Zaczęło się od Janosika
Londyn 17.01.2005.
W dniu wczorajszym w Instytucie Polskim i Muzeum im. gen Sikorskiego, historię Polski, poznawali koledzy z krajów nowej UE. Jak do tego doszło? Jaki był cel tej wizyty i kto w niej uczestniczył? Jeżeli was to interesuje, to zapraszam do lektury.
Jak już wielokrotnie pisałem na łamach naszej strony, pracuję w hotelu Hilton Paddington. Załoga stanowi swoista mieszankę kulturową, religijną i etniczną. W moim wydziale pracuję kolega Ivan ze Słowacji. Jego hobby to filmy. Od dawna interesował się polską kinematografią i w ten sposób opanował polski język. Pracując w jednym wydziale często rozmawialiśmy o filmach i różnicach kulturowych, jakie występują pomiędzy naszymi narodami. Toczyliśmy ostry spór o legendarnego rozbójnika Janosika. Okazuje się bowiem, że jego postać jest zupełnie inaczej przedstawiana w polskiej kinematografii a inaczej w słowackiej. Nasze rozmowy dotykały i innych, bardziej poważnych kwestii. Rozmawialiśmy o Stanie Wojennym w Polsce, o polskiej interwencji w Czechosłowacji. Porównywaliśmy historie lotników z Czech, Słowacji i Polski, którzy po kapitulacji walczyli wspólnie na angielskim niebie.
To właśnie w czasie takich rozmów zakiełkował w moim umyśle pomysł, aby zaprosić kolegę z pracy do polskiego muzeum. Wizytę taką obiecałem również koledze z Litwy, Linasowi, który jest przedstawicielem angielskiego związku zawodowego London Citizens Workers Association, a interesuje się zagadnieniami II Wojny Światowej.. W historii naszych narodów były chwilę, gdy byliśmy sojusznikami. Były i chwile, gdy staliśmy po przeciwnej stronie barykady. Uważałem, że wizyta w miejscu historycznym i o nieskazitelnie wysokim poziomie etyki, pomoże pogłębić nam naszą wiedzę, o nas samych.
Z uwagi na moją osobistą znajomość z Dyrektorem Instytutu i jego życzliwość, zapytałem o możliwość zorganizowania takiej wycieczki. Odpowiedź brzmiała, zapraszam! Organizacja to tylko kilka telefonów. Kiedy macie wolne? Gdzie się spotykamy żeby nie pobłądzić? Język nie stanowił żadnej bariery, ponieważ wszyscy mówimy i po polsku i po angielsku. W czasie organizowania tej wycieczki, spotkała mnie niespodzianka. Tematem zainteresował się dziennikarz z Polish Express. Okazało się, że wizyta w polskim muzeum, przedstawicieli innych słowiańskich narodowości, może zainteresować czytelników.
Tak więc, 16 stycznia o godzinie 14,00 grupa w składzie Ivan Słowacja, Linas Litwa, Monika Polska, wraz z redaktorem Polish Express zwiedzała Polski Instytut Historyczny i Muzeum im gen Sikorskiego.
Na miejscu przywitał nas Dyrektor Krzysztof Barbarski, wyraził wielkie zadowolenie z faktu, że inne narodowości europejskie odwiedzają to miejsce. Podkreślał fakt, że znajdą oni wiele pamiątek związanych z historią ich własnych krajów i narodów. Przecież nasze losy tak często się ze sobą stykały. Życząc przyjemnego zwiedzania, przekazał nas pod opiekę doskonałego przewodnika.
Przechodząc kolejne piętra i odwiedzając kolejne gabloty, zaskakiwaliśmy siebie wiedzą, którą posiadamy. Z zaangażowaniem rozważaliśmy problematykę niemieckiej maszyny szyfrującej Enigma. Ciekawiły nas akcje polskich spadochroniarzy i żołnierzy AK. Koledzy z ciekawością słuchali o walce ORP Piorun z pancernikiem Bismark. Wszyscy ze zrozumieniem wysłuchaliśmy zagmatwanej historii gen Sosabowskiego, którego za obronę własnego zdania zmuszono do wystąpienia z armii. W Instytucie spędziliśmy dwie godziny, przechodząc śladami szwoleżerów Napoleona do historii Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie.
Pełni historycznej wiedzy, udaliśmy się do spokojnej restauracji w Ognisku Polskim. Przy herbacie, rozmawialiśmy o problemach naszej egzystencji w Londynie. Poruszaliśmy tematy związane z dyskryminacją narodowościową, z nierównym traktowaniem naszego wykształcenia. Wiele rozmawialiśmy o tym, że politycy z naszych krajów nie dbają o nas. Że potraktowali nas, emigrantów jako doskonałe rozwiązanie problemów bezrobocia we własnych krajach. Z naszej rozmowy wynikło, że problem ten dotyczy nie tylko Polaków, ale też mieszkających po sąsiedzku Litwinów i Słowaków. Pytaliśmy siebie nawzajem, dlaczego tak jest? Przecież pomagamy finansowo naszym bliskim w kraju. Przecież mamy swoich przedstawicieli w parlamencie Unii Europejskiej. Czemu oni nie dbają o nasze sprawy? Dlaczego pomimo tego pobierają kolosalne wynagrodzenia? Zapytaliśmy się w końcu, dlaczego musieliśmy opuścić nasze kraje? Korupcja, prywata, waśnie na tle politycznych różnic, rozprzedawanie majątku narodowego, upadłości przedsiębiorstw, brak pracy i nadziei. Skąd znamy te problemy? Okazało się, że łączy nas coś więcej niż tylko wspólna praca w Anglii. Obecnie jednoczymy się w związki zawodowe, powoli stanowić będziemy siłę, która będzie się liczyć. Jestem przekonany, że kiedyś powiemy nie! Nie, dla zjawisk i ludzi, którzy zmusili nas do wyjazdu. To potrwa, ale jest nieuchronne. Będziemy kontynuowali naszą działalność.
Na tym skończyło się spotkanie ludzi o różnych narodowościach, a jednak nie różniących się od siebie.A legenda o dobrym rozbójniku Janosiku, ponownie była natchnieniem do pozytywnych działań, energicznych ludzi. Podkreślić trzeba, że miało to miejsce 16 stycznia, czyli w Światowym Dniu Migracji Narodowościowej. Przypadek?!
Tomasz Mazur