to był wieczór kapitalnej zabawy. |
|