Wydarzenia Halsowanie U Bezana Żaglokultura Żaglopodróże Sylwetki
Debiuty Korespondenci Galeria Pogoria Linki Home

 

 

 

Oczywistość fikcji!

Londyn 06.05.2006.

„Wspólną pracą trudem wszystkich budujemy dom ojczysty”. „Razem młodzi przyjaciele”. „Bóg Honor Ojczyzna”. „Polska wspólnota narodowa”. Wymieniłem jedynie kilka haseł propagujących wspólnotę narodu i chęć zjednoczenia ludzi wokół jakiejś idei. Oczywiście kilka tych haseł pochodzi z epoki minionej i jest dzisiaj co najmniej wstydliwie zapominana, ale ja się na nich wychowałem i w szczególny sposób utkwiły mi one w pamięci. Otóż wszystkie te pompatyczne okrzyki były i są oczywistą fikcją. Pytanie, które zamierzam dzisiaj postawić brzmi. Czy hasła te będą fikcją i w niedalekiej przyszłości?
Dlaczego zadaje takie właśnie pytania? Dlaczego tak formułuję temat mojego dzisiejszego artykułu? Oczywiście z obserwacji świata, co proszę mi uwierzyć łatwiejsze jest z perspektywy największej stolicy europy. Widać tu bowiem jak na dłoni wszystkie grzechy naszego narodu. Ktoś powie znowu, że opisuje sprawy nie dotyczące żeglarskiej braci, pod koniec tego materiału udowodnię wam, że fikcja i zło jest w każdym środowisku i w każdej grupie społecznej, a tak zagościła ona nawet na naszej Księdze Gości.
Świeżutki polski emigrant nie widzi niestety nic, no może poza monetami z wizerunkiem Królowej Elżbiety II i skrzętnie przelicza wszystko na te znane doskonale monety z orłem w koronie. Z tego przeliczanie wkrótce takiego neofitę szlag trafi i głowa mu spuchnie, co jednak przypomni sobie z matematyki to jego. Ponadto taka „świeżna” już w pierwszych dniach swojego emigracyjnego życia, dowie się, że lepiej jest trzymać się jak najdalej od Polaków. Poniekąd jest to prawda, a nie tylko ukuty w świadomości mit. O tym jednak zaraz napiszę. Oczywiście powinno być odwrotnie, jak już się zdecydowałeś bracie na wyjazd z kraju, a jeszcze język angielski jest dla ciebie czarną magią, to pomocy będziesz oczekiwał właśnie w środowisku polskich emigrantów co to już siedzą tu od lat „zamierzchłych”. Powinni oni oczywiście służyć pomocą, po pierwsze gdyż działają w oparciu o działalność charytatywną, a po drugie bo są Polakami. I tu zaczyna się moja „Oczywistość fikcji”. Na londyńskim rynku działa niezliczona ilość różnych podmiotów, które oczywiście pomoc oferują ale jako płatną usługę. Dla nich bowiem świeży polski emigrant, stanowi łatwy łup i wcale niezłą kasę za załatwienie rzeczy oczywistych i banalnych, oczywiście dla znającego zwyczaje, przepisy i język. Cała narodowa więź zawęża się jedynie do wypisania rachunku. Jest jednak dobrze jeżeli nasz potencjalny Polak, przedsiębiorca, filantrop, lub jak go tam nazwać nie okaże się oszustem i złodziejem. W Polskiej TV i gazetach piszą o tym zjawisku na okrągło więc ja pominę ten temat, wspominając jedynie, że mnie też oszukano i kasy trochę poszło i nerwówka była straszna. Tak więc, już na samym wstępie nasz nowicjusz, poznaje lekcję polskości i więzi narodowych w całej okazałości. Różnią się one zdecydowanie od lekcji patriotyzmu na historii, lub lekcji kultu narodowego Języka Polskiego. Tak wyedukowany i pozbawiony złudzeń, jak ognia unika wszystkich polskich instytucji i organizacji. Czyni to z nas Polaków najbardziej rozbitą i rozdrobnioną mniejszość narodową w Londynie. Dodać należy, że za to wielką ilościowo i jakościowo, o czym to już się przekonałem. Podsumowując, skłócona Polska Polonia, rozbita na poszczególne towarzystwa wzajemnej adoracji, nie stanowi siły poważnego oddziaływania. Mówiąc prosto, nic nie może dać, albo inaczej, nic dać nie chce, więc po co do tego środowiska należeć. Skłócenia narasta, frustracja sięga zenitu a świat się patrzy i kiwa głową z niedowierzaniem. Jak to możliwe, że tak wielu młodych i niezwykle wykształconych ludzi porzucało kraj, którego wielkość i zasoby naturalne powinny w spokojności wystarczyć do zapewnienia mu doskonałego rozwoju. Proszę mi uwierzyć, ale dla obcokrajowców nasze stosunki polityczno gospodarcze są „Oczywistą fikcją”. Zatem sytuacja wygląda na beznadziejną Stare polskie organizację patrzą na tych młodych w sposób konsumpcyjny, a ci młodzi emigranci odpłacają im nieufnością i niechęcią do działania. Eskalacja problemu trwa.
Postanowiłem coś w tym zmienić i dorzuciłem swoje „kilo” roboty do zjednoczenia przynajmniej tej grupy społeczeństwa polskiego która jest mi bliska czyli żeglarzy. Wkrótce się okaże, czy moja praca nie poszła na marne. Zanim jednak rozkręciłem całe swoje działania, znaleźli się tacy co to próbowali namieszać w tym wszystkim od samego początku. Znalazł się taki „życzliwy” co to uprzejmie ostrzegał członków Zarządu YKP Londyn, przed przyjęciem mojej osoby. To jednak nie jest szczyt bezczelności, ta sama bowiem osoba ostrzegała mnie przed samą organizacją YKP Londyn. Jako człowiek prostolinijny udałem się do kolegów z Zarządu i sprawę wyjaśniłem, tego co knuł już między mami nie ma. Za to „z pod swojego kamyczka” wylazł Pan Pierwiastek i natchnionym głosem oznajmił, że zna wszystkie prawdy świata, a sprowadzają się one do tego, by wystrzegać się Mazurów jak zarazy i najlepiej popryskać dla pewności święconą wodą.

Czyli mamy znowu nasze Polskie Piekiełko. Ktoś coś robi, ktoś osiągnął już jakieś efekty, ale są tacy, co myślą jak by go złapać za nogi i zaciągnąć do kotła. Otóż powiadam wam, nie dacie rady, jestem już za mądry na takie wasze zapędy i mówiąc o tym wszystkim otwarcie zamykam gęby tym ujadającym złośnikom. Może, więc to jest metoda, nie ma co bawić się w gry, lecz walić kawę na ławę. Tak, jestem o tym zdecydowanie przekonany, tylko prawdą i działaniem można odrzucić „Oczywistość fikcji”. Trudna to droga i często boli, nie ma jednak dla nas alternatywy. Chyba, że dalej nie chcemy nic znaczyć, a uczucia wspólnoty narodu wyrażać w nowych wzniosłych i jeszcze bardziej pompatycznych hasłach.

Polecam to wszystkim do rozważenia, a jak już ktoś zdecydował się pokazać z „pod tego kamyczka” to mógł napisać coś mądrego.

Pozdrawiam wszystkich

Bezan