Londyńskie Spotkania Szantowe!
Londyn 20.07.2007.
Myśmy tam byli! Bigos jedli,
piwo pili, śpiewali, tańczyli i się weselili.
Kapitalne to wydarzenie miało miejsce 19-stego lipca bieżącego roku. Zorganizował je wielbiciel morskiej pieśni, Bernard Wieczorek pochodzący z Sandomierza. YKP Londyn włączył się do organizacji imprezy dość późno. Przyczyna oczywista, Bernard nie był nam znany, to typowy wolny strzelec, romantyk a po troszku i „szaleniec” w swoich przedsięwzięciach. Gdy jednak informacje o planowanym koncercie dotarły do nas, to i ja i Bramreja postanowiliśmy pomóc. Zupełnie wbrew znanej zasadzie,że „ nic nie szkodzi tak jak sukces”. Po spotkaniu z Bernardem okazało się, że Londyńskie szanty będą miały kapitalną oprawę. Nocny rejs po Tamizie, na cztero pokładowym statku DUTCH MASTER. To jest coś! Koncerty odbywać się miały w zupełnie międzynarodowym składzie, bo oprócz Włodka „ Trzeciego’ Dębskiego i zespołu Flash Creep ( Iza, Maciek, Wiktor, znani z występów w zespole Cztery Refy) wystąpić mieli miejscowy szantymeni miedzy innymi znany w Polsce John Woods. I jak było zapowiedziane tak się i stało!
O godzinie 1900 do przystani Milenium Pier przycumował statek, DUTCH MASTER, frekwencja przeszło wszelkie oczekiwania, ponieważ pomimo długiej przedsprzedaży, organizator do samego oddania trapu sprzedawał bilety. Jest to rzeczą dziwną, bo, znana jest nasza obecna emigracyjna społeczność z niechęci do wydawania na kulturę, a 20 funtów za bilet nie jest wcale tanio. W rejs wyruszył komplet uczestników około 240 osób na 250 możliwych miejsc. Statek DUTCH MASTER nie może zabrać na swój pokład większej liczby uczestników, jest to podyktowane surowymi przepisami bezpieczeństwa. Dwa pokłady zapełniły się miłośnikami morskiej pieśni, statek jest tak skonstruowany, że na dwóch pokładach widoczna jest scena. Pozostałe pokłady zapełnili wielbiciele doznań romantycznych. Nocne widoki Londynu z pokładu statku wolno sunącego po Tamizie. Romantycznie jak się patrzy.
My bawiliśmy się kapitalnie. Co jak mam nadzieję oddają trochę fotki i filmy. Trzeba dodać, że dwa bary, jakie były cały czas do dyspozycji, oferowały napojów dużo i w bardzo przystępnej cenie. Powodowało to, że zabawa z każdą chwilą stawała się lepsza i nawet Bezan z Bramreją poszli w tańce. Wszystko jak za starych dobrych lat, na Tratwie w Katowicach, na Porcie Pieśni Pracy w Tychach czy w końcu na naszych klubowych Zakończeniach Sezonu.
Londyńskie Spotkania Szantowe lub jak ktoś woli London Shanty Meetings, stały się dla żeglarzy z YKP Londyn, doskonałą okazją do zaprezentowania naszej działalności ludziom z kręgu około-żeglarskiego. Mamy nadzieję, że zachęci to do włączenia się w nasze struktury nowych kolegów. Okazało się, bowiem, że wielu mieszkańców Londynu, Polaków, nie ma bladego pojęcia o możliwościach uprawiania żeglarstwa właśnie tu. Przekazanie tej wiedzy i spotkanie wielu znanych i nieznanych wcześniej ludzi, oceniam jako największy sukces Londyńskich Szant.
Ktoś mi całkiem niedawno powiedział „ stary zaczynasz zapuszczać tu korzenie”. I może to i prawda? Czynnie uczestniczę w klubowym życiu, prawie, co tydzień żegluję na Docklands, a jeszcze do tego śpiewam szanty w kapitalnym towarzystwie. Chyba nie jest tu tak źle?!!!!!!!
W następnym materiale opowiem wam jak to ja i mój kolega z pracy, zorganizowaliśmy piknik wędkarski. Czyli po Polsku, wybraliśmy się na ryby. Oczywiście wbrew logice, na ryby zabraliśmy dziewczyny! Jak to się wszystko skończyło? Przeczytacie następnym razem.
Pozdrowienia dla was!
Tomasz „Bezan” Mazur