Wydarzenia Halsowanie U Bezana Żaglokultura Żaglopodróże Sylwetki
Debiuty Korespondenci Galeria Pogoria Linki Home

 

 

 

Obrona Konieczna, czyli proza życia

Londyn 02.01.2007.

Wczoraj pożegnaliśmy rok 2006. Rok, który z wyjątkiem kilku naprawdę interesujących zdarzeń uważam za rok niewykorzystanych szans. Na początek napiszmy jednak o tym, co dobre. Rozliczenie tego, co niekoniecznie się udało pozostawiając na koniec.
Bardzo dobry i obiecujący był początek roku 2006. Poszukiwania historyczne związane z Medalem YKP 1943 i wynikły z tego odczyt naukowy 25maja w Instytucie Sikorskiego mogły napawać entuzjastycznie. Zawarcie porozumienia z Dockland Sailing & Watersports Centre okazało się doskonałym posunięciem, a jego efekty widoczne już dzisiaj, będą owocować w przyszłości. W lecie roku 2006 miał, też miejsce pierwszy rejs morski, w którym uczestniczyli koledzy z najświeższego klubowego naboru. O wszystkich tych wydarzeniach możecie przeczytać na naszej stronie, Rok zdawałoby się wypełniony działaniami i sukcesami. Dlaczego więc uważam, że był to rok niewykorzystanych szans?

Za jeden z najważniejszych powodów uważam zawieszenie w próżni naszej współpracy z klubami z Pojezierza Pogoria i Urzędem Miasta Dąbrowa Górnicza.
Konferencja z dnia 17 września 2005, wraz z komentarzami i adnotacjami w prasie polskiej i polonijnej, dawała nadzieje na szybki i dynamiczny rozwój wydarzeń. Idąc za tym opracowaliśmy i złożyliśmy w UM Dąbrowa Górnicza projekt naszego pełniejszego uczestnictwa w kreowaniu żeglarskiej tradycji miasta, czyli założenie Międzynarodowego Centrum Sportów Wodnych nad nowo powstającym zbiornikiem wodnym Pogoria IV. W tym też duchu, zwróciliśmy się do klubów dąbrowskich z pomysłem zorganizowania na ich terenie polsko polonijnych regat. I jak mówi polskie powiedzenie „w tym miejscu zaczęły się schody”. Nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności przesyłka z materiałami informacyjnymi o Dąbrowie Górniczej oraz list Prezydenta Miasta skierowany do polskiej społeczności w Londynie, nie dotarł na czas. Spowodowało to, że w czasie odczytu w Instytucie Sikorskiego nie mogliśmy szczegółowo przedstawić walorów miasta i upewnić słuchaczy o przychylnym nastawieniu władz do podjęcia szeroko zakrojonej wspólnej działalności. Była to pierwsza szansa, która z przyczyny nie zależnej od nikogo nie została w pełni wykorzystana.
Inaczej miała się rzecz z regatami. Jako, że mieszkam i pracuję w Anglii a moje pobyty w Polsce są ograniczone do okresu urlopowego. Współ organizacją regat postanowiłem zainteresować kluby z regionu dąbrowskiego. W pierwszej kolejności zwróciłem się do klubu KSW Fregata, który to klub jest mi najbliższy z racji mojej w nim działalności. Pierwsze wymiany listów intencyjnych i wstępne ustalenia napawały pełnym optymizmem. Niestety rozmowy ugrzęzły w miejscu, gdy doszło do precyzowania dat, kosztów itp. W moim rozumieniu zawiódł czynnik decyzyjny. Część listów pozostawała przez dłuższy czas bez odpowiedzi, a czas uciekał. Należy zrozumieć złożoność sytuacji, kiedy ludzie mieszkający na stałe zagranicami, mieli by uczestniczyć w imprezie na terenie Polski. Samo zgranie w czasie przyjazdu grupy ludzi mieszkających w różnych krajach i pracujących firmach o różnym profilu działalności, wymaga ustalenia w miarę możliwości jak najwcześniej daty imprezy. Rezerwacja biletów, ustalenie urlopów a w końcu pogodzenie wyjazdu z planami rodzinnymi, to podstawowe powody, które wymuszają to wyprzedzenie czasowe. Z uwagi na brak odpowiedzi ze strony kolegów z KSW Fregata, które odczytałem jako brak zainteresowania i zarzucenie realizacji pomysłu, wystosowałem list do kolegów z klubu TKŻ Tramp. Tu Szanowni Czytelnicy trafił mi się kwiatek, jakich mało! Na moje oficjalne zapytanie do klubu, odpowiedziała komercyjna firma jednego z członków TKŻ Tramp. Ktoś po prostu postanowił zrobić trochę komercyjnej kasy na zupełnie nie komercyjnym pomyśle. Przyznam szczerze, że opadły mi ręce i całkowicie zniechęciłem się do dalszych prób organizacyjnych. Tak wiec regaty polsko polonijne, które miały odbyć się we wrześniu 2006 w Dąbrowie Górniczej pozostały jedynie kolejną w tym roku zmarnowaną szansą na zacieśnienie więzów.

Kolejna strata, to już wyłącznie moja wina. Wielokrotnie na łamach strony pojawiały się listy od moich czytelników z zapytaniami o nowe artykuły. Działy prowadzone przez Bezana szpetnie zionęły pustką. Na swoją obronę chciałbym powiedzieć, że drugą połowę roku 2006 poświęciłem nauce i podwyższeniu moich zawodowych kwalifikacji w Anglii. W Polsce przez lata pracowałem w strukturach ochrony i bezpieczeństwa. Była to moja profesja, którą wykonywałem jako Komendant Straży Przemysłowej, czy jako właściciel koncesjonowanej firmy. W Anglii bardzo chciałem wrócić do wykonywanego w Polsce zawodu. W czerwcu 2006 otrzymałem propozycję podjęcia dodatkowego etatu w ochronie. Przez okres trzech miesięcy pracowałem, więc jako porter rano i jako security oficer w godzinach popołudniowych. Powodowało to, że spałem pięć godzin dziennie, a dzień wolny zdarzał się raz w na dwa tygodnie. Jednak w okresie tym zdobywałem konieczne doświadczenie i umiejętności. Wrzesień spędziłem na urlopie w kraju. Okres ten, też należał do czasu wytężonej pracy. Dom wymaga stałego doglądania, ja muszę te prace nadrobić w czasie krótkiego urlopu. Po powrocie postanowiłem zrobić kolejny krok w celu zmiany mojego statusu zawodowego w Anglii. Zapisałem się na kurs pracowników ochrony. Oczywiście kurs i egzamin odbywa się w języku angielskim. Obejmuje on rozległy zakres tematyczny, a co za tym idzie ogromny zasób słownictwa i pojęć, które trzeba sobie przyswoić. Udało się jednak! I w pierwszych dniach listopada złożyłem egzamin Door Supervisor i obecnie czekam na angielską licencję. Po otrzymaniu tego dokumentu będę już mógł podjąć pracę w moim zawodzie w strukturach SIA czyli Security Industry Authority. Pochłonęło to jednak bez reszty cały mój wolny czas. Dopiero teraz mogę wrócić do realizowania podjętych w przeszłości działów na stronie www.pogoria.org . Oprócz tego że, zdecydowanie brakowało mi czasu, to w okresie prawie pół roku opanowała mnie całkowita pustka twórcza. Ogarniały mnie wątpliwości co do celowości prowadzenia działalności portalu i inne czarne wizje, które na szczęście są już przeszłością. Niewątpliwie wpłynęło na to zmęczenie, stres, niepowodzenia w realizacji współpracy z klubami dąbrowskimi i wieści z polskiej sceny polityczno społecznej. Musiałem się nauczyć, żyć trochę na „off” nie zawsze na „in” ponieważ na większość spraw nie miałem osobiście żadnego wpływu. Niemniej jednak chaos jaki obserwowałem na łamach gazet, na stronach internetu, lub w końcu w rozmowach telefonicznych, powodował we mnie brak chęci do jakiegokolwiek działania. Cóż sytuacja polityczno społeczna w kraju nie koniecznie wiele się zmieniła. Prezydent RP, będąc w Londynie nazwał Polaków tu mieszkających, pracujących i wysyłających pieniądze na utrzymanie rodzin w kraju „nieudacznikami” i „ pasożytami pobierającymi w Polsce zasiłki dla bezrobotnych” Zmieniłem się jednak ja i zmieniło się moje nastawienie. Obecnie patrzę na to wszystko z pozycji na „off”. Zobaczymy jakie będą efekty tych zmian, niemniej jednak takie nastawienie pozwala mi nie zwariować. Pozwala też, na opisywanie moich obserwacji z nieco innym zabarwieniem. Wczoraj gdy wznosiliśmy toast za Nowy 2007 rok zapytałem sam siebie. Jaki będzie ten nowy, co przyniesie i jak go będę oceniał? Te pytania jeszcze długo pozostaną bez odpowiedzi. Tylko czas może nam dać na nie odpowiedź, a czasu jak powiada Jurek Knabe „popędzać nie trzeba sam płynie”. Pozwólmy żeby więc wypełniło się przeznaczenie. Zobaczymy czy uda mi się przekonać kolegów z dąbrowskich stowarzyszeń żeglarskich, do większej otwartości na działania o zdecydowanie poszerzonym zakresie? Zobaczymy czy poczta będzie dochodziła na czas do adresatów? Zobaczymy czy uda mi się zmienić prace? Zobaczymy w końcu, czy moja swoista niemoc twórcza jest już przeszłością, i czy pojawią się nowe ciekawe artykuły? To wszystko już zobaczymy w niedalekiej przyszłości.

Wszystkiego Co Najlepsze W Nowym Roku 2007.